Przejdź do treści
Źródło artykułu

Błąd pilota przyczyną wypadku podczas EAA AirVenture Oshkosh w 2010 roku

Badanie NTSB ( ang.: National Transportation Safety Board) - Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu USA wykazało, że przyczyną katastrofy samolotu Hawker Beechcraft 390 podczas EAA AirVenture 2010, w której poważnie ucierpiał Jack Roush było przeciągnięcie podczas próby wykonania tzw. go-around, czyli odlotu po przerwanym podejściu do lądowania. Roush, to posiadający licencję ATPL współwłaściciel zespołu startującego w zawodach samochodowych NASCAR Sprint Cup.

Za najbardziej prawdopodobną przyczynę wypadku NTSB uznała fakt, że Roush niewłaściwie wykonał procedurę odlotu, nie wykorzystując pełnej mocy startowej po przerwanej próbie lądowania na lotnisku Wittman. Według magazynu „The Sporting News” w wyniku wypadku Roush doznał złamania kości i stracił lewe oko, a jego pasażer doznał drobnych obrażeń. Raport NTSB stwierdza jednak, że zarówno pilot jak i pasażer odnieśli poważne obrażenia.

W oświadczeniu dla „The Sporting News” - Jack Roush powiedział, że w pełni uznaje treść raportu. „Dzień, w którym rozbił się ten samolot, był bardzo smutnym dniem w moim życiu”. „Cieszę się, że badanie dobiegło końca" - powiedział Roush i dodał, że jest wdzięczny losowi, że pozostawił go przy życiu. „Nie mogę wyrazić jaka to dla mnie ulga, że udało mi się zetknąć z ziemią właśnie w taki sposób i w takim miejscu. Z dala od innych samolotów i ludzi, dzięki czemu nie ucierpiały żadne postronne osoby", dodał Roush.

Jack Roush zamierzał wylądować na pasie 18R za odlatującym Piperem Cub, który otrzymał zgodę na start i polecenie oddalenia się od ruchliwych dróg startowych. Według raportu NTSB, Roush nie monitorował częstotliwości odlotowej, dlatego nie znał zgód jakie otrzymał Cub jak również jego intencji. Aby uniknąć zetknięcia na pasie ze startującym Piperem Roush postanowił przerwać lądowanie, ale nie otworzył przepustnicy do uzyskania pełnej mocy startowej.

Śledczym opowiedział, że prowadził nasłuch innych uczestników ruchu i nie przypomina sobie, aby słyszał sygnał dźwiękowy ostrzegający przed przeciągnięciem, który został zapisany przez rejestrator rozmów w kabinie. Aktywacja drgań drążka i systemu popychaczy była niemal równoczesna z przeciągnięciem prawego skrzydła - powiedział śledczym Roush. Samolot uderzył w trawiasty teren opuszczonym w dół nosem po około pięciosekundowym opadaniu z wysokości około 35 m. Eksperci nie znaleźli żadnej usterki mechanicznej, która mogłaby przyczynić się do wypadku.

Jack Roush (70 lat) - prawie stracił życie w katastrofie lotniczej w 2002 roku po zderzeniu z linią energetyczną. Według raportu NTSB w 2010 roku miał na swoim koncie ponad 9000 godzin ogólnego nalotu. Według „The Sporting News” - nadal pilotuje samoloty.


FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony