Latawce poleciały w niebo
Lotnisko Rudniki zrobiło się w pierwszą niedzielę października kolorowe od latawców. Po niebie fruwały rybki, motyle, ważki, nietoperze, samoloty, rakiety, trójkąty, trapezy, a nawet latawiec wyglądający jak… spodnie. I choć wiatr mógł być trochę silniejszy, to i tak frajdę z puszczania latawców miały nie tylko dzieci, ale i ich rodzice. – Taka impreza to znakomita promocja lotnictwa wśród całych rodzin – ocenia Włodzimierz Skalik, prezes aeroklubów: Polskiego i Częstochowskiego.
W tegorocznym Święcie Latawca uczestniczyło 113 zawodników. Wystartowali w trzech klasach: latawców płaskich, skrzynkowych oraz open. W zawodach wzięli udział podopieczni modelarni Aeroklubu Częstochowskiego, a także Szkoły Podstawowej nr 1 oraz 31 w Częstochowie i Miejskiego Przedszkola nr 37. Przyjechali także uczniowie Szkoły Podstawowej w Bolęcinie, w Rędzinach, zawodnicy z modelarni z Grotkowa oraz z Miejskiego Ośrodka Kultury w Zawierciu. Niektóre dzieci same w domu, z pomocą swoich rodziców wykonały latawce. Inne wystartowały gotowymi, kupionymi latawcami. I właśnie grupa niezrzeszonych nigdzie dzieciaków była najliczniejsza – kilkudziesięcioosobowa.
Z pobliskich Rudnik na Święto Latawca przyjechali Robert i Paweł Grzegorczykowie – tata i 10-letni syn.
– Dobrze nam idzie – cieszyli się podczas zawodów. – W pewnym momencie nasz latawiec był najwyżej. Dostaliśmy dużo punktów.
Z sąsiadujących z lotniskiem Rędzin przyjechała rodzina Ziętalów: tata Roman, mama Beata, ich pociechy – 12-letnia Izabela i 5-letni Bartłomiej. Towarzyszył im dziadek Tadeusz Olczyk.
– To frajda dla dzieci, ale też dla nas – rodziców – przyznaje Roman Ziętal. – Można się wzmocnić kondycyjnie – dodaje i pędzi z latawcem, bo akurat poruszył się silniejszy wiatr.
Co zrobić, żeby latawiec latał przy słabszym wietrze takim jak w minioną niedzielę? Mariusz Wrona, instruktor z modelarni przy Aeroklubie Częstochowskim ma prostą odpowiedź:
– Jak latawiec jest lekki trzeba trochę pobiegać, jak jest ciężki musimy biegać trochę szybciej, a jak jest bardzo ciężki musimy biegać bardzo szybko – śmieje się.
12-letni Antek Braszczyński, szóstoklasista SP nr 31 w Częstochowie zrobił latawiec w kształcie spodni na szelkach.
– Były nawet buty, ale niestety odpadły – uśmiecha się Antek. Chodzi na zajęcia do modelarni przy Aeroklubie Częstochowskim. Chce zrobić model samolotu jak te, które widział na mistrzostwach Europy modeli latających na uwięzi w tym roku w Częstochowie. – Może uda mi się wystartować w wyścigu modeli w klasie F2C. Bardzo chciałbym też latać na szybowcach, a w przyszłości i na samolotach. Mam nadzieję, że kiedyś spełni się to moje marzenie i zostanę pilotem – dodaje.
Podobne marzenia ma 13-letni Michał Kierasiński, uczeń Gimnazjum św. Józefa w Częstochowie, który na Święto Latawca wybrał się na lotnisko Rudniki z tatą. Zrobił latawiec skrzynkowy wyglądający jak rakieta kosmiczna.
– Pracowałem nad nim około miesiąca na zajęciach popołudniowych w modelarni – mówi Michał. A jego tata Janusz Kierasiński dodaje:
– Michał interesuje się lotnictwem. Zaczęło się od modelu samolotu na silnik, który nie chciał latać i syn postanowił go uruchomić. Staram się go dopingować w tej pasji i wspierać, żeby mu dobrze szło.
Czteroletni Alan Sypuła przyjechał ze swoim tatą Arkadiuszem na rudnickie Święto Latawca aż z Będzina. Alan z zapałem biegał po lotnisku czekając aż sprzyjający wiatr poderwie jego latawiec w górę.
– Interesujemy się lotnictwem i motoryzacją. Preferujemy aktywne spędzanie wolnego czasu. O puszczaniu latawców na lotnisku Rudniki przeczytałem w Internecie – mówi Arkadiusz Sypuła, z zawodu leśnik.
Zainteresowanie na rudnickim lotnisku wzbudzał Janusz Wagner latawcem wyglądającym jak wielki czarny ptak.
– To konstrukcja Delta Rogalto. Ma 6 metrów podstawy i 3 metry wysokości. Jest bardzo stabilny, ale jest dość ciężki i potrzebuje wiatru wiejącego z prędkością 3 metrów na sekundę – tłumaczy Janusz Wagner, któremu na lotnisku towarzyszyła cała rodzina: żona Barbara oraz dzieci 15-letnia Dorota i 7-letni Piotr. – Latawiec bardzo ładnie się prezentuje. Dzięki statecznikowi z przodu czyli sterowi kierunku ustawia się zawsze pod wiatr. Kiedyś miałem wersję mini tej konstrukcji. Marzyłem, żeby wybudować latawiec wyglądający jak oryginalny Delta Rogalto. Zrobiłem go w sześć godzin z folii budowlanej i profili aluminiowych, bo drewno nie wytrzymałoby tego obciążenia – dodaje pan Janusz, były wojskowy skoczek spadochronowy.
Sędziowie oceniali wygląd latawca: jego konstrukcję i zdobienie, a także dokładność i staranność wykonania oraz jego lot. W klasie latawców płaskich zwyciężył Maksymilian Sikorski z modelarni Aeroklubu Częstochowskiego. Drugie miejsce zajęła Gabrysia Jacewicz (niezrzeszona). Na trzeciej lokacie znalazła się Zuzanna Meller (modelarnia ACz). W klasie latawców skrzynkowych najlepszy okazał się Bartłomiej Meller (modelarnia ACz), który o dwa punkty wyprzedził Aleksandrę Sawicką z modelarni w Grodkowie. Trzecią pozycję zajęła Natalia Greń (modelarnia w Grodkowie). W najliczniej obsadzonej klasie open wygrał Kamil Kurzac. Tuż za nim znalazła się Zuzanna Majer, a na trzeciej lokacie uplasowała się Izabela Ziętal (wszyscy niezrzeszeni). Najlepszym zawodnikom puchary i nagrody wręczał Włodzimierz Skalik, prezes aeroklubów: Polskiego i Częstochowskiego. Wszyscy uczestnicy zawodów otrzymali dyplomy i pamiątkowe upominki. Wśród zawodników rozlosowano też rower. Imprezę zakończyło pieczenie kiełbasek przy wspólnym ognisku i harce dzieci na nowym placu zabaw. Święto Latawca zorganizowali Aeroklub Częstochowski i Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji. Głównymi sponsorami zawodów były firmy: Decatlon oraz Scout Fitness Club.
– Cieszę się, że Święto Latawca tak się udało i że tak licznie uczestniczyli w nim dzieci i młodzież razem ze swoimi rodzinami – podsumowuje Michał Braszczyński, dyrektor Aeroklubu Częstochowskiego. (wik)
Komentarze