Przejdź do treści
Malyj Losnyj (Chorwacja)
Źródło artykułu

W 3 dni na AT3 do Grecji i wokół Bałkanów...

Zapraszamy do lektury pierwszej części opisu trzydniowej wyprawy lotniczej na samolocie AT3 do Grecji i wokół Bałkanów nadesłanej przez Piotra Woźniaka, jednego z naszych Czytelników.


Piotrek w ramach budowania nalotu zaproponował lot za granicę. To miało być jednak coś ciekawego także dla mnie, dlatego najbliższe kraje ościenne nie wchodziły w grę. Gdzie lecieć, gdzie lecieć? Zastanawiałem się. Gdy zdobędziesz upragnione uprawnienia lotnicze, to nagle odkrywasz, że wszędzie jest jakby bliżej – lot do Jastarni jest cudowny, Łososina – fascynująca. Ale nie po raz dziesiąty, dwudziesty! Potem przychodzi czas na zagranicę, ale ile razy można lecieć na Bornholm, do Dubrownika?! Gdzie lecieć? Hmm.

Może polecieć do Ikarii. Ikaria (w Grecji) to jakby początek lotnictwa, przecież tam wg. mitu rozbił się Ikar. Lećmy więc do Grecji. No dobrze – przypomniało mi się, że dobrze byłoby się spotkać z Hakanem – znajomym z Turcji, który chciał obejrzeć AT3. Lećmy więc też do Stambułu. Przygotowania nabrały tempa. Turcy zapraszają i pomagają uzgodnić SLOT VFR (!) na lotnisko Atatűrka w Stambule (LTBA)  - 3 pasy, 60 mln PAXów rocznie! Tyle co Frankfurt a/Main! To będzie wyzwanie, w sam raz dla mnie!


                                                                     AT-3 SP-GDL

Planowanie, logistyka, uzgodnienia dla trasy – gdzie kończy nam się zasięg (6h +rezerwa) i wymusi lądowanie? Czy można kupić, zorganizować i jak dowieźć Mogas (benzyna samochodowa), bo będzie znacznie taniej niż Avgas. Ile, na którym lotnisku kosztuje lądowanie, a ile handling? Czy obowiązkowy? Gdzie noclegi (to prościej, ale cena też ważna i odległość oraz dojazd z lotniska). Jest co robić – wiele zmiennych w tym równaniu i konieczna optymalizacja.

Pierwszy odcinek do Niszu (LYNI) w Serbii, bardzo prosty, ale to już nie UE, więc konieczna wydawała się kontrola paszportowa, a to oznaczało, że i z Polski wylecieć trzeba będzie z lotniska kontrolowanego. Padło na Rzeszów, bo po drodze, no i za lądowanie nie złupią.


                                                              Grecja w okolicy Xanti

Nagle pojawiła się myśl, czy aby nie można skorzystać z „wolności lotniczych” (jak uczyłem się do egzaminu, to pojawiało się coś takiego) i nie zrobić tylko „lądowania technicznego” po paliwo? Po konsultacjach z naszą Strażą Graniczną i potwierdzeniu z przedstawicielami lotniska w Niszu, okazało się to jak najbardziej możliwe, a dla nas – optymalne rozwiązanie.

To dalej będzie prosto - pomyślałem, Grecja w UE, w Schengen. Jakże się myliłem. Na raz okazało się, ze w czasie kryzysu finansowego Unia Europejska, pod dyktando Niemiec wymusiła prywatyzację wielu państwowych, greckich przedsiębiorstw (m.in. Port Pireus i lotniska) i teraz lotniska komunikacyjne są własnością niemiecką (Fraport), a za zmianą właścicielską poszła nowa polityka cenowa i …lądowanie kosztuje na takim niemieckim lotnisku drobne 280-300 Euro z obowiązkowym handlingiem! Greckie GA umarło! Nieliczne niedobitki na ULL startują z jakichś łąk, po których chodzą owce (jak Xanti, na którym lądowaliśmy po Mogas). No, ale po co nam do lądowania lotnisko kontrolowane, przecież Schengen?! A jednak –w greckim AIP wyraźnie napisano, że przylot obowiązkowo na kontrolowane z odprawą paszportową!


                                                               Wybrzeże Grecji

Co robić? Piotrek znalazł jeszcze jedną wyspę niezależności lotniczej w Grecji – Alexandropolis (LGAL), gdzie w prawdzie początkowo mowa  była o 100 E, ale ostatecznie skończyło się na 30 E z uwagi na zniżkę na kartę AOPA.

I prawie wszystko dopięte na ostatni guzik, gdy nagle trach! Na parę dni przed wylotem dostaję informację, że jest Notam zamykający dla ruchu VFR trzy lotniska w Stambule. Treść w pewnym sensie zabawna, bo choć wyjaśnienie powodów śmieszne i niewiarygodne (zobaczcie sami poniżej),  to konkluzja – zamknięte nasze lotnisko docelowe – już nawet nie śmieszna, tragiczna!


                                                   Dostawa paliwa na Hvarze (Chorwacja)

Date de production (UTC) :  2017/06/02 16:52  Date et heure (UTC) de validité :  2017/06/02 16:52  Durée :  96  Règle de vol :  VFR  Sélection des NOTAM GPS :  Non  Type NOTAM :  Général et divers  Aérodromes :  LTBA LTFJ LTBU 

ISTANBUL ATATURK AIRPORT, VFR TRAFFIC SHALL NOT BE ALLOWED TO LAND AND TAKE OFF EXCEPT STATE  AIRCRAFT NOT PERFORMING TRAINING FLIGHT,AMBULANCE,HELICOPTER,SAR AND  EMERGENCY FLIGHTS. -DUE TO RWY AND TWYS CONSTRUCTION WORKS - tak, tak – więc z powodu prac budowlanych na pasie i drogach kołowania zamyka sie lotniska dla małych samolotów, za to duże (IFR) moga bezpieczenie lądować?!


                                                                     Dalmacja

Przesłałem informacje Piotrkowi mailem bez komentarza. Natychmiast dostałem rozpaczliwe pytanie – to co, nie lecimy? Nie skąd - napisałem od razu – zamykają nam tylko ostatnie 130 NM latania, ale całe pozostałe 2000 NM jest nasze?!

W dzień wylotu, ciepło. Pierwszy odcinek do Krosna, żeby zabrać nasze – tańsze paliwo. Prosty płaski, nudny. W Krośnie po raz pierwszy na własne oczy widzę piękny utwardzony pas. Ale tak po naszemu, choć dawno zrobiony, nielotny, bo nie ma jeszcze wszystkich kwitów, więc lądujemy na trawie. Trawa wykoszona, więc przyznam – idzie nowe, bo jak lądowałem ostatnio (może 2 lata temu), to śmigłem kosiłem.


                                                             Wybrzeże w Grecji

Piotrek złożył zgodnie z moją sugestią plany lotu do Niszu i od razu stamtąd do Alexandropolis, żeby nie tracić czasu na miejscu, gdzie tylko kupimy paliwo i dalej w drogę. Przyjemny lot, w każdym kraju dostajemy direct z jednego punktu granicznego, na drugi punkt graniczny, oczywiście poza Polską (tradycyjnie), u nas trzeba wiedzieć, gdzie tym „srajdkiem się pchasz”?!

W Niszu przywitali nas bardzo miłą, sprawną obsługą. Byłem zaskoczony, bo miałem nieco obaw, jak to będzie. Paliwo dostępne tylko Avgas, ale za to w cenie nieco nawet niższej niż u nas samochodowe. I już siedzieliśmy z powrotem w samolociku. Proszę o zgodę na uruchomienie i warunki odlotu do LGAL, w odpowiedzi słyszę, że nie ma naszego planu lotu. Jak to?! Patrzę pytająco na Piotrka obok i nie wierzę, przecież wysyłał oba. No i się pokomplikowało. Za 20 minut zamykają lotnisko w Niszu, i jeśli nie wylecimy, to będą chcieli dodatkową opłatę – o tym informowali nas jeszcze gdy byliśmy na etapie planowania.


                                                        Wejście do Zatoki Kotorskiej

Proszę Piotrka, żeby poszedł do portu i wyjaśniał, niech szukają planu, aż znajdą! Jeszcze raz okazało się, że obsługa przyszła nam z pomocą i przesłali od ręki nowy plan na …za 15 minut! Powiedzieli, ze postarają się przekonać Bułgarów, że tak ma być, a jeśli się nie zgodzą, to żebyśmy się nie martwili, bo oni nie zamkną lotniska dopóki nie wylecimy i nie będą od nas żądali dodatkowej opłaty! Bułgarzy się zgodzili i już 15 minut później byliśmy w powietrzu. Można? Można!

Lot nad Bułgarią to odrębna historia, z narastająca dramaturgią piętrzących się gór (MSA 8900) i chmur. Zimno. Ale wraz z obniżeniem gór, zniżyliśmy lot i przywitała nas Grecja przed zachodem słońca. To ciągle był pierwszy dzień naszego latania. Lotnisko w Alexandropolis, też logistyczna brzytwa – otwierane dla ruchu popołudniowego dopiero na pół godziny przed zachodem słońca, a ruch VFR w nocy –zabroniony!


                                          Podejście do lądowania w Alexandropolis (LGAL)

Tak więc mieliśmy półgodzinne okienko, w które musieliśmy trafić, po wielu godzinach latania i dwóch lądowaniach technicznych po paliwo. Udało się, ale poza bardzo dobrym planowaniem przez Piotrka, było tez sporo fartu, bo …przez cały dzień latania mieliśmy wiatr w ogon 10-15 kt! To chyba mój pierwszy taki raz w lotniczym życiu, a przecież trasa miała kształt litery „C”, przez pół Europy!

Podejście do lądowania – bajeczne: oświetlone lotnisko Alexandropilis, zachód słońca, przeglądający się w srebrnych falach morza księżyc. Lądowanie – mimo zmęczenia rzekłbym – rutynowo i szok! Na lotnisku przywitał nas żołnierz z długą bronią automatyczną i policjantka. Żołnierz trzymał broń gotową do działania, dopóki policjantka nie obejrzała naszych paszportów. No i dopiero się rozchmurzyli widząc, że jesteśmy z Polski i zaprosili nas do portu, asystując w spacerze po płycie!
Grecja zdobyta.

Piotr Woźniak


Piotr Woźniak (45)  - pilot samolotowy (teraz AT3), szybowcowy, paralotniowy. Ogólny nalot ok. 1000h. Podróżnik (90 odwiedzonych krajów), nurek (Rescue Diver), motocyklista (obecnie Rune), fotografik (zwolennik Canona)  oraz alpinista (zdobyty 7134 m).


W 3 dni na AT3 do Grecji i wokół Bałkanów...część 2

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony