Spadochroniarze wylądowali
Ponad 300 polskich i brytyjskich spadochroniarzy wykonało desant spadochronowy na poligonie w Drawsku Pomorskim.
Nad zrzutowisko „Piaskowy Bród” najpierw nadleciało pięć samolotów CASA C-295 Polskich Sił Powietrznych,w których znajdowali się polscy i brytyjscy spadochroniarze. Samoloty po kolei nadlatywały nad punkt zrzutu i po zapaleniu się w ich wnętrzu zielonego światła oznaczającego sygnał „skok” żołnierze opuszczalipokład.
Desantowanie następowało na wysokości ok. 400 mnad ziemią.
Zrzutowisko było ubezpieczone przez żołnierzy Grupy Awangardowej, którzy zostali zrzuceni na spadochronach dzień wcześniej, w odległym o kilkanaście kilometrów punkcie. W jej skład wchodzili także żołnierze zabezpieczenia desantowania, którzy odpowiedzialni byli za sprawdzenie warunków meteorologicznych tuż przed lądowaniem spadochroniarzy i naprowadzanie samolotów.
Z polskich samolotów oprócz żołnierzy 6 Brygady Powietrznodesantowej desantowani zostali także, na polskim spadochronie o małej sterowności typu AD-95,brytyjscy spadochroniarze Regimentu Spadochronowego. Jak podkreślali,wykonanie skoku na sprzęcie innej armii powoduje, że w przyszłości wykonanie wspólnych zadań będzie nieco łatwiejsze. Wraz ze spadochroniarzami zrzucone zostało także kilkaset kilogramów zaopatrzenia towarzyszącego w zasobnikach ZT-100. W tych uniwersalnych kontenerach można dostarczyć razem z desantem dodatkową amunicję, moździerze 60 milimetrów i wiele innego niezbędnego do działania sprzętu.
Po zakończeniu zrzutu przez polskie Casy nad zrzutowiskiem pojawił się brytyjski HerculesKrólewskich Sił Powietrznych, który w kilku nalotach desantował ponad stu żołnierzy. Regiment Spadochronowy używa spadochronów rodzimej produkcji typu LLP o ciemnozielonej czaszy. Pomimo dość dużychróżnic w wyglądzie jego parametry nie odbiegają znacząco od właściwości polskiej konstrukcji.
Po wylądowaniu spadochroniarze rozpoczęli wykonywanie najważniejszej części swojego zadania czyli opanowania czterech mostów. Zanim jednak to zrobili musieli zebrać się po skoku spadochronowym w plutony i kompanie a następnie wykonać kilkukilometrowy marsz w ich kierunku. Całością działań wojsk powietrznodesantowych dowodzi polski dowódca batalionu. W skład jego pododdziału wchodzą kompanie polska, brytyjska oraz amerykańsko – kanadyjska. Zgodnie z ustalonym wcześniej scenariuszem ćwiczenia żołnierze tych dwóch ostatnich krajów dołączyli do działania na ziemi już po wylądowaniu desantu spadochronowego.
Międzynarodowy batalion złożony z żołnierzy polskich, brytyjskich, amerykańskich i kanadyjskich będzie ćwiczył przez kolejne dwa dni.
Tekst: kpt. Marcin Gil
Zdjęcia: st. chor. szt. Adam Roik (COMCAM DO RSZ)
Komentarze