Blog Sebastiana Kawy: Mortuś opowiada o górach i zawodach
Opowiem wam trochę tej krainie, w której latamy. Wszędzie dookoła są górki i góry,a niektóre służą jako zastawa stołowa dla olbrzymów. Wiele górek nazywa się Cup – filiżanka, są góry talerze, a nawet patelnia. Ciekawe kto zje taki naleśnik z tak ogromnej patelni. Jest też góra masła i biały koń, a ja widziałem nawet krokodyla. Wszystko jest zrobione z górek, a i górki są ulepione z różnych rzeczy. Góry są takie wysokie,że aż nóżki bolą, gdy się chce na nie wyjść. Na niektóre nie da się wyjść, bo są strasznie wysokie i mają bardzo strome ściany z kamienia, albo jest na nich lód. Potrawią na nie wchodzić tylko alpiniści, to tacy panowie i panie co chodzą w butach z bardzo dużymi żelaznymi kolcami, które wbijają się w lód jak kocie pazury, a w niektórych miejscach to oni wyłażą do góry na linkach jak mój kuzyn makak. Jest tu ciepło i sucho, bo wysokie góry osłaniają, jak parawan na plaży, przed zimnymi wiatrami i zatrzymują te chmury, które mają tak dużo deszczu,że nie potrafią przeskoczyć gór. Ale w dolinach jest dużo wody z rzek płynących z gór, bo w wysokich górach często leje deszcz, a w zimie sypie się dużo śniegu. Ten śnieg na wysokich górach topi się dopiero latem. Przed górami, aż do samego morza, są małe górki na których jest bardzo dużo sadów w których rosną jabłuszka, morele, brzoskwinie, śliwki, czereśnie, wiśnie. Są nawet figi i – mniam … mniam… mango, ale jeszcze są zielone.
Mama mojego małego przyjaciela, Reksia, wylazła nawet na drzewo, żeby to sprawdzić. W tych sadach to jak w wojsku. Wszystkie drzewa muszą stać w równiótko w rządkach i są płaskie, a nad nimi wszędzie są rozciągnięte takie dłuuugie siatki, żeby chronić owoce przed gradem. Między tymi rzędami ciągle jeżdżą traktorami panowie i polewają drzewa wodą ze specjalnymi płynami, nawet jak leje deszcz. Dziadek mówi,że to po to, aby nie rosły na tych owocach grzyby. Myślałem,że się wygłupia i robi mnie w balona, bo czy widział ktoś grzyba na śliwce? Ale Dziadek nie kłamie. Są takie małe grzybki, co nie rosną jak grzybki, tylko robią takie niesmaczne plamy na owocach. Słońce świeci tu prawie każdego dnia, dlatego na dachach domów, hangarów, nad parkingami, a nawet na polach stawiają takie duże lustra, które łapią promienie ze słoneczka i zamieniają je na prąd. To jest sprytne, bo nie trzeba budować takich dużych fabryk prądu do których pociągi wożą węgiel i się go pali w piecach tak ogromnych jak blok w którym mieszka dużo ludzi, a potem śmierdzi powietrze i wszystko jest czarne. Tu nawet bardzo ładnie pachnie, teraz kwitną akacje, jest dużo takich małych pachnących kwiatuszków, czyli ziół i duże, duże pola lawendy której drobne fioletowe kwiatuszki bardzo ładnie pachną i robi się olejek do mydełek i pachnącej wody dla starszych panów. (…)
Powyżej opublikowaliśmy fragment tekstu, wpis w całości przeczytasz na blogu Sebastiana Kawy.
Komentarze