Przejdź do treści
Źródło artykułu

Zmiana warty w Siemirowicach

Wojskowymi lotnikami byli jego rodzice, on sam w powietrzu spędził łącznie 6400 godzin. Nie przestał latać nawet, gdy został dowódcą 44 Bazy Lotnictwa Morskiego w Siemirowicach. Wczoraj (2 marca) kmdr pil. Jarosław Andrychowski przekazał obowiązki swojemu następcy. Został nim kmdr pil. Andrzej Szczotka.

Wczoraj (2 marca) kmdr pil. Jarosław Andrychowski po raz ostatni zasiadł za sterami Bryzy, by odbyć pożegnalny lot. Choć oficjalnie w 44 Bazie Lotnictwa Morskiego pozostanie jeszcze do 8 marca, wczesnym popołudniem przekazał obowiązki swojemu następcy. – Przez kilka dni będę go wprowadzał. Potem odchodzę do cywila – mówi. Powodem, jak mówią żołnierze, stał się PESEL. Dotychczasowy dowódca siemirowickiej bazy właśnie 8 marca kończy 60 lat, a zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami armia nie może mieć starszych żołnierzy. Wyjąwszy oczywiście niektóre stanowiska generalskie.

Latanie we krwi

Kmdr pil. Andrychowski dowódcą bazy był przez ostatnie cztery lata. Nigdy jednak, jak podkreśla, nie zrezygnował z latania. – Do końca pełniłem dyżury bojowe, brałem udział w lotach rozpoznawczych. W ubiegłym roku w powietrzu spędziłem 120 godzin. Nie było tego wiele, ale jednak to zawsze coś – zaznacza. Podczas długoletniej służby w powietrzu spędził ponad 6400 godzin, a doświadczenie zdobywał na tak różnych typach maszyn, jak TS-8 Bies, An-2 czy Tu-154. Jak przyznaje, latanie ma we krwi. – Wojskowymi lotnikami byli obydwoje rodzice – wspomina.

Kmdr pil. Andrychowski w 1974 roku rozpoczął studia w dęblińskiej Szkole Orląt. Po ich ukończeniu przez siedem lat był związany z 13 Pułkiem Lotnictwa Transportowego w Krakowie. Latał tam jako pilot nawigator, starszy pilot i starszy nawigator. Potem na kilka lat pożegnał się z armią. – W latach 1987–1994 pracowałem w Locie i było to niezwykle cenne doświadczenie. W załogach samolotów pasażerskich latałem jako nawigator – opowiada. Ostatecznie jednak postanowił do armii wrócić. Związał się z lotnictwem morskim, a kilka lat później ukończył Akademię Marynarki Wojennej. Służył między innymi jako pilot nawigator w 18 Eskadrze Lotnictwa Ratowniczo-Łącznikowego MW oraz w Dowództwie Marynarki Wojennej, gdzie był specjalistą w Szefostwie Lotnictwa MW.

W tym czasie zaangażował się w program modernizacji samolotów Bryza. Był inicjatorem zacieśnienia kontaktów z brytyjskimi Royal Air Force i Royal Navy. Reprezentował również Polskę podczas licznych pokazów lotniczych. Na koncie ma liczne odznaczenia, między innymi złoty medal „Za Zasługi dla Obronności Kraju” oraz srebrny medal „Siły Zbrojne w Służbie Ojczyzny”. Podczas wczorajszej uroczystości odznaczony został Lotniczym Krzyżem Zasługi nadawanym przez prezydenta.

Pracowity czas bez rewolucji

– Po 40 latach służby czuję się człowiekiem spełnionym. Najbardziej cieszę się z tego, że praktycznie przez cały ten czas mogłem latać, a naprawdę bardzo to lubię – podkreśla kmdr pil. Andrychowski i dodaje: – Pamiętam moment wejścia do NATO. Wszyscy się tego trochę obawialiśmy, a do nowych sojuszników podchodziliśmy trochę z przyklękiem. Szybko okazało się, że my też szkolimy doskonałych lotników. I to jest dla mnie dziś powód do dumy i satysfakcji. Gorzej ze sprzętem, z którego muszą korzystać. Ale mam nadzieję, że to nadrobimy – dodaje.

Miejsce kmdr. pil. Andrychowskiego zajmie w Siemirowicach kmdr pil. Andrzej Szczotka. To niezwykle doświadczony lotnik. W powietrzu spędził 2,5 tysiąca godzin, a pilotował m.in. samoloty Lim-5, MiG-21UM oraz śmigłowce Mi-2. Ostatnio był zastępcą dowódcy Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej w Gdyni. Przez ten czas zajmował się nie tylko pilotażem i szkoleniem, ale też inicjował liczne społeczne przedsięwzięcia – współpracował z fundacjami wspierającymi ciężko chore dzieci, koordynował też organizację transportu lotniczego w ramach akcji „Serce”.

– Nie przewiduję rewolucji – mówi kmdr pil. Szczotka, przyznaje jednak, że w najbliższym czasie wiele się będzie w bazie działo. – Jednostkę czeka reorganizacja, a co za tym idzie inwestycje na obydwu lotniskach. Będziemy musieli przygotować się na przyjęcie nowych śmigłowców i samolotów. Ważne przy tym, by baza przez cały czas pracowała. Trzeba utrzymać dyżury ratownicze i prowadzić loty rozpoznawcze – wylicza nowy dowódca.

Jedna baza, dwa lotniska

44 Baza Lotnictwa Morskiego dysponuje dwoma lotniskami – w Siemirowicach i Darłowie. Na pierwszym stacjonuje Kaszubska Grupa Lotnicza, która do dyspozycji ma samoloty Bryza w dwóch wersjach patrolowo-rozpoznawczych oraz w wersji monitoringu ekologicznego. Drugie lotnisko służy Darłowskiej Grupie Lotniczej. Ona z kolei wyposażona jest w śmigłowce zwalczania okrętów podwodnych Mi-14PŁ, śmigłowce ratownicze Mi-14PŁ/R i W-3RM Anakonda, a także śmigłowce Mi-2. – Do głównych zadań służących w bazie lotników należy rozpoznanie obszarów morskich i wskazywanie celów okrętom, poszukiwanie, śledzenie i niszczenie okrętów podwodnych, udział w akcjach poszukiwawczo-ratowniczych i ratowniczych oraz monitoring ekologiczny na polskich wodach Bałtyku. Jednostka utrzymuje całodobowe dyżury załóg samolotów patrolowych i śmigłowców ratowniczych – wymienia kmdr ppor. Czesław Cichy, rzecznik Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej.

Łukasz Zalesiński
autor zdjęć: kmdr ppor. Czesław Cichy

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony