Przejdź do treści
Polski rekord wysokości nieoficjalnie pobity!

Polski rekord wysokości nieoficjalnie pobity!

Marcin Okrój jest pilotem PPG od trzech lat. Pilot PPG lotniska w Michałkowie, woj. wielkopolskie pobił nieoficjalny rekord polski w wysokości lotu na PPG. Na sprzęcie przygotowanym przez firmę EC Extreme wzbił się na wysokość 5015 metrów.

Marcin Okrój swój rekordowy lot odbył 23 sierpnia 2011 roku. W powietrze wzbił się o kilka minut po godzinie 18. Jak zaznacza, warunki atmosferyczne tego dnia były bardzo dobre, wiatr około 4-5 m/s. Temperatura w momencie startu wynosiła ponad 27 stopni Celsjusza. Pierwsze 1000 metrów pilot pokonał w 25 minut. Z każdym kolejnym metrem było coraz trudniej. Temperatura spadała o około 6 stopni na 1000 metrów.

„Pomimo, że starałem się wzbijać w powietrze nad lotniskiem w Michałkowie, wiatr był na tyle silny, że zniósł mnie ponad 25 km od niego” – wspomina Marcin Okrój. Na wysokości 5000 metrów wiał laminarny wiatr z prędkością około 10m/s - jak wynika z danych nieoficjalnego rekordzisty.

Sprzęt, który miał do swojej dyspozycji pilot zdał egzamin w stu procentach. Był to napęd specjalnie przygotowany na tę okoliczność Vittorazi Moster wyposażony w śmigło Helix o kącie natarcia 0,7 przygotowany przez firmę EC Extreme oraz skrzydło firmy Dudek Paragliders model Plus rozmiar 30.

Napęd EC25 Moster przygotowany przez firmę Ec Extreme


Rekord został pobity po godzinie i czterdziestu minutach.

Marcin Okrój osiągnął wysokość 5015 metrów.

Wario wskazuje 5015 m!

Temperatura na tym poziomie wynosiła -9,4 stopni Celsjusza. O ile wznoszenie w górę wiązało się z ciekawością i próbą własnych umiejętności, o tyle zejście w dół okazało się prawdziwym wyzwaniem. Wytracenie wysokości i lądowanie z ponad pięciu tysięcy metrów zajęło pilotowi blisko godzinę.

Musiał on lądować wieczorem na lądowisku w Kaliszu, gdzie gorące powitanie przygotowali mu koledzy piloci. Aby ułatwić rekordziście lądowanie, ustawili kilkanaście samochodów z włączonymi światłami, by mógł bezpiecznie wylądować. „Przez cały czas koledzy mieli ze mną kontakt i wspierali mnie.” – wspomina Marcin Okrój.

Leszek Klich

Więcej zdjęć na blogu Leszka Klicha paramotor.com.pl

FacebookTwitterWykop

Nasze strony