Mamy mistrza Europy!
Janusz Darocha z Aeroklubu Częstochowskiego wraz z nawigatorem Zbigniewem Chrząszczem z Aereoklubu Wrocławskiego zdobył tytuł mistrza Europy w lataniu rajdowym, które zakończyło się w pierwszą sobotę września br. na Węgrzech. – Jestem bardzo zmęczony, ale bardzo szczęśliwy, że mogłem wywalczyć złoty medal – komentował w sobotę tuż po zakończeniu zawodów Janusz Darocha. Inny zawodnik Aeroklubu Częstochowskiego Marcin Skalik uplasował się na tych zawodach na dobrym 12. miejscu.
– Jestem dumny z występu Janusza Darochy oraz jego nawigatora Zbigniewa Chrząszcza. Bardzo cieszę się z osiągnięć tego pilota i wciąż zastanawiam się, jak on to robi, że mimo upływu lat wciąż wygrywa – komentuje Włodzimierz Skalik, prezes Aeroklubów: Polskiego i Częstochowskiego. – Cieszy mnie też sportowa postawa innych polskich załóg lotniczych – dodaje.
Janusz Darocha, częstochowski pilot samolotowy, cywilny i sportowy lata od ponad 30 lat. I od lat święci triumfy na międzynarodowych zawodach lotniczych. Jest uznawany za jednego z najwybitniejszych zawodników w historii sportu samolotowego. Ma na swoim koncie 34 indywidualne medale w mistrzostwach świata i Europy, w tym 25 w mistrzostwach świata i w tym 10 złotych (4 w lataniu precyzyjnym, 6 w lataniu rajdowo-nawigacyjnym). I posiada jeszcze większą liczba medali drużynowych. Został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. Jest czterokrotnym laureatem Plebiscytu Przeglądu Sportowego na 10 najlepszych sportowców Polski.
– Tegoroczne mistrzostwa Europy to były bardzo ciekawe zawody, rozegrane w bardzo dobrej pogodzie. Trzy konkurencje zakwalifikowano do klasyfikacji generalnej – relacjonuje Janusz Darocha. – W pierwszej konkurencji zajmowaliśmy drugie miejsce. Byliśmy w czołówce tych zawodów, ale najlepsi okazywali się Czesi. Na początku spisywali się rewelacyjne , ale w czwartek poszło im gorzej. Złożyli też protest. I dzisiaj nie wiedzieliśmy, z jakiej pozycji startujemy. Znaliśmy tylko swoje wyniki, ale nie znaliśmy rezultatów konkurentów. Założenie nasze było więc takie: musimy polecieć jak najlepiej – zdradza mistrz Europy w lataniu rajdowym.
Przyznaje, że po piątkowych zawodach wiedział, że jego załoga bardzo dobrze plasuje się w ogólnej klasyfikacji. Darocha i Chrząszcz mieli tylko 26 pkt. karnych.
– Na tych zawodach czołówka leciała bardzo regularnie. Mistrzostwa rozstrzygnęły się na regularności lotów i celności lądowań – komentuje Janusz Darocha. – To były moje najlepsze zawody na celność lądowań. Bardzo się z tego cieszę. W Częstochowie przed zawodami wykonałem około 70 treningowych lądowań. Trenowałem także przed mistrzostwami Europy. I to dało efekt. Bardzo emocjonalnie podchodzę do tych zawodów. Walczyliśmy sportowo. Wyniki naprawdę mnie satysfakcjonują. Jestem bardzo zmęczony, ale bardzo się cieszę, że zdobyłem złoty medal i tytuł mistrza Europy – dodaje pilot.
Darocha podkreśla, że sukces pilota zależy od pracy nawigatora. Wspólnie go tworzą. A ze swoim nawigatorem Zbigniewem Chrząszczem tworzą zgodny team. Latają od 20 lat razem i doskonale się rozumieją.
– Możemy cały lot przelecieć nie odzywając się do siebie – mówi Janusz Darocha. – Jak kończę kołowanie, mam dwie minuty do startu. Wystawiam rękę. Nie muszę patrzeć a wiem, że ściskając palce będę miał w nich mapę.
Michał Braszczyński, dyrektor aeroklubu Częstochowskiego mówi wprost:
– Janusz znów pokazał, jak wielką ma klasę. To mistrz nad mistrzami! Potrafi przyznać się też do błędu. W ostatnich zawodach, w których nie bardzo mu szło, bardzo dobrze wiedział, co było nie tak. Ale umie o tym mówić, nie wstydzi się błędu. Potrafi się także przygotować, skoncentrować. Podziwiam jego ducha walki. Cieszę się, że Janusz Darocha pokazał co potrafi tym, którzy chcą mu poderwać skrzydła w jego sportowej karierze – podkreśla Michał Braszczyński.
W mistrzostwach Europy w lataniu rajdowym znakomicie spisał się także inny członek Aeroklubu Częstochowskiego Marcin Skalik, który wraz z pilotem Krzysztofem Wieczorkiem z Aeroklubu Krakowskiego zajął 12. miejsce.
– Były to moje pierwsze mistrzostwa Europy, pierwsza międzynarodowa impreza – mówi Marcin Skalik. – W przygotowanie włożyłem bardzo dużo pracy. Leciałem z jednym z najlepszych polskich pilotów. Musieliśmy się dotrzeć, dużo trenowaliśmy, dużo rozmawialiśmy jak ma wyglądać nasza współpraca. Na tych zawodach leciało nam się bardzo dobrze, zazębialiśmy się. Ale w każdej trasie popełnialiśmy znaczący błąd, który skutkował karnymi punktami. Tych błędów mogliśmy jednak uniknąć. Mogło być znacznie lepiej. Mam nadzieję, że wspólny występ obu nas wiele nauczył i ze następne starty będą jeszcze lepsze – dodaje częstochowski pilot. (wik)
Komentarze