Przejdź do treści
Dwóch skoczków spadochronowych (fot. Marlena Kuna/4.SLSz)
Źródło artykułu

Dotykając chmur

W miniony weekend 23 i 24 kwietnia br. na dęblińskim lotnisku 41 Bazy Lotnictwa Szkolnego odbyło się praktyczne szkolenie spadochronowe.

Było to drugie w tym roku szkolenie zarówno dla doświadczonych skoczków i instruktorów, jak i podchorążych Szkoły Orląt. W szkoleniu uczestniczyło 33 żołnierzy, w tym 15 studentów wojskowych trzeciego roku Lotniczej Akademii Wojskowej.

Aby podchorążowie zostali dopuszczeni do wykonywania zadań w powietrzu, musieli przejść szkolenie na lądzie. Najpierw były to wykłady, następnie zajęcia na symulatorze skoków spadochronowych, gdzie zostali przygotowywani teoretycznie oraz częściowo praktycznie. Po zaliczeniu przedmiotu wzięli udział we wstępnym przygotowaniu do skoków w ośrodku szkolenia naziemnego. Tam podchorążowie zostali przeszkoleni na makiecie samolotu, aby umieli zachować się na pokładzie samolotu.

Podstawowym statkiem powietrznym do szkolenia spadochronowego podchorążych jest samolot M-28 Bryza. Drugim elementem jest uprząż podwieszona na trapezie, gdzie ćwiczy się sytuacje awaryjne. Następnie przychodzi czas na tzw. skocznię trójstopniowa Tu można zweryfikować, czy uczeń przyjmuje właściwą sylwetkę do lądowania.

Podczas szkolenia instruktorzy zwracają szczególną uwagę, by szkoleni opanowali umiejętność łączenia nóg przy lądowaniu i kierowania wzroku na horyzont. „Jeśli człowiek patrzy pod nogi, to przy lądowaniu może starać się je rozłączyć, by na przykład ominąć kępę trawy, kretowisko, wtedy może dojść nawet do połamania kończyn” – tłumaczy mjr Sławomir Warzocha, szef Sekcji Wysokościowo-Ratowniczej 4. Skrzydła Lotnictwa Szkolnego, zaznaczając że bezpieczeństwo skoczków jest dla instruktorów priorytetem.

Aby stać się pełnoprawnym skoczkiem spadochronowym, podchorążowie muszą wykonać minimum 5 skoków. Te weekendowe miały być ich pierwszymi, jednak plany pokrzyżował silny wiatr. Temperatura powietrza na poziomie lotniska wynosiła 7 stopni Celsjusza. Prędkość wiatru przy ziemi wahała się pomiędzy 5 a 6 m/s, a prędkość wiatru w strefie opadania ok 10 m/s. Panujące warunki meteorologiczne wykluczyły ze szkolenia spadochrony okrągłe, a co za tym idzie, podchorążowie tym razem nie mogli wykonywać zadań w powietrzu. By wykonywać skoki, prędkości wiatr powinny być mniejsze niż 10 m/s w strefie opadania i poniżej 5 m/s wiatru przy ziemi.

Mjr Warzocha zaznacza, że jednym podchorążym łatwiej przychodzi opanowanie umiejętności skakania ze spadochronem, innym trochę trudniej. "Staramy się wychwycić ludzi, którzy potrzebują więcej czasu i uwagi na przygotowanie do skoków. Niekiedy potrzebują rozwiać wątpliwości, które im towarzyszą" – mówi instruktor. Jak się okazuje, studenci szybko łapią spadochronowego bakcyla. Zdarza się, że zamiast obowiązkowych pięciu skoków, wykonują ich znacznie więcej. "Rekordzista z poprzedniego roku wykonał 17 skoków. Po prostu zakochał się w spadochroniarstwie" – mówi instruktor.

Uczeń-skoczek jest wyposażony w spadochron główny i zapasowy. Na głowie ma kask, który ochroni go przed ewentualnym urazem, wysokościomierz, nóż na wypadek sytuacji awaryjnej np. splątania się dwóch skoczków w powietrzu lub uchwycenia elementu wyposażenia za kończynę.

"Spadochroniarstwo jest dziedziną sportów ekstremalnych, która rozwija się bardzo szybko" – podkreśla mjr Warzocha. Na szczęście, warunki meteorologiczne tego dnia nie przeszkodziły doświadczonym skoczkom. Skoki wykonali żołnierze 4 Skrzydła Lotnictwa Szkolnego, 41 i 42 Bazy Lotnictwa Szkolnego i gościnnie 23 Bazy Lotnictwa Taktycznego.

Tekst: Marlena Kuna, red. 4 SLSz
Zdjęcia: Marlena Kuna, Urszula Krzemińska, por. Ewa Złotnicka

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony