Przejdź do treści
21. Mistrzostwa Świata Modeli Redukcyjno-Latających Samolotów w konkurencji F4B i F4C
Źródło artykułu

Modele latały jak prawdziwe samoloty

Idealna pogoda dla latania panowała w środę 4 sierpnia na lotnisku w Rudnikach. Najlepsi modelarze na świecie startowali w trzech konkurencjach.

– Zadowolony z lotu? – pytamy reprezentanta Rosji Alexeja Yablokova.

– Nie – odpowiada zdecydowanie Rosjanin. – Pilot nigdy nie jest zadowolony z lotu. Zawsze jest coś, co można poprawić – twierdzi.

Alexej Yablokov przyjechał na mistrzostwa świata do Rudnik z miejscowości Staraya Kupavna w regionie moskiewskim. Startuje w klasie F4C modelem samolotu SOPWITH pochodzącego z 1914 roku. Zrobił go dość szybko, bo tylko w ciągu ośmiu miesięcy.

– Ale siedziałem nad nim każdego dnia. To była moja codzienna praca – mówi Alexej Yablokov.
Startujący w tej samej konkurencji Jean Francois Bobo z Francji też kiwał z dezaprobatą głową po skończonym locie.

– Potrafię latać lepiej. To był przeciętny lot – oceniał krytycznie sam siebie. – Do tego miałem problemy z rurą wydechową. Tutaj na mistrzostwach jednak nerwy odgrywają dużą rolę. W macierzystym klubie latam dużo spokojniej, bardziej gładko. Zrobię wszystko, by następny lot był lepszy. Wiem, co teraz zrobiłem źle.

Francuz wykonał model samolotu P51D Mustang pochodzącego z 1945 roku, wystawionego w Muzeum Lotnictwa w Paryżu. Ma nawet zdjęcie oryginału obok którego stoi z wykonanym przez siebie modelem.

– Te samoloty były wykorzystywane pod koniec II wojny światowej – wyjaśnia Jean Francois Bobo. ­– Mogły przelatywać duże dystanse bez konieczności lądowania. Latały nisko i radary ich nie wykrywały. Eskortowały amerykańskie bombowce, które bombardowały cele gospodarcze w Niemczech. Hermann Goering, dowódca niemieckiego lotnictwa wojskowego z czasów II wojny światowej jak zobaczył pierwszy raz ten samolot powiedział: „W tym momencie przegraliśmy wojnę” – opowiada Francuz.

W lepszym nastroju był wczoraj Adam Jaskiel, reprezentant Austrii, który pilotował model samolotu Sea Hurricane MK 1B pochodzącego z czasów II wojny światowej. Startuje w klasie F4C. Użył w modelu silnika elektrycznego i zamontował symulator dźwięku, przez który było słychać odgłos oryginalnego samolotu. Po starcie wykonał zawrót bojowy, leciał leżącą ósemką, zrobił zejście po kręgu, potem ósemkę kubańską, beczkę, pętlę, leciał lotem plecowym, wykonał wywrót i podszedł do lądowania.

­– Model jest w całości. Wszystko odleciałem – relacjonował po lądowaniu.

Jego pilotaż podobał się widzom, którzy chwalili dynamikę lotu, płynne figury.

– Gratulacje! To był dobry, równy lot – chwalił Austriaka Marian Kaziród, broniący tytułu mistrza świata w innej klasie F4B.

Sędziowie zawodów zdradzają, że zawodnicy startujący w mistrzostwach reprezentują różny poziom pilotażu.

– I stąd jest duża rozpiętość ocen – mówi polski sędzia Piotr Piszczek. – Wpływają też na to skrajne warunki atmosferyczne. Każdego dnia jest inna pogoda, a to powoduje, że zawodnicy mają różne warunki do latania. Choć sędziowie uwzględniają w swoich ocenach, kiedy są gorsze warunki pogodowe i zawodnikowi jest trudniej wykonać lot.

Sędziowie przyznają, że nie jest łatwo ocenić w jednej kategorii modelu współczesnego samolotu i np. pochodzącego z I wojny światowej.

– Chyba powinno się oscylować w kierunku stworzenia odrębnej konkurencji dla modeli współczesnych samolotów oraz odrębnej dla modeli historycznych samolotów – uważa Andrzej Kiepsch, polski sędzia oceniający w rozgrywanych w Rudnikach mistrzostwach świata.

W środę na lotnisko w Rudnikach dojechał też były sędzia w klasie F4C Leszek Mastalski , który modelarstwem lotniczym zajmował się przez 60 lat.

– Modelarstwo to u mnie recydywa – śmieje się. ­ – W ubiegłym roku obiecałem sobie, że już nie przyjadę na mistrzostwa, ale nie dało się. Złamałem się i jestem.

W sumie rozegrano już po dwie kolejki lotów w klasie F4C – zdalnie sterowanych, F4G tzw. gigantów i F4H – modeli z gotowymi elementami oraz jedną kolejkę F4B – modeli na uwięzi.
I choć specjaliści czasami trochę wydziwiali podczas lotów, że ósemka trochę za prosto jest wykonana przez model, powinna być bardziej okrągła, że beczka powinna być w linii prostej a była z górką, to i tak loty były przepiękne, efektowne. Modele leciały jak prawdziwe samoloty. A przedwieczorny – tradycyjny już podczas mistrzostw, bo codzienny – pokaz modeli odrzutowców o godzinie 18.00 zachwycił wszystkich: znawców tego sportu lotniczego i amatorów, przypadkowych widzów. (wik)

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony