Relacja z zawodów szybowcowych w Lisich Kątach
Kilku członków naszego Aeroklubu wybrało się na zawody szybowcowe w Lisich Kątach, poniżej krótka subiektywna relacja. Trzymamy kciuki i nawet tu, w Pruszcz Gdańskim, czujemy dreszczyk emocji.
19:00 pierwszego sierpnia i na tę właśnie godzinę nawigacja samochodowa pokazywała nam osiągnięcie celu. Udało się, tylko... tych po nas też przyjęli. Potem tylko rozłożyć namiot i tak wieczór zleciał.
Kolejny dzień powitał nas pełnym pokryciem, które zanikło przed południem, ale i tak nie pozwoliło nagrzać się ziemi na tyle, by powstały stabilne noszenia w okolicy lotniska. Starty przekładano kilkakrotnie, po czym konkurencja została odwołana. Sporo osób jednak postanowiła polecieć na termikę. Ja też skorzystałem z tej szansy. Pozwoliło mi to sprawdzić sprzęt i trochę się wlatać. Udało się polatać godzinę i... niestety spadłem na lotnisko. Pozostało tylko grajcarowanie i wolne. Kilka osób polatało dobrze dalej od lotniska.
Dzień drugi przywitał nas bezchmurnym niebem. Na odprawie miłym akcentem był pokaz akrobacji na Foxie i chwilę po dwunastej czekaliśmy na start. Rowery, czyli klasa Klub B startowała ostatnia, więc w powietrzu z Robertem znaleźliśmy się w pól do drugiej. Początkowo było ciężko się utrzymać w powietrzu na mniejszej wysokości, ale potem już było pięknie. Odeszliśmy na trasę jako ostatni szybowiec, co okazało się niezłą decyzją, choć nie do końca świadomie podjętą.
Trasa była wyłożona wzdłuż warunków, wręcz idealnie i już po godzinie i pięćdziesięciu minutach udało się przeciąć linię mety oddalonej od startu o 172 km. Dało nam to wynik 89,7 km/h, czyli rewelacyjnie jak na Puchacza, tylko dwa pozostałe Puchacze były jeszcze szybsze. Cóż trzeba się jeszcze troszkę poduczyć. Jeszcze tylko trochę nerwowego czekania na sprawdzenie zapisu lotu, bo sporo zawodników naruszyło tak znane nam TMA Gdańsk. Jestem jednak dobrej myśli. Najszybsi osiągnęli 100 km/h, na PW-5, Puchaczu i Juniorze. Pozostali klubowicze polatali też dobrze, z wyjątkiem Wojtka, który źle zinterpretował długość linii startu.
Trzeci dzień zmagań z pogodą i rywalami. Początkowo wszyscy byli pesymistami patrząc w niebo zasnute tzw. alto. Po rozdaniu tras, dla nas obszarówka 1:15 godziny z minimum 93 km, mało kto wierzył, że się uda dziś zagrać konkurencję, a jednak sonda w osobie Zbyszka Mellera wskazała zasięg noszeń pod świeżo odsłoniętym niebem dochodzący do 1000m. Jamajka ogłosił wreszcie starty dla seniorów z możliwością odwołania pozostałych klas.
Napalony na latanie czekałem z niecierpliwością na decyzję i udało się, nie przerwano holowania - poszliśmy w powietrze. Przed odejściem na trasę było dość ciężko, rój szybowców, a noszenia nieregularne. Trochę skopaliśmy odejście, ale potem było coraz lepiej. Nawet aż niewyobrażalnie lepiej.
Pierwszą strefę tylko zaliczyliśmy, drugą sporym halsem pod szlakiem przebiliśmy mocniej, by wrócić się tym samym szlakiem do punktu dolotowego i do domu. Trasa zaliczona, prędkość 84 km/h, miejsce 7. Jest dobrze!
Wygrał nasz znajomy z Elbląga Darek Brzykcy osiągając 98 km/h. Pozostali Gdańszczanie - Jacek na Cobrze obleciał, Cypis w amatorskich klubach A twierdzi, że dobrze, a zawodowcy też poobaltywali, w tym Paweł Roman był 10 umacniając się w klasyfikacji generalnej.
Łukasz Szymaniak
(foto: XIII Szybowcowe Mistrzostwa Polski Klub A)
Wpis Łukasza uzupełniamy pełnym zestawieniem z wynikami naszych pilotów. Powodzenia w kolejnych dniach!
SMP Klub A:
Paweł Roman - 10. miejsce (7. w generalce)
Wojciech Izdebski - 40. miejsce (49.)
RZS Klub A:
Jacek Wiliński - 4. miejsce (2.)
RZS Klub B:
Łukasz Szymaniak - 7. miejsce (6.)
Jacek Lenkiewicz - 18. miejsce (12.)
Wyniki zawodów można śledzić na stronie: www.soaringspot.com
Komentarze