Katastrofa A330 linii Air France — jak to się stało?
Francuska komisja ds. badania wypadków lotniczych (BEA), opublikowała informacje o wstępnych ustaleniach dotyczących katastrofy z 1 czerwca 2009 r., kiedy w wodach Atlantyku rozbił się A330 linii Air France, powodując śmierć wszystkich 228 osób przebywających na pokładzie maszyny. Według śledczych, piloci doprowadzili na wysokości 38000 stóp do głębokiego przeciągnięcia samolotu, nie odzyskując panowania nad nim przez ponad trzy minuty, w czasie których spadał on z prędkością pionową 11.000 stóp/min.
Odrzutowiec opadał z kątem natarcia ponad 35 stopni oraz prędkością pionową prawie 226 km/h. Szef grupy dochodzeniowej BEA, Alain Bouillard powiedział, iż po odsłuchaniu ostatnich kilku minut rozmów w kabinie pilotów okazało się, iż lotnicy byli świadomi, że doszło do awarii czujników prędkości, ale w żadnym momencie nie użyli słowa przeciągnięcie. Autopilot wraz z systemem auto-throttle wyłączyły się, co spowodował, że załoga przejęła manualną kontrolę nad maszyną i rozpoczęła szybkie wznoszenie z 35000 na 37500 stóp, w czasie którego rozbrzmiało ostrzeżenie o przeciągnięciu, a następnie na poziom 38000 stóp, gdzie aktywowały się kolejne trzy ostrzeżenia. Mniej niż dwie minuty po odłączeniu autopilota, samolot znajdował się na wysokości w przybliżeniu 35000 stóp z ustawionym pełnym ciągiem startowym, ale kąt natarcia przekraczał 40 stopni i odrzutowiec opadał z prędkością około 10000 stóp/min.
Lot odbywał się nocą, nad oceanem w pobliżu burz, gdzie dodatkowo występowały silne turbulencje. W krytycznym momencie kapitana nie było w kokpicie, a pozostali dwaj piloci musieli zmierzyć się z samolotem, w którym nagle wyłączył się autopilot i system auto-throttle, a na pokładowych komputerach wyświetlały się szybko zmieniające się wartości prędkości w zakresie co najmniej od 275 do 60 węzłów. W przeciągu sekund, jeden z pilotów powiedział: "Więc straciliśmy prędkość", a następnie „Alternate law". Zanim kapitan wszedł do kokpitu, kąt natarcia osiągnął przy ręcznym sterowaniu 16 stopni i przepustnice zostały ustawione na pełny ciąg startowy, ale samolot utknął w martwym punkcie.
Prawie minutę po przeciągnięciu, piloci zmniejszyli ciąg silników i dziób chwilowo się obniżył, co nie wystarczyło jednak do przełamania tego stanu. Odrzutowiec wciąż spadał, przechylając się momentami o 40 stopni i skręcając o ponad 180 stopni. Odczytane dane wskazują, iż pilot lecący utrzymywał położenie joysticka sterowego w położeniu „full left”, co przełożyło się na ustanie uniesienia dzioba na 30 sekund, jednak samolot pozostał w przeciągnięciu, aż do uderzenia.
Przez większość czasu opadania w kokpicie znajdowali się trzej piloci, jednak kontrolował maszynę ten "najmniej" doświadczony (3000h nalotu). Kapitan posiadał na swoim koncie wylatanych prawie 11000h, ale nie było go w kokpicie w momencie, w którym rozpoczęła się cała tragiczna sekwencja wydarzeń. W ciągu pierwszej minuty awarii czujników prędkości, pozostali dwaj piloci próbowali kilka razy przywołać go do kabiny, jednak ten dołączył do nich dopiero w niecałe dwie minuty po odłączeniu autopilota. Drugi pilot, lecący na lewym fotelu, przejął stery w ostatniej minucie lotu. BEA nie publikowała jeszcze żadnej rozmowy z kokpitu, która miała miejsce w ostatniej fazie lotu.
A330 uderzył w wodę z dziobem skierowanym 16,2 stopnia w górę z odchyleniem 5,3 stopni w lewo. Kurs samolotu wynosił 270 stopni (prawie dokładnie przeciwnie do planowanej trasy lotu), a prędkość względem ziemi 107 węzłów. Ostatnia zarejestrowana prędkość pionowa wyniosła 10.912 stóp/min.
Tekst jest jedynie tłumaczeniem i może nie przedstawiać w sposób merytoryczny wszystkich złożonych przyczyn katastrofy.
Komentarze