Przejdź do treści
Lot patrolowy śmigłowca Wydziału Lotniczego Straży Granicznej
Źródło artykułu

Wydział Lotniczy Straży Granicznej: „Z powietrza bardzo dużo widać…”

O codziennej służbie w V Wydziale Lotniczym Straży Granicznej w Huwnikach, nietypowych sytuacjach i akcjach, wykorzystywanym sprzęcie, a także umiejętnościach jakimi muszą legitymować się piloci SG, z mjr pil. Damianem Smulskim rozmawia Marcin Ziółek.

Damian Smulski: mjr pil. (ur. 1978 r.) w Rzeszowie, żonaty, dwoje dzieci. W lotnictwie od 1998 r. Absolwent 100 Promocji Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie. Aktualnie pilot w Lotnictwie Straży Granicznej, poprzednio służył w Siłach Powietrznych oraz Lotnictwie Wojsk Lądowych. Nalot ogólny 850 godzin na typach Zlin-42M, PZL Mi-2, PZL Kania oraz PZL W-3AM Anakonda. Od 2008 r. posiadacz licencji CPL(H).

Marcin Ziółek: Głównym zadaniem Straży Granicznej jest szeroko pojęta ochrona granic i zapobieganie przestępstwom i wykroczeniom związanym z ich przekraczaniem. Jak wyglądają Wasze standardowe patrole lotnicze?

Damian Smulski:
Standardowo to wygląda tak, że otrzymujemy zapotrzebowanie na lot, które precyzuje nam rejon zadania, określa gdzie mamy lecieć i treść zadania. W oparciu o to, my się przygotowujemy do lotu. Sprawdzamy pogodę, robimy wyważenie śmigłowca, paliwo dostosowujemy, tak, żeby było adekwatne do sytuacji. Czasami zabieramy osoby z różnych służb, które biorą udział w patrolu. W oparciu o te właśnie dane lecimy i wykonujemy zadanie.


Generalnie z powietrza obserwujemy wszystkie obiekty i miejsca będące w sferze zainteresowania Straży Granicznej. Latamy zarówno  wzdłuż granicy oraz w określone charakterystyczne miejsca, gdyż  z powietrza bardzo dużo można zaobserwować. Na granicy Państwa jest pas orny zrobiony specjalnie tak, żeby było widać wszelkie ślady. W czasie naszych patroli często latamy blisko słupków granicznych, bo wtedy jest możliwość zaobserwowania ew. śladów przekroczenia granicy. Jest również bardzo dużo starych dróg, które sprawdzamy pod kątem ewentualnej przestępczości granicznej.

Jesteśmy wykorzystywani także m.in. do misji poszukiwawczo ratowniczych, zadań typowo poszukiwawczych z możliwością podjęcia kogoś na pokład, lotów szkolnych, technicznych czy przebazowań. Do treningu wykorzystujemy m.in. pobliskie lotnisko w Arłamowie, gdzie ćwiczymy lądowania na pasie, autorotacje, lądowanie z jednym wyłączonym silnikiem, a także start i lądowania samolotowe oraz symulacje sytuacji niebezpiecznych mogących wystąpić w locie.

MZ: Czego najczęściej szukacie na ziemi, co obserwujecie i na co zwracacie uwagę?

DS:
Na ogół szukamy śladów przestępczości granicznej, czyli związanej z bezpośrednio z granicą państwa, jej przekroczeniem wbrew przepisom, a także przemytowi środków bez polskich znaków akcyzy. Czasami też zapobiegamy przedostaniu się na teren Polski nielegalnych imigrantów. Procedury są różne i zmieniamy je, żeby nie było powtarzalności i żeby wszystko było jak najbardziej zaskakujące.


MZ: Duża część lotów jest wykonywana nocą…

DS:
Jak najbardziej. Nawet można powiedzieć, że w większości misji latamy nocą z użyciem gogli noktowizyjnych oraz systemem obserwacyjnym. Wszystko zależy od sytuacji.

MZ: Na ile w nocy wzrasta skala trudności przy tak specyficznych misjach? Latanie w górach nawet w ciągu dnia jest wymagające…

DS:
Na pewno jest to trudniejszy lot co wynika również z jego charakteru, bowiem jest to lot VFR w warunkach mocno ograniczonej widzialności. Jeżeli używam w nocnym locie gogle noktowizyjne (NVG) to bezpieczeństwo lotu znacznie wzrasta, bo jestem w stanie zauważyć dużo więcej. NVG dają również duże możliwości  wykrycia na ziemi różnych ciekawych obiektów.


MZ: Który rejon podlegający pod Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej jest najtrudniejszy do patrolowania i dlaczego?

DS:
W naszym rejonie zdecydowanie najtrudniejsze są same Bieszczady, a szczególnie w nocy, kiedy zwiększa się trudność lotów. To są góry, których wysokość może nie jest imponująca, ale mają one swoją specyfikę. Występują tam duże prędkości wiatrów i turbulencje, co utrudnia wykonanie zadania. Taki patrol potrafi nieźle wytrząść i wymęczyć załogę. W Bieszczadach częste są dynamiczne zmiany pogody. Zdarzało się, że wylatywałem i w Huwnikach była piękna pogoda, a w górach śnieżyca, która ograniczała widoczność do kilkuset metrów. Jednak do rzadkości należą loty, gdy startujemy i musimy przerwać zadanie z powodu pogody.

MZ: Z pewnością czytelników zainteresuje jak wygląda standardowy dzień pilota Straży Granicznej?

DS:
Generalnie rano zgłaszamy dyżur i musimy sprawdzić stan sprzętu, warunki meteorologiczne, które są prognozowane na czas dyżuru, sprawdzamy zabezpieczenie obiektu, stan lądowiska i z tą całą wiedzą zgłaszamy dyżur do służb operacyjnych i czekamy na sygnał. Gotowość do startu mamy niezwłoczną, czyli najszybciej jak się da, ale nie dłużej niż 15 minut. Śmigłowiec jest przygotowany,  trzeba go tylko wyciągnąć z hangaru, uruchomić i lecieć. Jeśli mamy sygnał, że będzie możliwość szybkiego użycia maszyny, o czym służby starają się nas powiadamiać, żebyśmy jak najbardziej ten czas skracali, to tak naprawdę jesteśmy w stanie w kilka minut być w powietrzu. Jeśli są loty, to po wylądowaniu wypełniamy dokumentację, której jest mnóstwo i która zajmuje więcej czasu niż sam lot. 


MZ: Nieoficjalnie wiadomo, że piloci SG nie spędzają rocznie zbyt dużo godzin w powietrzu…

DS:
To się dynamicznie zmienia, ale rocznie od 50-60h do nawet grubo ponad 100h. W naszej formacji największy nalot można uzyskać w przypadku uczestnictwa w misji zagranicznej, bo wtedy loty są zaplanowane, jest ich dużo i w krótkim okresie czasu. Wtedy szybko zwiększa się również nasze doświadczenie, a także możliwość wyrobienia sobie nowych nawyków i taktyk, bo działamy za granicą i mamy możliwość współdziałania z zagranicznymi służbami. Najczęściej jesteśmy wysyłani do Grecji czy Włoch, gdzie występuje inna specyfika latania i inny teren.

MZ: Jakimi umiejętnościami muszą się charakteryzować piloci Lotniczego wydziału Straży Granicznej by móc skutecznie i bezpiecznie wypełniać misje na granicy?

DS:
Na pewno powinni mieć taką ciekawą zrównoważoną charakterystykę, czyli być gotowym do dynamicznych lotów na niskich wysokościach, blisko granicy. Powinni też być  pilotami, którzy umieją wykonywać loty według wskazań przyrządów oraz mieć doświadczenie w lotach nocnych. We wszystkich tych rodzajach zadań w powietrzu powinni czuć się bardzo pewnie i być samodzielni w podejmowaniu decyzji. Czasem kluczowa dla wykonania lotu jest bezbłędna analiza pogody, zważywszy że na naszym terenie pogoda potrafi być dynamiczna i szybko uniemożliwić powrót do bazy.


Koniec części pierwszej.

W części drugiej m.in. o porównaniu użytkowanych w Straży Granicznej śmigłowcach Sokół i Kania, współpracy z Ukrainą w kwestii ochrony wspólnej granicy, a także dziwnych i ciekawych zdarzeniach z codziennej służby na granicy. Zapraszamy do lektury.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony