Red Bull Air Race: Allez les Bleus!
Dwóch Francuzów znalazło się na podium zawodów otwierających nowy sezon Mistrzostw Świata.
Pierwsze zawody Mistrzostw Świata Red Bull Air Race 2016 miały zapoczątkować najbardziej ekscytujący i nieprzewidywalny sezon w historii najszybszego ze sportów motorowych, i tak właśnie się stało. Nikt poza kilkoma faworytami, którym na niezwykle trudnym torze powinęła się noga, przez co nie awansowali nawet do drugiej rundy, nie może być zawiedziony! Potwierdzają to zarówno kibice, jak i ci, którym udało się zabłysnąć pod nieobecność dwóch wielkich asów Red Bull Air Race, którzy po zakończeniu poprzedniego sezonu zakończyli karierę – mistrza świata Paula Bonhomme’a i Pétera Besenyeia.
Zobacz powtórkę zawodów Red Bull TV!
„To był bardzo trudny tor, ze względu na to, że od bramki numer 3 do linii oddzielającej nas od widzów było tylko 50 metrów” – komentuje Łukasz Czepiela, polski pilot rywalizujący w klasie Challenger, wśród pretendentów do startu w Mistrzostwach Świata. „Zarówno w treningach, wczoraj w kwalifikacjach, jak i w zawodach mogliśmy oglądać liczne dyskwalifikacje przez przekroczenie linii bezpieczeństwa, jak również przez „over G” (dop. przekroczenie dopuszczalnego przeciążenia w ciasnym zakręcie na końcu toru, wynoszącego 10G). Trudne zawody, trudny tor – zupełnie inaczej niż wcześniej. Tor w Abu Dhabi zawsze był szybki, natomiast w tym roku organizatorzy trochę go zmodyfikowali, żeby utrudnić zadanie pilotom i bardzo dobrze im to wyszło, co widać po wynikach” – dodaje.
Matt Hall (fot. Predrag Vuckovic/Red Bull Content Pool)
Jedną z niespodzianek było odpadnięcie w pierwszej sesji lotniczej głównych zawodów Australijczyka Matta Halla, który brylował w piątkowych kwalifikacjach. Otrzymał karę za ścięcie pylonu, a do kolejnej rundy, po pojedynku z nim przeszedł były mistrz świata Kirby Chambliss. Ale największym zaskoczeniem było wskoczenie na podium, w drugim sezonie od debiutu w mistrzostwach świata, Francuza François Le Vota, który zajął trzecie miejsce. Drugie przypadło Niemcowi Matthiasowi Doldererowi, którego w finale pokonał inny Francuz - Nicolas Ivanoff.
Nicolas Ivanoff zwycięzcą w Abu Dhabi (fot. Predrag Vuckovic/Red Bull Content Pool)
Zwycięski przelot wyraźnie pokazał, jak równy poziom reprezentowali obaj konkurenci. Podczas gdy jednemu lepiej szło w pionowym zakręcie, drugi zyskiwał czas w jedynie pozornie łatwym łuku na drugim końcu toru. Zdecydowanie niepocieszony był Austriak Hannes Arch, który w finale przeciął wspomnianą przez Łukasza linię bezpieczeństwa oddzielającą tor od publiczności i został zdyskwalifikowany.
Nicolas Ivanoff świętuje sukces (fot. Balazs Gardi/Red Bull Content Pool)
„Zarówno Ivanoff, jak i Dolderer to bardzo dobrzy piloci, natomiast dużo podczas tego wyścigu zależało od czystego latania” – tłumaczy Łukasz. „Wielu zawodników odpadło przez przekroczenie dopuszczalnego przeciążenia, co pozwoliło Francois LeVotowi, który ma bardzo ciężki samolot, przez co naprawdę odstaje od reszty pilotów, stanąć na podium na trzecim miejscu. Bardzo się cieszę z tego miejsca dla Francois - jest to bardzo dobry pilot, mistrz świata w akrobacji, natomiast jego samolot jest tutaj bardzo wolny. Pokazał tym, że wystarczy dobrze latać żeby stanąć na podium!”
François Le Vot (fot. Jörg Mitter/Red Bull Content Pool)
W finale Le Vot jako pierwszy wyleciał na tor. Radził sobie nieźle, ale otrzymał karę czasową, czym zostawił otwarte pole dla rywali. Następny był Hannes Arch, który być może pobiłby czas Francuza, ale nie było mu to dane, ponieważ sędziowie szybko nakazali mu odejście na bezpieczną wysokość w związku z przekroczeniem przez niego linii bezpieczeństwa i dyskwalifikacją.
Na bardziej zrelaksowanego niż kiedykolwiek zdawał się wyglądać Dolderer, który wreszcie miał okazję w idealnym do tego momencie dać popis swoich najlepszych umiejętności. Zaliczył czysty przelot zachowując pewny, asertywny styl i uzyskując ekstremalnie dobry czas 58,660 s. Jednak to nie wystarczyło do zdobycia pierwszego w jego karierze zwycięstwa. Francuz był wręcz fenomenalny i w sobotę był nie do pokonania chyba przez nikogo – wynik jaki uzyskał to 58,550 s.
Petr Kopfstein zadebiutował w klasie Master (fot. Jörg Mitter/Red Bull Content Pool)
Ryfa zwycięzcą zawodów Challenger Cup
To właśnie odbywającym się przed wyścigiem głównym zawodom Challenger Cup w sobotę najwięcej uwagi poświęcili polscy kibice, ponieważ to w nich mamy swojego reprezentanta. Atmosferę podgrzewał fakt, że Łukasz Czepiela wygrał piątkowe kwalifikacje, czym rozbudził apetyty fanów. Ostatecznie zajął 5. miejsce.
„Z trzech dni treningowych, przez dwa były ogromne burze – było dużo zniszczeń. Został jeden dzień, podczas którego popełniłem dość dużo błędów, na których też dużo się nauczyłem, co pomogło mi wygrać kwalifikacje. Niestety dzisiaj nie wziąłem poprawki na o wiele wyższe niż wczoraj temperatury, w których samolot słabiej lata i szybciej się przeciąga” – relacjonuje Czepiela. „Takie przeciągnięcie, utrata siły nośnej na skrzydle spowodowało, że straciłem 20 węzłów prędkości, czyli 36 km/h, no i uzyskałem dwie sekundy gorszy wynik. Takie przeciągnięcie potrafi zrujnować dzień, no ale jest to dobra lekcja i lecimy dalej do Chiba!” – optymistycznie podsumowuje swój pierwszy start po rocznej przerwie nasz zawodnik.
Zapytany o to, czy odczuwał presję związaną z dobrym wynikiem w kwalifikacjach, zaprzecza: „To jest wyuczony ruch i po prostu nie dostosowałem siły na drążku do tego, jakie warunki dzisiaj panowały na torze. Gdybym troszkę lżej pociągnął, wyszedłby całkiem ładny czas, bo tor lotu miałem ładny” – wyjaśnia. „Trochę ciężka ręka w wyścigu i adrenalina na pewno temu pomogły, no ale myślę, że to początek sezonu i jest to po prostu coś jeszcze do wytrenowania”.
Daniel Ryfa wygrał zawody Challenger Cup (fot. Balazs Gardi/Red Bull Content Pool)
Pierwszą tegoroczną odsłonę Challenger Cup, stworzonego żeby ułatwić start w Mistrzostwach Świata Red Bull Air Race niezwykle uzdolnionym i doświadczonym w innych konkurencjach lotnikom, wygrał szwedzki pilot Daniel Ryfa. Zaraz za nim był debiutant Kevin Coleman z USA, a trzecie miejsce zajął Austriak Florian Bergér. Puchar zdobędzie pilot, który wygra wyścig podczas finału w Las Vegas. Zakwalifikuje się do niego sześciu zawodników z największym dorobkiem punktowym po siedmiu przystankach.
Następne zawody Red Bull Air Race odbędą się w Spielbergu w Austrii 23 i 24 kwietnia. Pełne wyniki i więcej informacji na: www.redbullairrace.com. Powtórkę zawodów można obejrzeć na Red Bull TV!
Komentarze