W. Skalik: Mam nadzieję, że doczekamy chwili, kiedy Aeroklub RP również uzna dialog za właściwą formę kontaktu
Włodzimierz Skalik - urodzony w 1959 roku w Radomsku. Żonaty, ojciec czworga dzieci. Przedsiębiorca, sportowiec, działacz lotniczy i samorządowiec. Instruktor-pilot samolotowy. Prezes Aeroklubu Polskiego. Ukończył Liceum Ogólnokształcące im. M. Kopernika oraz Policealne Studium Zawodowe w Częstochowie. Studiował na kierunku Zarządzanie Organizacjami Lotniczymi Akademii Obrony Narodowej w Warszawie. Ukończył też kurs dla kadry zarządczej w Canadian International Menagement Institute w Warszawie.
Szkolenie lotnicze rozpoczął w Aeroklubie Częstochowskim w 1975 roku na podstawowym kursie szybowcowym. Wieloletni członek Szybowcowej Kadry Juniorów, Samolotowej Nawigacyjnej Kadry Juniorów i Samolotowej Nawigacyjnej Kadry Narodowej. W 1980 roku zdobył Diamentową Odznakę Szybowcową. Były instruktor szybowcowy I klasy i pilot śmigłowcowy zawodowy. Aktualnie aktywny instruktor samolotowy I klasy. Posiada łączny nalot ponad 4000 godzin.
Paweł Kralewski: Chciałbym się odnieść do jednego z pism Aeroklub Rzeczypospolitej Polskiej dotyczącego genezy powstania tej organizacji, w którym autor formułuje między innymi pod adresem Pana i Aeroklubu Polskiego wiele zarzutów. Po lekturze tegoż pisma można odnieść wrażenie, że ARP jako przedstawiciel lotnictwa ultralekkiego czuje się dyskryminowany przez władzę lotniczą, ustawodawców, a także AP. Zgadza się Pan z tymi zarzutami?
Włodzimierz Skalik: Zanim odpowiem na pytanie chciałbym zaznaczyć, że Aeroklub Polski zgłosił sprzeciw wobec używania przez Lotniczą Amatorską Federację RP nazwy Aeroklub Rzeczypospolitej Polskiej. Nazwa ta wraz z historyczną symbolika jest prawnie zastrzeżona jako historyczna nazwa AP. Ponieważ nie mamy jeszcze sądowego rozstrzygnięcia tej sprawy na potrzeby tej rozmowy możemy jej użyć.
Wracając do pytania - warunki funkcjonowania lotnictwa ogólnego w Polsce, w tym lotnictwa ultralekkiego, zwłaszcza te, z którymi mieliśmy do czynienia po roku 2002 rodzą w pełni uzasadnione uwagi i zastrzeżenia. Pewnie w tym okresie nasza organizacja mogła uczynić więcej w walce z rosnącymi biurokratycznymi barierami. Nie mogę się jednak zgodzić, że winnym tej całej sytuacji jest Aeroklub Polski. Nie zgadzam się także z tezą, jakoby lotnictwo ultralekkie stanowiło poboczny wątek naszej aktywności również w zakresie reprezentowania go przed władzą lotniczą, czy też ustawodawczą. Mam tu na myśli zwłaszcza okres, za który odpowiadam jako prezes AP czyli od wiosny 2010 roku.
Jestem zaskoczony tak konfrontacyjnym charakterem niektórych fragmentów przywołanego pisma. Jest mi przykro, ponieważ to właśnie ja w imieniu Aeroklubu Polskiego podjąłem próbę nawiązania współpracy z ówczesnym LAF RP i poleciałem swoją Sambą do Prezesa Wiesława Filoska do Bornego Sulinowa z nadzieją na dobrą i owocną współpracę.
PK: Skąd w takim razie wszystkie te stwierdzenia zawarte w piśmie, które dość jednoznacznie dają wyraz niezadowolenia ze strony ARP?
WS: Nie rozumiem stanowiska ARP wobec AP i trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Spotykamy się z zarzutami o braku odpowiedzi na pismo, które jest do nas kierowane. Nie byłoby z tym problemu gdyby nie okoliczności, że pismo to wysłane zostało krótko po spotkaniu z przedstawicielem zarządu ARP i wspierającym ARP prawnikiem, na którym wszystkie istotne kwestie zostały szczegółowo omówione i wyjaśnione. Dodatkowy kłopot z oceną faktycznych motywów działania kierownictwa ARP i udzieleniem odpowiedzi sprawia fakt, że z jednej strony w liście do AP proponowana jest współpraca, a w tym samym czasie Prezes Wiesław Filosek wysyła do KRS poszczególnych aeroklubów regionalnych agresywne, wręcz szkalujące nasze środowisko pisma. Tutaj jego przykład. Zawiera ono szereg stwierdzeń nie mających odzwierciedlenia w stanie faktycznym. Znajdujemy tam błędną argumentację, jakoby proces oparty był na przepisach ustawy o stowarzyszeniach, gdy tymczasem podstawą zmian strukturalnych AP są przepisy ustawy o sporcie. Najtrudniej zrozumieć, dlaczego ARP stara się zablokować proces dostosowywania struktury AP do wymagań ustawy o sporcie, tak z drugiej strony oczekiwany przez tę organizację.
PK: Pozwolę sobie zacytować fragment wspomnianego wcześniej pisma: ,,.. sam AP zaś był średnio zainteresowany promowaniem lotnictwa, którego formuła była dla AP obca”. Zgodzi się Pan z taką tezą?
WS: Absolutnie nie. Zwłaszcza, iż mogę przytoczyć wiele przykładów dużego naszego zaangażowania w czasie ostatniej kadencji zarządu AP, którym mam zaszczyt kierować. Dowodem są sukcesy sportowe w sporcie mikrolotowym odnoszone zarówno przez sportowców latających w aeroklubach jak i latających w innych lotniczych klubach sportowych. Zaprzeczeniem tej tezy jest również nasza aktywność w komisji sejmowej pracującej nad nowelizacją ustawy o lotnictwie czy nasza praca nad projektami przepisów wykonawczych. Gdy dr Piotr Kasprzyk kończył swoją trzyletnią pracę w Aeroklubie Polskim przekazał mi kilkanaście segregatorów zawierających pisma i dokumenty z lat 2010-2012. Staraliśmy się pracować nad wszystkimi ważnymi zagadnieniami dotyczącymi lotnictwa ogólnego, przy czym wśród nich kilka przyjęliśmy za priorytetowe. Trudno tu szczegółowo opisać wszystkie. Wystarczy, że wspomnę niektóre. Jednym z kluczowych wyzwań było zablokowanie wzrostu opłat urzędowych, które w większości przypadków dla „małego” lotnictwa miały wzrosnąć nie o setki, a wręcz o tysiące procent. Zwracam uwagę, że wypowiadając się przeciw tak drastycznym podwyżkom walczyliśmy niemalże o całą branżę, także lotnictwo ultralekkie we wszystkich jego wymiarach. Ważną zmianą było wprowadzenie przepisów umożliwiających przekazanie nadzoru nad wybranymi obszarami lotnictwa cywilnego.
Uznaliśmy, że kluczowa dla rozwoju lotnictwa ogólnego jest gruntowna reforma przepisów dotyczących infrastruktury lotniczej. Uważam, że jest to największy sukces AP gdyż osiągnęliśmy bardzo korzystne zmiany w odniesieniu do wszystkich kategorii: od miejsc nie wymagających rejestracji, a służących mikrolotom i paralotniom, poprzez lądowiska, lotniska użytku wyłącznego po nową kategorię lotnisk użytku publicznego o ograniczonej certyfikacji. Liberalizacja w tym zakresie stanowi fundament i ogromną szansę na przełom w rozwoju „małego” lotnictwa w Polsce. Widocznym tego dowodem jest ilość nowych lądowisk: w okresie 2002-2010 powstało ich 68, a po wejściu nowych przepisów w 2011 roku do chwili obecnej aż 150 (!) i zanosi się na powstawanie kolejnych. Cieszy również możliwość prowadzenia na lądowiskach lotniczej działalności gospodarczej.
PK: Jakie w Pana ocenie jest podłoże tego konfliktu, bo chyba z takowym mamy do czynienia?
WS: Sytuacja, o której rozmawiamy nie chcę traktować w kategoriach konfliktu, gdyż konflikt wymaga zaangażowania dwóch stron. Pragnę zwrócić uwagę, że mimo wielu negatywnych czasami wręcz agresywnych zachowań ARP wobec AP nie odpowiadamy „pięknym za nadobne”. Jestem zwolennikiem dialogu i mam nadzieję, że doczekamy chwili, kiedy ARP również uzna dialog za właściwą formę kontaktu, najlepiej jeśli jeszcze będzie się to działo bez pośrednictwa mediów.
Kryzys pomiędzy naszymi organizacjami pojawił się trakcie prac nad ustawą prawo lotnicze. Specjalna komisja parlamentarna, po długim, chyba dwuletnim okresie bezczynności nagle przystąpiła do bardzo intensywnych prac. Problemem okazał się deficyt czasu, gdyż praca była prowadzona pod presją pilnego dostosowania prawa lotniczego w Polsce do przepisów unijnych. Zdarzały się przypadki, gdy komisja obradowała kilka razy w tygodniu. Wtedy to właśnie doszło do pierwszego „zgrzytu” pomiędzy Aeroklubem Polskim i Lotniczą Amatorską Federacją RP. W trakcie prac komisji LAF RP dostarczyła przetłumaczony tekst czeskich przepisów z zamiarem przekonania posłów, aby w takiej formie dokument ten został przyjęty, jako aneks do nowelizowanej ustawy. LAF RP oczekiwała także poparcia tego pomysłu ze strony AP. Cel słuszny, ale sposób realizacji nierealny. Posłowie stali na stanowisku, że nie jest możliwe, aby przetłumaczone przepisy lotnicze innego państwa zaimplementować wprost w niezmienionej formie jako aneks do naszej ustawy, która działa w zupełnie innym systemie prawnym. To było powodem, że nie poparliśmy tego wniosku. Co do idei jesteśmy przekonani, że jest słuszna. Dowodem tego jest nasze wystąpienie do ULC w ubiegłym roku, gdy w AP pracował jeszcze dr Piotr Kasprzyk. Wnieśliśmy wówczas o podjęcie prac nad wyodrębnieniem z ustawy prawo lotnicze tych przepisów, które dotyczą lotnictwa objętego tzw. Aneksem II, czyli lotnictwa podlegającego przepisom krajowym i ujęcie ich odrębną regulacja na poziomie ustawowym.
PK: Czy lotnictwo ultralekkie według Pana powinno podlegać odrębnym regulacjom?
WS: Tak, podzielam w pełni taki pogląd. Uważam, że dla lotnictwa ultralekkiego i całego lotnictwa z Aneksu II, czyli tego, które może być regulowane przez przepisy krajowe powinna być odrębna regulacja. Co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości i z naszej strony jest w tej kwestii pełne poparcie, ale nie można tego osiągnąć drogą, jaką chciała to uczynić Lotnicza Amatorska Federacja RP.
PK: Jak wobec tego można to zrobić?
WS: Jak już wspomniałem, Aeroklub Polski w czasie, kiedy dr Piotr Kasprzyk był dyrektorem do spraw regulacji prawnych AP, wystąpił do ULC oraz posłów i senatorów działających w parlamentarnym zespole lotniczym z inicjatywą o podjęcie prac nad wyodrębnieniem z ustawy prawo lotnicze tych przepisów, które dotyczą lotnictwa objętego tzw. Aneksem II, czyli lotnictwa podlegającego przepisom krajowym i ujęcie ich odrębną regulacja na poziomie ustawowym. Koncepcja ta zyskała zrozumienie zarówno kierownictwa ULC jak i parlamentarzystów. Mamy nadzieję na podjęcie prac tak, aby zakończyć je jeszcze w trakcie obecnej kadencji parlamentu. Otwiera się tu ogromne pole aktywności dla wszystkich podmiotów działających w tej sferze lotnictwa cywilnego w Polsce. Liczymy tu na dobrą współpracę z wszystkimi w tym również z ARP.
PK: Czy Pana zdaniem działalność Aeroklub Rzeczypospolitej Polskiej godzi w jakikolwiek sposób w interesy Aeroklubu Polskiego?
WS: Działalność ARP w niczym nam nie przeszkadza. Jest to kolejne środowisko, które się w jakiś sposób organizuje. Myślę, że ARP przecenia znaczenie nazwy, bo nie jest ważny tytuł tylko treść. Niezależnie jak ta organizacja będzie się nazywała o jej wielkości i znaczeniu będzie świadczyło to, co robi i efekty jej działalności. I tutaj niestety mam wiele krytycznych uwag. Zupełnie nie rozumiem zaangażowania i determinacji ARP w kierunku zastąpienia AP i przejęcia jego kompetencji jako polskiego związku sportowego. Cel nie do osiągnięcia zarówno ze względu brak doświadczenia i zasobów jak również ze względu na podstawowe ograniczenia formalne. Aeroklub Polski jako Polski związek sportowy w sporcie lotniczym ma ugruntowaną pozycję i wyjątkowe sukcesy. Wyniki sportowe za 2012 rok uplasowały nas wśród ponad 100 aeroklubów narodowych na 4 miejscu (!). Efekty 2013 roku są jeszcze lepsze, gdyż do chwili obecnej zdobyliśmy 54 medale w ME i MŚ wobec 35 w 2012. Dotychczasowa, wadliwa jeszcze, struktura AP, zupełnie nie przeszkadza tym, którzy chcą uprawiać jakąkolwiek dziedzinę sportu lotniczego. Dowodem na to, że można z AP funkcjonować w symbiozie i współpracować w zakresie sportu lotniczego jest fakt, że prawie 30 innych organizacji, które nie są aeroklubami regionalnymi aktywnie uczestniczy w życiu sportowym. Organizacje te uczestniczą także w zarządzaniu poszczególnymi dziedzinami sportu lotniczego poprzez swoich przedstawicieli wybranych do pracy w komisjach specjalnościowych. Najlepsze tego przykłady, to komisja paralotniowa, spadochronowa, czy balonowa. Wśród członków kadry narodowej, polskiej reprezentacji i grona medalistów są zawodnicy z aeroklubów jak i innych klubów sportowych.
Gdyby tylko ARP był aktywny w sporcie lotniczym, choćby w mikrolotach, mógłby uczestniczyć w zarządzaniu tą dziedziną sportu podobnie jak 30 innych organizacji.
PK: Jaka jest Pana zdaniem wizja działalności ARP?
WS: Myślę, że ARP nie bardzo wie, czym chce się zajmować. Chyba nie ma jasno zdefiniowanej strategii i pomysłu na swoją rolę w polskim lotnictwie. Przejawem tego są, co rusz nowe kierunki aktywności. Jakiś czas temu otrzymaliśmy propozycję, aby AP został członkiem LAF-u, by w ten sposób utworzyć jeden duży związek sportowy. W naszej ocenie była to zła koncepcja, bo w żaden sposób nie rozwiązywała problemów wynikających z aeroklubowej struktury. Czy wyobraża sobie Pan klub sportowy, który ma 60 oddziałów i 5 tysięcy członków, działający w różnych 60 miejscach w całej Polsce? Ja nie. Moim zdaniem ARP ostatni rok, dwa zmarnowała na próby zastąpienia AP jako polskiego związku sportowego. Jak wcześniej wspomniałem, chybiony cel, zmarnowany czas i energia. Nie mam wiedzy o innej aktywności ARP w tym czasie, bo jego strona internetowa na ten temat milczy.
Uważam, że ARP popełnia błąd często kontestując różne sytuacje zamiast zaangażować się i podjąć działania konstruktywne. Przykładem tego jest wezwanie ówczesnego LAF RP do bojkotu tzw. „szybkich” konsultacji jakże ważnych dla naszego środowiska przepisów wykonawczych. Wówczas AP we współpracy z wieloma ekspertami z innych organizacji wyjątkowo sprawnie opracował ponad sto uwag i wniosków, które w znacznej liczbie zostały uwzględnione.
PK: Czy uważa Pan, że lotnictwo ultralekkie w Polsce jest bezpieczne?
WS: Na rzecz bezpieczeństwa w lotnictwie ultralekkim mamy wszyscy, i AP i ARP, wiele do zrobienia. Problem polega na tym, że żadnymi administracyjnymi czy biurokratycznymi metodami tego nie osiągniemy, gdyż poziom bezpieczeństwa zależy od indywidualnego podejścia poszczególnych użytkowników samolotów ultralekkich. Nawet, jeśli będziemy mieli najlepsze przepisy, to jeżeli te osoby wykonujące swoją działalność w lotnictwie ultralekkim będą zachowywać się niefrasobliwie i beztrosko to nic nie nie jest w stanie uchronić ich przed negatywnymi skutkami takiej postawy. Wyzwaniem jest budowanie wiedzy, umiejętności i doświadczenia osób, które funkcjonują indywidualnie i w dużym rozproszeniu.
Myślę, że warto skorzystać z metod i doświadczenia innych zaprzyjaźnionych z nami zagranicznych organizacji.
Osobiście jestem użytkownikiem samolotu ultralekkiego, bardzo chętnie i często z niego korzystam. Mimo, że jest to samolot ultralekki bezwzględnie przestrzegam zasad, jakie wynikają z zaleceń producenta dotyczących eksploatacji tego samolotu. Dokonuję regularnych przeglądów, wymiany tych elementów, które powinny być wymienione, rocznych przeglądów samolotu. Czynię to u producenta lub też w wyspecjalizowanym serwisie. Być może dlatego ten samolot nigdy mnie nie zawiódł.
PK: W jaki sposób do obecnie istniejącej rzeczywistości dostosowuje się AP?
WS: Staramy się dostosować AP do ustawy o sporcie i jednocześnie przekształcić się w związek podmiotów prawnych, a nie osób fizycznych jak było to do tej pory. Jest to proces niezwykle trudny i skomplikowany. Walne Zgromadzenie Delegatów AP obradowało w tej sprawie kilkakrotnie. Dziś mogę stwierdzić, że zbliżamy się do szczęśliwego finału. Nowy statut AP jest już zaakceptowany przez Ministra Sportu i Turystyki i obecnie jest złożony w KRS w celu jego rejestracji.
PK: Kiedy będzie to możliwe i czy ARP będzie mógł zostać członkiem AP?
WS: Rejestracja statutu powinna odbyć się jeszcze w tym roku. Wówczas, jeśli ARP zechce i spełni warunki bycia członkiem AP, to nim zostanie. Będzie mógł być reprezentowany poprzez swojego delegata, będzie mógł uczestniczyć w dyskusji, w podejmowaniu uchwał i tym samym współdecydować o działalności AP.
PK: Czy w Pana ocenie może to zażegnać konflikt na linii ARP – AP?
WS: Mam taką nadzieję.
PK: ARP i AP razem. Jeśli tak, to w jakim kształcie?
WS: Istnieją dwie sfery tej działalności. Pierwsza z nich, to sfera sportowa. Jeżeli ARP chce działać w sporcie, powinien podjąć decyzję jaki rodzaj działalności sportowej chce realizować. Jeżeli będzie zdecydowany to mam nadzieję, że za kilka tygodni, będzie mógł złożyć deklaracje członkowską i stać się pełnoprawnym członkiem AP. Druga z nich, to działalność na rzecz lotnictwa ultralekkiego. ARP będzie tutaj w pełni samodzielną i autonomiczną organizacją, działającą obok AP. Jestem przekonany, że na wielu polach aktywności przy dobrej woli możemy współpracować razem, choćby wpływając na regulatora w celu projektowania dobrych przepisów dla małego lotnictwa. Możemy wymieniać się doświadczeniami, wspólnie organizować różnego rodzaju programy i imprezy.
O tym, że jest to możliwe już wiemy. Mamy wspólny sukces odniesiony razem z LAF RP, którym jest rozporządzenie w sprawie klasyfikacji statków powietrznych. W mojej opinii rewelacyjny niezwykle ważny zbiór przepisów, który stanowi fundament i teraz należ zrobić wszystko, by inne rozporządzenia zostały z nim skorelowane. To jest efekt naszej wspólnej pracy, wspólnej argumentacji i świetny przykład na to, że możliwe jest dobre współdziałanie.
PK: Wobec tego życzę Panu sukcesów i wypracowania z ARP porozumienia oraz metod wspólnego działania, które przyniesie wymierne korzyści całemu środowisku lotniczemu. Dziękuję za rozmowę.
WS: Dziękuję.
Komentarze