Przejdź do treści
Lotnictwo na Olimpiadzie? Wywiad z Prezydentem FAI Johnem Grubbströmem
Źródło artykułu

Lotnictwo na Olimpiadzie? Wywiad z Prezydentem FAI Johnem Grubbströmem

W ubiegłym tygodniu na zaproszenie Aeroklubu Polskiego gościł w Warszawie dr John Grubbström, Prezydent FAI. Wziął on udział w konferencji prasowej prezentującej dokonania zawodników AP w ubiegłym roku i plany na rok bieżący. Z tej okazji udało nam się odbyć z nim krótką rozmowę.

Jarosław Adamek: Jak został Pan Prezydentem FAI? Wiem, że jest pan pilotem balonowym, ale jak wyglądała Pana droga na szczyt Federacji?

John Grubbstrom: Mój ojciec był pilotem sportowym, jako pierwszy przeleciał zimą Kanadę, latał też w „cyrku lotniczym” w USA w latach 30-tych ubiegłego wieku. Więc kiedy dorosłem, ta historia była częścią mojego życia, mimo że wtedy prowadził normalne życie i był szanowanym biznesmenem. Jeżeli dobrze pamiętam w 1972 roku zadzwonił do mnie przyjaciel i powiedział „kupmy sobie balon na ogrzane powietrze”. Nie miałem pojęcia co to takiego, musiałem zajrzeć do jednego z czasopism lotniczych. Było nas wtedy dwudziestu, wzięliśmy kredyt z banku, żeby ten balon kupić. Kosztował około 4 tysięcy dolarów; byłem wtedy studentem i każdy z nas spłacał po 10 dolarów na miesiąc. Kupiliśmy balon, parę razy się przelecieliśmy i wkrótce go rozbiliśmy (śmiech). Później kupiliśmy następny balon, wreszcie założyliśmy klub balonowy. Byłem jego członkiem, później sekretarzem, wiceprezesem, w końcu prezesem. Powstało więcej klubów, zawiązaliśmy więc federację, w której przeszedłem podobną drogę od sekretarza przez skarbnika aż po prezesa.

Później przyszło zaangażowanie w Aeroklub Szwecji, wreszcie sześć lat temu na Konferencji Generalnej FAI zostałem wybrany wiceprezydentem. Wiadomo było wtedy, że prezydent Pierre Portmann będzie ustępował ze stanowiska, zapytano więc czy chciałbym go zastąpić. Zgodziłem się i tak doszło do zmiany. Tak więc to mój piąty rok jako prezydenta FAI – trzecia, ostatnia kadencja. Wciąż jestem pilotem balonowym – licencję mam od 1974 roku – brałem udział w zawodach krajowych, Mistrzostwach Europy, Świata i wszystkich Igrzyskach Lotniczych w Turcji, Hiszpanii i Włoszech. Szczerze mówiąc nie osiągałem dobrych wyników (śmiech); zbytnio lubię latanie, samą przyjemność, nie jestem agresywnym pilotem, co jest potrzebne w rywalizacji.

J.A.: Czy jest to Pańska pierwsza wizyta w Polsce? Jak ważny jest nasz kraj dla FAI?

J.G.: Jakieś osiem lat temu byłem w Warszawie na konferencji medycznej. Teraz więc jest to mój drugi raz, ale pierwszy w roli Prezydenta Federacji. Polska jest dla nas bardzo ważna, to „klasyczny” kraj sportów lotniczych. Jesteście członkiem FAI od 1919 roku, braliście udział w jej rozwoju. Oczywiście do Polski należy też wiele rekordów świata, słynnych przelotów, wreszcie organizacja wspaniałych zawodów, takich jak Mistrzostwa Świata. Co istotne, wciąż dajecie nam wspaniałych sportowców i organizatorów wydarzeń w – co ważne – tak wielu dyscyplinach lotniczych. FAI jest oczywiście organizacją o zasięgu globalnym, coraz więcej zawodów odbywa się w Azji czy Ameryce Południowej, jednak wciąż naszą bazą jest Europa, w której Polska jest bardzo ważnym graczem.

J.A.: A jakie jest miejsce sportów lotniczych w sportowym świecie? Nie wydaje się Panu, że leżą one nieco w cieniu innych dyscyplin, które mają wielkich sponsorów i większe zainteresowanie mediów? Sportów lotniczych nie ma na przykład w programie igrzysk olimpijskich.

J.G.: Cóż, lotnictwo było częścią ruchu olimpijskiego prawie od samego jego początku, na przykład pojawiły się na igrzyskach w Paryżu w 1900 roku. Niestety później sport lotniczy związał się z działalnością wojskową, pojawiły się coraz potężniejsze silniki, coraz większy hałas i w ten sposób oddaliliśmy się od igrzysk. Jednak należy pamiętać, że nasza federacja jest bardzo dobrze postrzegana przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Latem ubiegłego roku spotkałem się z prezydentem MKOl Thomasem Bachem i rozmawialiśmy o tym, jak możemy „odnowić” igrzyska olimpijskie. Czego dziś potrzebują młodzi ludzie? Akcji i adrenaliny – to właśnie dają sporty lotnicze. Do tego nasze dyscypliny są „czyste”: nie ma w nich dopingu, nie ma hazardu, nie ma ustawiania meczów. Nie są zastrzeżone dla elity, tylko otwarte na wszystkich: młodzież, mężczyzn, kobiety. Nie musisz być szczególnie sprawny, uwarunkowany genetycznie, podlegać specjalnym dietom i dokonywać jakichś szczególnych poświęceń.

Myślę, że po tej rozmowie możemy oczekiwać pojawienia się dyscyplin lotniczych na igrzyskach w przyszłości. Zwłaszcza na zimowych olimpiadach – tam jest najwięcej miejsca na nowe sporty, a jeśli pojedzie się do zimowych resortów, na przykład w Alpach, można tam zobaczyć spadochroniarzy, paralotniarzy czy baloniarzy, jako naturalną część tamtejszego środowiska sportowego. Są też zupełnie nowe dyscypliny, takie jak speed-flying, czyli połączenie paralotniarstwa z narciarstwem. Pokazałem panu Bachowi film z takich zawodów i był pod wielkim wrażeniem. Staram się, żeby właśnie ten sport pojawił się jako dyscyplina pokazowa na Igrzyskach Młodzieży w Lillehammer w przyszłym roku. Pracujemy też nad letnimi igrzyskami w Tokio w 2020 roku – małymi krokami, poprzez Igrzyska Plażowe i Igrzyska Azjatyckie, które są tak naprawdę jeszcze większą imprezą niż same igrzyska, a organizuje je Azjatycki Komitet Olimpijski. Tak więc jestem dużym optymistą, jeśli chodzi o nasze olimpijskie szanse.

J.A.: Na razie jednak ten rok będzie bardzo ważny dla sportów lotniczych, zwłaszcza ze względu na World Air Games, które odbędą się w grudniu w Dubaju. Jakie wiąże Pan z nimi nadzieje?

J.G.: Światowe Igrzyska Lotnicze to pomysł połączenia wszystkich dyscyplin lotnictwa, zaprzyjaźnienia zawodników i przełamania barier między nimi. Mają też pokazać, że sporty lotnicze są sportami dla każdego. Niektórzy lubią zastrzyk adrenaliny – na przykład spadochroniarze czy paralotniarze, inni wolą spokojne loty – szybownicy lub baloniarze. Chcemy też pokazać jak najlepiej, o co w tym sporcie chodzi, do tego we wspaniałym otoczeniu. Do tego dochodzi wielkie wsparcie władz Dubaju, nie zapominajmy też o zapleczu medialnym. Obecna tam będzie większość dyscyplin, w których zmierzą się najlepsi z najlepszych. Jestem przekonany, że igrzyska lotnicze spotkają się z dużym zainteresowaniem mediów, zarówno tradycyjnych, jak i tak ważnych dziś mediów internetowych. Dzięki nowym technologiom, takim jak internet i montowane na sprzęcie czy kaskach kamery możemy pokazać nasze sporty o wiele lepiej niż w przeszłości.

Rozmawiał Jarosław Adamek

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony