Przejdź do treści
W sobotę szybownicy mieli świetną pogodę
Źródło artykułu

Ścigali się pod cumulusami

Po trzech dniach przerwy w lataniu uczestnicy V Szybowcowych Mistrzostw Polski w klasie 18-metrowej oraz Krajowych Zawodów w klasie Klub B na lotnisku Rudniki Aeroklubu Częstochowskiego znów mogli wzbić się w przestworza. Pogoda w minioną sobotę okazała się łaskawa dla szybowników. Pilotom latało się świetnie, czemu dawali wyraz przy lądowaniu robiąc efektowne zakręty nad lotniskiem.

Środa, czwartek i piątek przyniosły przymusową przerwę w zawodach. Najpierw totalnie bezchmurne niebo, później burze i niska podstawa chmur uniemożliwiły szybownikom latanie. Ale sobota wynagrodziła ten lotniczy przestój. Niebo usiane cumulusami zachęciło pilotów do szybszego startu. Zawodnicy w klasie 18-metrowej musieli się zmierzyć w konkurencji wyścigowej na dystansie 414,8 km, a piloci w klasie Klub B w konkurencji obszarowej w trzech strefach o długości 253,4 km do 371,6 km w czasie 3,5 godziny.

Kluczowe było odejście. Nie chcieliśmy długo czekać, bo było ryzyko, że przyjdzie zła pogoda – tłumaczy Adam Czeladzki z Aeroklubu Warszawskiego. W sobotniej konkurencji zajął piątą lokatę ax aequo z Łukaszem Wójcikiem (Aeroklub Poznański-GTKK). – Odeszliśmy trochę za wcześnie, ale trafiliśmy w dobry komin. A później w drugi. Pogoda się zrobiła i mogliśmy lecieć. Dobra prędkość – około 117 km/h, noszenia 2,4-3 metrów na sekundę, raz nawet trafiliśmy noszenie 4 m/s. To już można nic nie robić, tylko lecieć.

Piękna pogoda, świetne warunki, typowa wyścigowa konkurencja. Były obawy, że pogoda się zepsuje i to dopingowało do wcześniejszego odejścia – mówi Jerzy Kolasiński z Poznania. – Do połowy trasy leciało mi się dobrze, później miałem kryzys. Za wcześnie trafiłem w obszar gorszej pogody, spadłem nisko i doleciało mnie towarzystwo. Straciłem dobre miejsce.

Tomasz Krok z Aeroklubu Gliwickiego na pytanie jak mu się leciało, odpowiedział krótko:

  Źle! Nie trafiłem. Podejmowałem złe decyzje.

Miał pewnie większe aspiracje, ale i tak znakomicie spisał się w tym locie. Zajął trzecie miejsce ex aequo z Karolem Staryszakiem z Aeroklubu Mieleckiego.

Fajna pogoda, ale skaszaniłem – komentował po wylądowaniu Karol Staryszak, który prowadzi w łącznej klasyfikacji.

Z sobotniej konkurencji jest zadowolony Michał Lewczuk z Aeroklubu Warszawskiego lecący na 15-metrowym szybowcu Discus 2a. Zajął w niej 10. pozycję.

Początek był może trochę za wcześnie, ale później było super. Wszędzie chmury, dobre noszenia. Starałem się lecieć możliwie po kresce czyli po prostej, nie odchylając się znacząco od trasy. Widziałem, że lepsze szybowce, z którymi normalnie nie miałbym szans, chyba niepotrzebnie skręciły w prawo na południe na trzecim boku. Wahałem się przez chwilę, czy nie zrobić tego, co oni. Ale poleciałem swoje i dobrze na tym wyszedłem – mówi Michał Lewczuk.

Powody do radości miał także Zbigniew Nieradka z Aeroklubu Częstochowskiego, który w sobotnim wyścigu wywalczył drugie miejsce na swoim 15-metrowym szybowcu LS 8a.

– Kiepsko się rozkręcało, ale później było dobrze. Dzisiaj trzeba było trochę później odejść
– uważa Zbigniew Nieradka. – Chmury pokazywały noszenie. Było fajnie. Jestem zadowolony z tego lotu, choć parę drobiazgów mogłem zrobić lepiej.

Sobotnią konkurencję w klasie 18-metrowej wygrał Przemysław Bartczak z Aeroklubu Włocławskiego lecący na 15-metrowym LS 8a, który znakomicie sobie radzi w tegorocznych mistrzostwach Polski. Utrzymuje się na trzeciej pozycji, tuż za Adamem Czeladzkim.

– W tym roku idzie mi dobrze. Jestem w formie – przyznaje Przemysław Bartczak. – Współpracuję z Adamem Czeladzkim, wymieniamy się uwagami. Dzisiaj bardzo dobrze się układało. Leciałem z grupą Ventusów, a na końcu ich wyprzedziłem. Ważne, żeby zachować spokój, nie denerwować się tym, co się dzieje. Jak tobie idzie źle, to innym też. Nie wolno się przejmować, bo człowiek niepotrzebnie traci energię – dodaje pilot.

Lądowanie szybowców w sobotę na lotnisku Rudniki Aeroklubu Częstochowskiego zapierało dech w piersiach. Piloci podchodzili do lądowania dwójkami czy trójkami – jakby się umówili. Przepiękny był widok pięciu szybowców – bezpiecznie od siebie oddalonych – które znalazły się nagle nad ogromnym terenem lotniska. Niektórzy piloci przelatywali nad głowami widzów, robili efektowne zakręty i dopiero siadali na płycie lotniska.

W Krajowych Zawodach szybowcowych w klasie Klub B najlepiej wypadł w minioną sobotę Jacek Bogatko z Aeroklubu Częstochowskiego na Puchaczu. Drugą lokatę zajął Marian Mitka z Aeroklubu Śląskiego także na Puchaczu, a na trzecim miejscu uplasował się Zenon Wajda z Aeroklubu Ziemi Jarosławskiej lecący na Piracie. W klasyfikacji łącznej w tej klasie prowadzi Marian Mitka przed Radosławem Krajewskim (Aeroklub Gliwicki) i Zenonem Wajdą. (wik)

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony