Przejdź do treści
Monika Bobula w Narromine w Australii podczas Szybowcowych Mistrzostw Australii Juniorów
Źródło artykułu

Relacja z Szybowcowych Mistrzostw Australii Juniorów

Reprezentująca Aeroklub Poznański Monika Bobula latająca na na szybowcu ASW24 zajęła 15. miejsce w Szybowcowych Mistrzostwach Australii Juniorów, które odbyły się w dniach 7-14 grudnia 2013r. w Narromine w Australii.

Zapraszamy do zapoznania się z relacją z tego wydarzenia.

2013-12-04
Udało mi się dotrzeć na drugą półkulę :) Ciekawe uczucie, jakby świat się zmniejszył. Zawody w Narromine zaczynają się 7.12 i potrwają tydzień. Po zaaklimatyzowaniu się zaczynam trening, w końcu trzeba przyzwyczaić się do wysokich podstaw.

2013-12-07
Oficjalny start zawodów jest przewidziany na jutro, a dzisiaj odbył się oficjalny trening. Nie wszyscy jednak zdecydowali się oderwać od ziemi. Pogoda nas nie rozpieszczała. Lataliśmy na termice bezchmurnej, co chwila nachodziły łachy wysokiego zachmurzenia, ale dla australijskiego słońca to nie problem Niestety podstawy do iście australijskich nie należały, wykręcić się można było do 5000 ft w porywach do 6000 ft. Kominy mocne, ale wąskie, trzeba było krążyć na żyletę. Z mojego lotu nie do końca jestem zadowolona, ale chodzi o to żeby przestawić się na latanie australijskie, bo jest inaczej. Dzisiaj kilka szybowców usiadło w polu. Dobrych pól do lądowania jest mnóstwo, należy jednak zwracać uwagę żeby usiąść przynajmniej w pobliży jakieś większej drogi, nie wszędzie jest zasięg, a na to, że ktoś odwiedzi nas w polu oprócz dzikich zwierząt nie można liczyć. Po walkach z instalacją wodną w moim ASW zdecydowałam się jednak startować z balastem wodnym. Dzisiaj w Gliding Club odbywa się impreza w związku z mikołajkami, niektórzy Juniorzy dołączyli, a niektórzy skupiają się w spokoju przed jutrzejszą pierwszą konkurencją. Ja na dzisiaj wybrałam tą drugą opcję.

2013-12-09
Wczoraj odbyło się oficjalne rozpoczęcie zawodów. Pogoda była podobna jak w dniu treningu, jednak podstawy były nieco wyższe (do 8000 ft AMSL), ja miałam kłopot z zatankowaniem swojego szybowca z powodu prawdopodobnie nieszczelnego lewego zbiornika. Sytuacja została wstępnie opanowana, jednak jutro rano z pomocą Australijskich przyjaciół postaramy się uszczelnić całkowicie zbiornik.

W pierwszej konkurencji zmagać musieliśmy się z termiką bezchmurną, noszenia były duże i wąskie. Pierwsze dwa boki leciało mi się wyśmienicie, praktycznie nie było potrzeby krążenia, ASW24 bardzo dobrze nabierał wysokośći w locie po kresce. Do 2/3 trasy miałam piątą prędkość, niestety jakieś 70 km przed metą wpadłam w duże duszenie i straciłam trochę wysokości. W pobliżu duszeń musiał byc naprawdę potężny komin, jednak nie miałam szczęścia trafić na niego. Spadłam na ok 1000 ft AGL po czym musiałam się ratować w słabym noszeniu przez co naprawdę wiele straciłam. W miarę zbliżania się do ostatniego obszaru znowu zaczęłam napotykać na drodze warunki takie jak na początku trasy. Teraz już mniej więcej wiem nad jakie obszary nie opłaca się wlatywać, szczególnie na termice bezchmurnej. Nad brunatnymi dużymi obszarami, występują duże duszenia, oraz wąskie i poszarpane kominy, które ciężko jest napotkać na bezchmurzu. Czuję, że jeszcze dobrze nie wlatałam się w ASW24, muszę być dokładniejsza w krążeniu, wyczuć dla niego najlepsze prędkości.
Wczoraj temperatura sięgnęła 37 stopni, dla mnie jest to bardzo męczące, tutaj ludzie są przyzwyczajeni do takiej temperatury i do tak suchego powietrza.
Dzisiaj w drugi dzień zawodów konkurencja została odwołana, wieje mocny północny wiatr, w nocy ma przejść front.
A ja czekam na jutrzejszą konkurencję i patrzę z optymizmem w przyszłość.



2013-12-14

Już jutro ostatni dzień zawodów, a dopiero teraz zaczyna się iście australijska pogoda.
Za nami cztery dni lotne.
Warunki podczas drugiej i trzeciej konkurencji były podobne. W dalszym ciągu termika bezchmurna (z jednym wyjątkiem, podczas drugiej konkurencji udało nam się dolecieć do granicy tworzenia się cumulusów i wykręcić pod paroma z nich). Podstawy sięgały do ok. 7000 ft, noszenia do 5m/s średnie. Chociaż to termika bezchmurna z reguły nie było problemu ze znalezieniem noszeń lecąc po kresce.

Dzisiaj podczas czwartego dnia lotnego w końcu warunki zrobiły się dla nas łaskawsze Podstawy dzisiaj sięgały do 10000 ft, noszenia poniżej 5000 ft były ciężkie do wycentrowania, ale ponad tą wysokością, kominy były stabilne i silne. Dzisiaj leciało mi się najlepiej od czasu rozpoczęcia zawodów. ASW24 sprawdza się najlepiej w dobrych pogodach, gdzie nie ma potrzeby za częstego krążenia. Trochę lepiej już go czuję w kominach, jednak z pełną wodą ciężko mi jest wycentrować dobre noszenie, gdy jestem nisko i przy tym sporo tracę.

Jutro ma być jeszcze lepiej, podobno mają pokazać się w końcu tak bardzo wyczekiwane cumulusy nad Narromine, bardzo na nie liczę.


 

2013-12-15
Wszystko wspaniałe co się szybko kończy ... W ostatni dzień zawodów wszyscy spodziewali się najlepszego warunu, zawodnicy zaopatrzyli się w tlen, ponieważ podstawy cumulusów prognozowane były na 12000 ft. Mój szybowiec nie był wyposażony w tlen, ale nie było potrzeby wstrzymywania oddechu ponieważ nosiło nas tylko do ok 10000 ft.
Zadaniem na ostatni dzień lotny była trasa z trzema obszarami 4h. Dla mnie był to najlepszy lot podczas tych zawodów, miałam z niego cały ogrom radości na takie dni warto czekać. Z lotu na lot coraz lepiej czuję się w ASW24, w kominach też go lepiej wyczuwam, niestety potrzebowałam na to trochę więcej czasu. Żałuję, że nie miałam możliwości zrobienia sobie dłuższego treningu przed zawodami. Zawody się skończyły, a ja widzę swój postęp z lotu na lot.
Był to dla mnie niesamowity czas spędzony w Narromine, zobaczyłam zupełnie z innej strony jak wyglądać mogą juniorskie zawody szybowcowe. Łezka się w oku kręci jak pomyślę sobie, że to już koniec. Miałam ogromne szczęście, że mogłam poznać tylu niesamowitych ludzi i że mogłam z nimi latać, co było wspaniałe. Nie wyobrażam sobie gdzie indziej mogłabym tyle przeżyć przez te kilkanaście dni i gdzie indziej mogłabym zdobyć tyle życiowego doświadczenia.
A ja nie kończę jeszcze swojej przygody na drugiej półkuli.Będąc tak blisko Nowej Zelandii grzechem jest jej nie odwiedzić



Ahoj przygodo! 
Monika Bobula

Więcej zdjęć znajdziesz w galerii

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony