Przejdź do treści
Sebastian Kawa (w locie)
Źródło artykułu

O szybowcach zimą

Śnieg i zawieja sprzyjają pogaduszkom i spotkaniom.

Ostatnie i pierwsze karty kalendarza to czas podsumowań, wspomnień, porównań. Miniony rok był dobry dla Sebastiana. Latanie bezsilnikowe w Himalajach działa nawet na wyobraźnię ludzi nie związanych z lotnictwem.

Jego imponujący koszyk medali wzbogacił się o kolejny złoty z mistrzostw świata w Lesznie, oraz srebrny medal mistrzostw świata we Finlandii i ze światowego finału Grand Prix w Alpach.

Te sukcesy, oraz osiągnięcia kolegów mają swoją wymowę, więc tematyka szybowcowa przebija się czasem przez deszcz informacji nie tylko w relacjach sportowych, ale w tak zaskakujących miejscach jak program „Jaka to melodia?”, czy uroczystym powitaniu Nowego Roku w TVP. Na tym medialnym balu Sebastian jako jedyny reprezentował środowisko sportowe. Tematyka sportowa nie jest specjalnością gazety „Rzeczpospolita”, toteż trzeba docenić obszerny artykuł redaktora Małysza „Niebo pełne Żaru”.
                                                                                                                                                                                                                  Były też inne wywiady radiowe i telewizyjne. To wygenerowało w różnych środowiskach potrzebę przybliżenia tematyki lotniczej. O prezentacje i spotkania upominają się różne organizacje, aerokluby, uczelnie, szkoły, a nawet przedszkole, więc kalendarz robi się ciasny.

Przyszedł też czas na plebiscyty. W Bielsko Białej i okolicach nie dziwi już, że pilot szybowcowy od kilku lat wygrywa na tym polu z piłkarzami, a jego osiągnięcia oceniono ostatnio wyżej niż biatlonistki Gwizdoń, kierowcy Kajetanowicza, czy skoczka P. Żyły.

Podobnej oceny dokonała w Bielsku Białej kapituła plebiscytu na najlepszego sportowca roku: www.beskidzka24.pl

W sobotę 14 bm. TVP 2 będzie zadawać „Pytanie na śniadanie”, a wieczorem będzie się musiał ubrać w gajer na doroczny Bal Lotników Polskich. Za kolejny tydzień czeka go spotkanie z miastem lotników – Krosnem.

Tyle przyjemności, ale sezon tuż tuż, więc Sebastian od wielu dni utwardza skórę rąk w zakładzie Jurka Biskupa podczas mozolnego szlifowania powierzchni i przygotowywaniu szybowców do zawodów.

Tomasz

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony