Spadochroniarze wyskoczyli z samolotu chwilę przed katastrofą
8 skoczków spadochronowych, którzy lecieli na pokładzie Beechcrafta Model 18, wyskoczyło walcząc o swoje życie, po tym jak samolot nagle zaczął spadać i ostatecznie rozbił się w dzielnicy mieszkalnej Taylorville, w stanie Illinois. W wyniku zdarzenia zginął pilot maszyny, który następnie został okrzyknięty bohaterem.
Według relacji świadków, pilot Brandon Sparrow (30), z Augusta, w stanie Illinois, nie był w stanie utrzymać kontroli nad tym dużym samolotem i rozbił się na podwórku zamieszkałego domu, jednak do ostatniej chwili walczył o to, żeby nie uderzyć w żaden z budynków. Nikt nie ucierpiał na ziemi, jak również wśród skoczków, którzy opuścili maszynę. Niektórzy z nich twierdzili, iż gdy statek powietrzny wspinał się na wysokość 11 tys. stóp to w pewnym momencie usłyszeli dźwięk ostrzeżenia przed przeciągnięciem.
Gdy samolot zaczął się mocno kołysać jeden ze skoczków zaczął wykrzykiwać "go, go, go" i w niedługim czasie wszystkim udało się szczęśliwie wydostać na zewnątrz. Spadochroniarz, który wyskoczył jako ostatni powiedział, że gdy to robił Beechcraft leciał już w pozycji częściowo odwróconej, po czym wszedł w pionowe nurkowanie i rozbił się. Przybyła na miejsce zdarzenia straż pożarna, ewakuowała okolicę z powodu silnego zapachu benzyny, jednak nie doszło do pożaru. Kilku skoczków miało kaski z zamontowanymi kamerami, z których zapis jest obecnie analizowany przez Narodową Radę Bezpieczeństwa Transportu (NTSB). Do wypadku doszło 10 sierpnia, jednak dopiero teraz śledczy przekazali więcej szczegółów dotyczących jego przebiegu.
Komentarze