Koronawirus podcina skrzydła Dolinie Lotniczej
Po kilkumiesięcznym okresie spadku zamówień i zamrażania lotniczego biznesu nikt w podkarpackim klastrze nie ma złudzeń, że ożywienie nadejdzie szybko.
Pierwsze zagraniczne rejsy z lotniska w podrzeszowskiej Jasionce przyniosły pewną nadzieję – ale w całej Dolinie Lotniczej wciąż dominuje niepewność. Rzeszowskie awiacyjne zagłębie od 17 lat niezmiennie przyzwyczajało analityków gospodarczych do imponującego tempa rozwoju i ciągłego technologicznego przyspieszania. Koronawirus brutalnie sprowadził w tym roku wszystkich twórców lotniczego sukcesu na ziemię.
W roku powstania (2003) stowarzyszenie Dolina Lotnicza startowało, licząc 18 firm dających roczne przychody nieprzekraczające 250 mln dol.
W zeszłym roku klaster chwalił się przychodami grubo powyżej 2 mld dol. i solidną bazą ponad 100 nowoczesnych, specjalistycznych zakładów wspieranych placówkami badawczo-rozwojowymi i rzeszą rodzimych poddostawców.
Atak koronawirusa i globalne zamrożenie transportu lotniczego były potężnym ciosem w awiacyjny biznes i zachwiały optymizmem technologicznego Podkarpacia.
Andrzej Rybka, dyrektor stowarzyszenia Dolina Lotnicza ocenił, że "ostatnie miesiące skrzydlate spółki spędziły na zaciągniętym hamulcu, radykalnie zwalniając obroty i bezskutecznie wypatrując oznak ożywienia w awiacyjnej branży".
Cały artykuł czytaj na stronie www.rp.pl
Komentarze