Przejdź do treści
Wydanie specjalne Gazety Policyjnej z okazji 90-lecia lotnictwa policyjnego (fot. gazeta.policja.pl)
Źródło artykułu

Wydanie specjalne Gazety Policyjnej z okazji 90-lecia lotnictwa policyjnego

W tym roku policyjne lotnictwo obchodzi okrągły jubileusz. Równo 90 lat temu na krytych płótnem dwupłatowcach rozpoczęli szkolenie pierwsi policyjni piloci. Ci, którzy dzisiaj zasiadają za sterami w pełni skomputeryzowanych śmigłowców wielozadaniowych, nadal – tak jak ich koledzy sprzed prawie wieku – dbają o bezpieczeństwo kraju i jego mieszkańców.

Kilka dni tego odbyły się również uroczyste obchody Święta Policji. Teraz wydany został specjalny numer "Gazety Policyjnej" poświęcony 90-letniej historii lotnictwa policyjnego. Zainteresowani będą mogli w nim znaleźć mnóstwo ciekawostek, które pozwolą prześledzić dzieje tej wyjątkowej formacji w strukturach Policji.

"Zaczynali na aparatach krytych płótnem, o konstrukcji w dużej mierze drewnianej, z dychawicznymi silnikami, które dziś z trudem uciągnęłyby limuzynę. Byli pionierami, których niewiele czasu dzieliło od pierwszego lotu silnikowego braci Wright.

I choć przed II wojną światową nie powstała żadna jednostka policji lotniczej, a wyszkoleni załoganci zostali po prostu skierowani do służby w komisariatach na lotniskach komunikacyjnych, to stanowili elitę wybrańców, którym dane było przypiąć do munduru odznakę pilota.

Dziś wygląda to zgoła inaczej. W lotnictwie policyjnym służą zwykli policjanci, a lotnicy mają swój zarząd i sekcje lotnicze przy poszczególnych KWP. Diametralnie zmienił się sprzęt, dzięki czemu wzrosło bezpieczeństwo wykonywania lotów. Pierwsi policyjni piloci mieli wykonywać tylko zadania obserwacyjne i łącznikowe. Współcześni muszą desantować komandosów i prowadzić poszukiwania nawet w nocy, a wspierając inne służby, ratować poszkodowanych w górach i na akwenach. Nawet gasić pożary!

Choć od romantycznych czasów pierwszych aeroplanów minęły dziesięciolecia, to lotnicy wciąż pozostają elitą każdej formacji, w której służą. Nie inaczej jest w Policji. Stosunkowo nieliczna, ale doskonale wyszkolona i wyspecjalizowana grupa zawodowa, obchodzi w tym roku swoją rocznicę. O tym, jak wygląda ich służba, jak trafili do lotnictwa i jakim sprzętem dysponują, dowiecie się z kolejnych stron tego wydania specjalnego.

Może ktoś z Was, Drodzy Czytelnicy, po lekturze „Gazety Policyjnej” złapie bakcyla awiomanii i również zechce wstąpić w szeregi policyjnych lotników?"


redaktor naczelny, insp. dr Mariusz Ciarka

W wydaniu specjalnym Gazety Policyjnej z okazji 90-lecia lotnictwa policyjnego polecamy:

Granatowi piloci
W 1930 roku w strukturze Wydziału I (Ogólnego) Komendy głównej Policji państwowej zaplanowano utworzenie referatu lotniczego. Przyszły personel latający zamierzano szkolić w CWPL w Bydgoszczy, na lotnisku Szwederowo.

Luftner
W szkole koledzy przezywali go „Luftner”, co oznaczało, że ma bzika na punkcie lotnictwa. Na okładkach książek i zeszytów rysował skrzydła i śmigła. A na spacerach zadzierał głowę do góry, szukając samolotów. Mjr dypl. pil. Wiktor Willmann, nietuzinkowa postać, został pierwszym kierownikiem Referatu Lotniczego Policji Państwowej.

Nowoczesność to podstawa
z insp. Maciejem Nestorukiem, Dyrektorem Głównego Sztabu Policji KGP rozmawia mł. insp. Anna Kędzierzawska.

Pilot, instruktor, szef
Bierze udział w akcjach ratowniczych i poszukiwawczych, uczestniczy w zabezpieczeniu wielkich imprez masowych i ważnych wizyt państwowych, siedzi za sterem jako pilot, ratuje jako ratownik, zarządza jako szef, a jako instruktor lotnictwa Policji szkoli policyjnych pilotów na śmigłowcach Mi-8, Bell-412 oraz S-70i Black Hawk.

Latanie – monotonna robota?
Przechodzień, zadzierając głowę i obserwując lecący statek powietrzny, najczęściej wyobraża sobie ekscytującą pracę pilotów, wspaniałe przygody i niesamowite widoki. Prawda jest jednak taka, że przeloty często są monotonne, a krajobraz zaskakująco podobny do tego, który przed chwilą został w tyle. Jednak policyjni lotnicy dużo rzadziej mają takie odczucia.

Z Dęblina przez Irak do Policji
Mł. insp. pil. Marcin Marcinkowski dorastał w Dęblinie i tu, w 1998 r. ukończył Wyższą Szkołę Oficerską Sił Powietrznych. Wprawdzie chciał latać odrzutowcami, ale trafił do śmigłowców. Dziś nie żałuje. Przez 27 lat służby na początku w wojsku, a potem w Policji, za sterami rozmaitych maszyn spędził w powietrzu ponad 2200 godzin. Ostatnio najczęściej lata na prawym fotelu Black Hawka. To miejsce przeznaczone jest dla dowódcy załogi.

Policyjne śmigłowce
Lotnictwo Policji swoje pierwsze śmigłowce PZL Kania otrzymało w 1996 r., dla dwóch sekcji lotni-czych w Poznaniu i Krakowie. Ale dopiero w 2001 r., po likwidacji 103. Pułku Lotniczego NJW MSW, który wykonywał również zadania policyjne, przekazano dla Policji 11 maszyn i powstały kolejne sekcje lotnicze. W ciągu minionych 25 lat użytkowanych było 8 typów śmigłowców.

Błękitnoskrzydły z aniołami
Jesienią 2010 roku miesięcznik„Policja 997” donosił: „30 lat za sterami śmigłowców, z czego 10 – policyjnych, blisko cztery tysiące wylatanych godzin. Wiele zaliczonych akcji, paru wytropionych z powietrza przestępców, kilka ocalonych osób zaginionych, a ostatnio w Bogatyni ofiar powodzi. Pierwszy (...) wśród policyjnych pilotów posiadacz najwyższego honorowego wyróżnienia lotniczego w naszym kraju – «Błękitnych Skrzydeł».

Ramię w ramię
Żeby móc swobodnie latać, kupili najpierw szybowiec, później śmigłowiec. „Gdy już posmakowałeś lotu, zawsze będziesz chodzić po ziemi z oczami utkwionymi w niebo, bo tam właśnie byłeś i tam zawsze będziesz pragnął powrócić” – słowa Leonarda da Vinci idealnie pasują do historii dwóch braci zafascynowanych lotnictwem.

Z ojca na syna
Do końca lutego br. służyli razem na Lotnisku Warszawa-Babice. Ojciec Kazimierz Chaczko i jego syn Karol. Obaj policyjni lotnicy, obaj z zamiłowaniem podchodzący do śmigłowców i wszystkiego, co się z nimi wiąże.

Od modelarstwa do lotnictwa
Najpierw były wykonywane własnoręcznie drewniane modele. Potem przyszedł czas na szybowce, a następnie samoloty. Tak zaczynali w swojej młodości zarówno ojciec, jak i syn. Dziś obaj służą w lotnictwie Policji.

Tak długo nikt nie lata
Policyjni piloci to nie tylko policjanci. Są wśród nich także cywile. Jednym z nich jest Edward Szeląg. Ale wyjątki są dla wyjątkowych ludzi, a takim jest właśnie on.

Gwiazdy ekranu
Już od dziesięcioleci śmigłowce na całym świecie pomagają policjantom w działaniach, nic więc dziwnego, że trafiły też na małe i duże ekrany. I to dokładnie te maszyny, które na co dzień pełnią prawdziwą służbę. Nie inaczej jest u nas, w kraju nad Wisłą.

Orły z „gapą” i bez
Pierwsze i krótkie lata policyjnego lotnictwa były powiązane z lotnictwem wojskowym. Nie może więc dziwić wykorzystanie przez funkcjonariuszy Policji Państwowej umundurowania Wojska Polskiego podczas szkolenia. Na samodzielność lotniczą i mundury dla policyjnych pilotów musieliśmy cierpliwie poczekać siedemdziesiąt lat.

Muzealne Kanie
Wyprodukowano ich łącznie 19 sztuk. Ich przeznaczeniem miał być rynek zagraniczny. Dwie w latach 1996–2014 latały w barwach Policji. Teraz można je zobaczyć w dwóch krakowskich muzeach.

Zapraszamy do lektury !

Do pobrania:
Wydanie specjalne Gazety Policyjnej z okazji 90-lecia lotnictwa policyjnego Nr 1 lipiec 2021


Przeczytaj również:
90 lat lotnictwa policyjnego

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony