Przejdź do treści
Modelarskie Mistrzostwa Europy 2011 w Częstochowie/ fot. ACz
Źródło artykułu

Modelarskie rekordy świata

Aż trzy razy został pobity rekord świata w konkurencji F2A modeli prędkościowych podczas mistrzostw Europy rozgrywanych w Częstochowie. Pierwszy rekord ustanowił Węgier Sandor Kalman, ale pobił go Brytyjczyk Ken Morrissey. I to aż dwukrotnie!!! Osiągnął prędkość 304,4 km na godzinę!

Loty eliminacyjne rozgrywane podczas Mistrzostw Europy Modeli Latających na Uwięzi w Częstochowie w miniony poniedziałek i wtorek przyniosły wiele emocji. Zwłaszcza w kategorii prędkościowej F2A, w której modele starają się osiągnąć szaleńczą prędkość 300 km/h. I niektórym to się udaje. Podczas lotów eliminacyjnych w Mistrzostwach Europy Modeli Latających na Uwięzi części zawodnikom udało się nie tylko przekroczyć tę magiczną granicę prędkości 300 km/h, ale nawet pobić rekord świata! Najpierw Sandor Kalmar, reprezentant Węgier w poniedziałek 25 lipca br. osiągnął prędkość 303,8 km/h na częstochowskim kręgu modelarskim stadionu przy ul. Olsztyńskiej. Był to nowy rekord świata, którym Kalmar pobił swój wcześniejszy najlepszy wynik na świecie – 302.5 km/ h. Ale już tego samego dnia Brytyjczyk Ken Morrissey pobił ten nowy rekord! Uzyskał prędkość aż 304,3 km/h! Rekord Kena Morrisseya pobił następnie… on sam. Dzisiaj, we wtorek osiągnął on wynik lepszy o jedną dziesiątą sekundy. Tak więc obecny rekord świata ustanowiony 26 lipca 2011 roku należy do Kena Morrisseya i wynosi 304,4 km/h.

– To wiele lat ciężkiej pracy – przyznaje Ken Morrissey komentując ustanowiony przez siebie rekord świata. – W modelarstwo lotnicze zacząłem się bawić w wieku 10 lat. Steruję modelami różnej klasy i różnej pojemności silnika: od 0,8 cm sześc. do aż 10 cm sześc. Te ostatnie osiągają nawet 345 km/h.

Paweł Praus (z lewej), szef polskiej ekipy narodowej w rozmowie z nowym rekordzistą świata w klasie F2A Kenem Morrisseyem

W Anglii jest aż siedem konkurencji prędkościowych, w tym modele z silnikami pulsacyjnymi. Ken Morrissey był rekordzistą w każdej z tych kategorii.

– Na czym polega mój sekret? – uśmiecha się. – Przez wiele lat sam wykonywałem swój model i śmigło do niego, ale także podglądałem najlepszych zawodników – mówi. – Czołówka europejska to ludzie powyżej 55. roku życia. Mają już sportowe doświadczenie – dodaje.

Ken Morrissey przed siedmioma laty w Hiszpanii został mistrzem Europy w klasie F2A. Teraz marzy, aby udało mu się ponownie zdobyć taki tytuł w Częstochowie.

– Chciałbym teraz tu w Polsce to powtórzyć – przyznaje.

Prędkość 300 km/h jest zawrotna i wielu modelarzy na razie tylko o niej marzy. Ale kilkorgu zawodnikom udało się ją osiągnąć już w pierwszych rundach mistrzostw Europy rozgrywanych w Częstochowie. Byli to wspomniani wcześniej: Sandor Kalmar i Ken Morrissey, ale także Paweł Eisner (Wielka Brytania) oraz Ferenc Szvacsek z Węgier i wielokrotny mistrz świata, Louis Parramon z Hiszpanii.


Mechanik szykuje model do startu

Siergiej Andriejew pilotujący swój model w kategorii F2C – wyścigowej, w której startują trzy zespoły: pilot i mechanik, przyjechał do Częstochowy z Moskwy. Mechanikiem w jego zespole jest Jurij Szabasow mieszkający na południu Rosji w miejscowości Siewiernyj Kawkaz.

– Modelarstwo lotnicze to całe moje życie – mówi Rosjanin. – Zakochałem się w nim jako mały chłopiec. Ojciec przywiózł mnie na zawody i pokazał mi latające modele. Ja powiedziałem tylko: Uuuuuhuuu!!! Zobaczyłem i to wszystko. Zapragnąłem robić to samo – wspomina Jurij Szabasow. – Żona już się z tym pogodziła, że spędzam czas w modelarni – uśmiecha się.

Rosjanie przyznają, że fascynuje ich nie tylko konstruowanie modeli, ale także sport, rywalizacja oraz przebywanie z innymi podobnymi pasjonatami, atmosfera zawodów.

– Pracuję na lotnisku Wnukowo. Zajmuję się transportem lotniczym, ale wiem też jak konstruuje się samoloty. Kocham jednak małe lotnictwo – przyznaje Jurij Szabasow. – I tak naprawdę, to boję się latać – uśmiecha się filuternie. – Zdecydowanie wolę modele – śmieje się w głos Rosjanin. (wik)

Wyścig w F2C

Więcej zdjęć w Galerii...

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony