Przejdź do treści
Siły Powietrzne
Źródło artykułu

DSP: Polemika z artykułem we "Wprost"

Dowódcy jednostek Sił Powietrznych zrobili wszystko, co należało, aby zatrzymać w służbie podpułkowników pilotów Tomasza Łyżwę i Zbigniewa Zawadę. Mimo ich starań obaj oficerowie podjęli samodzielnie decyzje o zakończeniu kariery w wojsku.

Podpułkownik Zawada nie przyjął równorzędnego stanowiska i 30 czerwca 2010 roku odszedł do rezerwy. Podpułkownik Łyżwa wypowiedział stosunek służby w lipcu 2010 roku i został cywilem 31 stycznia 2011 roku. Dziś jako emeryci szkolą się na własny koszt w Stanach Zjednoczonych, chcąc zdobyć licencje pilotów zawodowych. Na razie tylko awionetek, co trudno nazwać kontynuowaniem kariery. Redaktor Andrzej Walentek w artykule „Polskie asy emigrują” („Wprost” z 13 sierpnia 2012 roku) pomija to milczeniem, straszy zaś „Akademią TransPac Aviation zainteresowaną pozyskaniem kolejnych polskich pilotów wyszkolonych w USA”. Nie obawiamy się, że nasi piloci przypuszczą szturm na taką akademię. Latanie „Jastrzębiami” jest tym, co lubią najbardziej.

W artykule „Polskie asy emigrują” redaktor epatuje Czytelników stwierdzeniem, że podpułkownicy byli „niewygodni dla przełożonych” i że „armia chciała ich uziemić za biurkiem”. Fakty są inne. Podpułkownikowi Łyżwie pogorszyło się zdrowie i nie mógł już latać samolotami myśliwskimi. Żałujemy, że nie przystał – w odróżnieniu od innych pilotów lotnictwa taktycznego - na propozycję przekwalifikowania na pilota transportowego. Dostał taką szansę - mógł zostać latającym dowódcą eskadry wsparcia w nowotworzonej 8 Bazie Lotnictwa Transportowego. Wcześniej Dowódca Sił Powietrznych, wiedząc o kłopotach zdrowotnych podwładnego, chciał mu pomóc i wysłał go na studia w Stanach Zjednoczonych. Sądził, że umożliwi to oficerowi ewentualnie kontynuowanie służby w sztabie, gdyby bardziej podupadł na zdrowiu. Niestety, ta pomoc została zmarnowana. Natomiast podpułkownik Zawada nie chciał być starszym wykładowcą-instruktorem pilotem w Wydziale Lotnictwa Wyższej Szkoły Oficerskiej SP. Wyznaczony na to stanowisko, nie stawił się w szkole, co można odebrać jako brak zainteresowania przekazywaniem doświadczenia podchorążym „Szkoły Orląt” – przyszłym pilotom.



Z przykrością zauważamy, że wypowiedzi podpułkownika Łyżwy przywołane przez redaktora „Wprost” cechuje brak niezbędnych każdemu lotnikowi pokory i szacunku dla przełożonych oraz podwładnych. Podpułkownik twierdzi, że nikt nie wyciągnął wniosków z tragedii w Mirosławcu i Smoleńsku. Sugeruje pośrednio, że obecnemu dowództwu zależy na „badziewiu i nijakości polskiego szkolenia”. To krzywdzące zarzuty. Setki dalekosiężnych wniosków z obu katastrof zostały wyciągnięte i są z całą stanowczością w Siłach Powietrznych wdrażane. Dowódca Sił Powietrznych generał broni pilot Lech Majewski dba o to z żelazną konsekwencją. Patronuje ulepszaniu procedur wykonywania lotów (poprzez przejmowanie do obowiązujących instrukcji nowoczesnych zasad wynikających z przepisów światowych, unijnych i krajowych oraz procedur NATO). Stanowczo domaga się, aby przepisy nie zostały tylko instrukcjami na papierze, lecz były stosowane w codziennej działalności lotnictwa. W Siłach Powietrznych z całą determinacją egzekwowane są przestrzeganie dyscypliny i meldowanie o dostrzeganych uchybieniach bądź niedoskonałościach w systemie szkolenia. Ponadto promowane są wzorowe postawy żołnierzy i podkreśla się, że wszyscy odpowiadamy za bezpieczeństwo służby naszej i kolegów: od dowódców każdego szczebla do każdego szeregowego, bez względu na specjalność wojskową.


Efekty podjętych decyzji systemowych i personalnych bez trudu dostrzegą nie tylko lotnicy, ale i wszyscy Polacy. Od prawie dwóch i pół roku, mimo intensyfikacji szkolenia w powietrzu, nie odnotowaliśmy w jego trakcie ani katastrof, ani ciężkich wypadków. Nie było takiego okresu w historii polskiego wojska! Ten niewątpliwy sukces Siły Powietrzne wypracowały w sytuacji, gdy przyznany im nalot osiągnął w 2011 roku poziom największy od dekady, 44091 godzin. Przy tym zmniejszyła się liczba statków powietrznych, za to wzrosła ich sprawność, dzięki czemu piloci mogą latać bezpieczniej i więcej. Dowodzą tego statystyki, które publikujemy na załączonych slajdach, przedstawionych dziennikarzom 19 lipca na konferencji prasowej w MON, poświęconej wdrażaniu wniosków komisji ministra Jerzego Millera z badania katastrofy samolotu Tu-154M. Radykalną poprawę sprawności statków powietrznych i bezpieczeństwa lotów uzyskaliśmy przede wszystkim dzięki większemu zaangażowaniu się żołnierzy i pracowników wojska w wykonywanie zadań. To rezultat wysiłku tych wszystkich, którzy wykazują się cierpliwością, pokorą i zdyscyplinowaniem w służbie. A przede wszystkim chcą służyć i pracować w Siłach Powietrznych.

Ppłk Artur Goławski, Rzecznik Prasowy Dowództwa Sił Powietrznych

Czytaj również:
Polskie asy emigrują - Wprost

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony