Przejdź do treści
Szybowcowa Kadra Narodowa
Źródło artykułu

Mistrzostwa Andów - 3 konkurencja rozegrana

W trzeciej konkurencji Sebastian Kawa drugi za Rene Vidal'em, Stanisław Wujczak szósty. Po trzech konkurencjach Kawa zajmuje trzecie (tracąc 90 pkt. do lidera), a Wujczak szóste miejsce (tracąc do pierwszego 378 pkt.). Prowadzą gospodarze Rocca przed Vidal'em.

A teraz relacja Sebastiana Kawy z 3 dnia zawodów:

"Kolejny gorący dzień. Wczoraj odbyło się oficjalne rozpoczęcie z barbeque i dzisiaj niektórzy mieli wciąż dobalastowane brzuchy, a dziś jak nigdy wcześniej na lotnisku cisza i gorąco. Znaleźliśmy się pomiędzy trzema ośrodkami wyżowymi w obszarze bez gradientu. Słabe bryzy w dolinach i to wszystko. Najbardziej jednak interesował nas wyż na północy, który przytłumił termikę. Sondaż atmosfery zapowiadał bardzo zróżnicowane warunki, wystarczało 2 stopnie Celcjusza by podnieść zasięg noszeń od 2 do 4 tyś... Stąd wniosek, że lepsze powinny być góry gdzie można się spodziewać wyższych temperatur.
Startowałem sam, bo poleciałem dalej nad Los Espagnoles i znalazłem komin który pozwolił wznieść się do 3 tyś metrów. Ponieważ nie ma ograniczenia prędkości na starcie więcej wysokości zawsze się opłaci. Inni w tym czasie już polecieli. Bardziej poczekał tylko Rene Vidal - jeszcze 8 minut. Z takiego startu bardzo szybko dopadłem Carlosa i Staszka. Znaleźliśmy w standardowym miejscu w doline Los Ande 3,5 m/s. Pomimo to zasięg noszenia był zbyty mały by polecieć prosto w wysokie górki. Dalszy odcinek trasy popsuł cirrus, który przy tej masie skutecznie stłumił noszenia po drugiej stronie doliny nad górą, która jako pierwsza zwykle dawała się wznieść. Niecierpliwy Carlos pognał swoimi ścieżkami a my zostaliśmy na kilka okrążeń w niecałej dwójce. Było to korzystne. Niestety Staszek wykręcił się gorzej i chwilę potem rozstaliśmy się. W następnej dolinie wysokość była krytycznym czynnikiem, poniżej 2500 m nie dało się wznosić, przynajmniej nie udawało się to tym, którzy nie znają doskonale terenu., Ja leciałem blisko szczytów i zgadywałem co będzie się działo a Staszek musiał zawrócić bo nie był w stanie przelecieć gór. Mnie szczęśliwie udało się jakoś przesmyknąć w stronę doliny Pelambres i tam trafiłem komin dnia: 4,5 m/s do 4,5 tyś. metrów. Dobrze, że nie było wyżej, bo nie miałem tlenu. Pod spodem pojawił się Carlos z Argentyńczykiem. Dłuuuuugi przeskok do najwiekszej kopalni, znów doskonały komin i błąd. Lokales mnie dogonili przeskakując 200 km/h więc dalej poleciałem za nimi. Niestety Carlos postanowił dolecieć do końca strefy (my oczywiście za nim), a tam inwersja osiadania zrobiła swoje, wiatr skręcił i nie mogliśmy się odbić. 250 km do domu... Cóż na małej wysokości (około 2000m) powróciliśmy do Pelambres i spędziliśmy trochę czasu przy zboczach. Kiedy już udało się podnieść pod szczyty skałek podlecieliśmy do standardowego miejsca, gdzie godzinę wcześniej było 4,5m/s. Po dłuższej chwili zbocze znowu zapracowało, ale do tego momentu straciliśmy sporo czasu. Dalsza część trasy to już zjazd długości 240 km przy obniżających się zboczach trochę latania "IFR" w dymach z pożarów na południe od lotniska i szybki powrót do domu. Wygrał Rene, który odleciał na trasę 8 minut po nas, bezpiecznie przeleciał jedno ważne zbocze zapracowało po odsunięciu się cirrusa i na północy nie poleciał tak daleko w stronę gorszych warunków. Pozwoliło mu to zachować wysokość i szybko wrócić do dobrych warunków lecąc w szczytowej partii gór która pracuje zawsze. Reszta zawodników ( łącznie ze Staszkiem) musiała polecieć daleko na południe do końca stref a i tak przylecieli do domu przed czasem. Ostatecznie dzisiaj byłem drugi a w ogólnej klasyfikacji znalazłem się trzeci (przynajmniej wg. podanych dzisiaj wyników).

Zdjęcia z wysokiego przeskoku. Pomimo, że na zewnątrz na tej wysokości -2 stopnie to w kabinie wciąż jeszcze gorąco. Widać Kopalnię miedzi i Carlosa w czasie drogi powrotnej jeszcze przed Pelambres. Więcej jest na kamerze, bo jej nie trzeba trzymać cały czas. Niestety w kamerce przyklejonej do ogona nic się nie nagrało, jest tylko uszkodzony plik. Cóż, jutro zamontuję inną i znowu trzeba będzie latać z hamulcem. Ze skrzydła mam już dość plików więc nic tam nie będę naklejał. Ewentualnie jeszcze przyjdzie na to czas w czasie wolnego treningu po zawodach.

Od administratorów: Zdjęcia o których napisał Sebastian będą zamieszczone wieczorem. Przepraszamy i prosimy o cierpliwość.

Autor: Sebastian Kawa
skn.szybowce.pl

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony