Blog Sebastiana Kawy: Krzyś nie doczekał
Lotnisko w Pokharze jest pięknie położone u podnóża świętej góry Machapuchare /Fish Tail/ i groźnej Annapurny. Ta miejscowość jest wspaniałym miejscem wypadowym dla wypraw wysokogórskich, amatorów wędrówek, raftingu, w pobliżu jest park narodowy z dzikimi zwierzętami. Jest też rajem dla paralotniarzy, którzy jak bociany na wiec przed odlotem zlatują się ze wszystkich stron świata na Sarangakot.
To taka Babia Góra w niskich Himalajów. Natomiast na terenie portu działa Avia Club Nepal i postawiły swe hangary dwie inne firmy oferujące loty widokowe u podnóża wysokich gór na motolotniach i ultralekkich samolotach. Nasi sympatyczni gospodarze zaoferowali nam jeden taki lot Aeropraktem, toteż Krzysiu miał możliwość zbliżenia się do majestatycznych skał.Takie atrakcje sprawiają,że nad miejscowym jeziorem wyrosło dziesiątki hoteli a co paręnaście minut w ostrym zakręcie nad dachami miasteczka melduje się jakiś samolot. Kontrolerzy lotniska nie wyrazili początkowo zgody na przygarnięcie szybowca do ACN, ale uzyskaliśmy ją i należało jeszcze uzgodnić zasady korzystania z lotniska, oraz procedury operacyjne.
Mając Nataszę i Maksyma za przewodników szybko dochodzimy do porozumienia i uzgodnień. Przy okazji zapoznajemy się z pracą miejscowych kontrolerów lotów. Jeszcze dinner w bazie ACN i sympatyczna kolacja z Nataszą, oraz rosyjskimi pilotami i następnego dnia żegnamy Krzysia oraz jego syna Michała, którzy muszą wracać do Polski.
Wielka szkoda, bo to dzięki jego entuzjazmowi, niebywałej energii i wsparciu finansowemu doszło do zorganizowania wyprawy a jego optymizm, talenty negocjacyjne, poczucie humoru, pozwoliły na przetrwanie w tych trudnych warunkach, oraz pokonanie większości z problemów jakie wyrastały na kolejnych etapach realizacji projektu. Gdy wszystko zmierza ku pomyślnemu rozwiązaniu musi wracać do swych odpowiedzialnych obowiązków. Dziękujemy Ci Krzysiu. Namaste !
W lutym będzie lepsza pogoda.
Komentarze