Przejdź do treści
Źródło artykułu

Pierwszy lot Bugatti 100P...i pierwsze kłopoty

Nie wszystko poszło gładko podczas oblotu repliki samolotu Bugatti 100P. Maszyna po przyziemieniu zjechała z pasa i zaryła nosem w trawę uszkadzając śmigło.

- Start przebiegł zgodnie z planem, maszyna oderwała się od pasa przy prędkości 90 węzłów. Wzniosłem się nad lotnisko i sprawdziłem jak płatowiec odpowiada na ruchy drążka i przepustnicy. Byłem zadowolony bo wszystko grało i rozpędziłem Bugatti do prędkości 110 węzłów. Podchodząc do lądowania zmniejszyłem moc, jednak samolot znalazł się wyżej niż zakładałem, co zaowocowało późnym przyziemieniem.

Niestety, po przyziemieniu zawiódł hamulec prawego koła przez co samolot skręcił w lewo i przy niewielkiej prędkości wypadł z pasa. Wcześniej padało, więc grunt był miękki i samolot zarył nosem w ziemię. Tak to już jest z lotami próbnymi. Najważniejsze jest to, że Bugatti 100P po raz pierwszy wzbił się w powietrze i wspaniale się w nim prowadził” – czytamy w relacji zespołu na Facebooku.

Szefem projektu odbudowy modelu 100 jest były pilot wojskowy Scott Wilson, który zdobył środki dzięki wsparciu internautów w serwisie Kickstarter.

Konstruktor samochodów Ettore Bugatti rozpoczął prace nad samolotem w 1938 roku. Maszyna była budowana z myślą o starcie w niemieckim wyścigu Deutsch de la Meurthe Cup. Jednak samolotu nie udało się ukończyć przed upływem ustalonego terminu, jakim był wrzesień 1939 roku i płatowiec trafił do przechowalni. Jego los przypieczętował wybuch II Wojny Światowej.

Model 100 miał, jak na swoje czasy, rewolucyjną konstrukcję: usterzenie Rudlickiego (typu V), podwozie chowane w kadłubie, a dwa silniki napędzały dwa współosiowe przeciwbieżne śmigła. Kadłub i skrzydła samolotu wykonano z drewna. 

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony