Przejdź do treści
Źródło artykułu

Czarny Jastrząb poleciał na ratunek

Nie było innej możliwości. Jedynym ratunkiem dla pacjenta mazowieckiego szpitala było przetransportowanie go jak najszybciej do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Jak ocenili lekarze, w tej sytuacji najbezpieczniejszy dla chorego 51-latka, był transport lotniczy. Z pomocą ruszyli policyjni lotnicy, którzy specjalnie przystosowanym do tego lotu Black Hawkiem, przetransportowali pacjenta wraz z zespołem medycznym Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala na Dolnym Śląsku w niewiele ponad godzinę.

Tym razem to nie były ćwiczenia z medykami. To była realna sytuacja, w której ważyły się losy pacjenta szpitala na Mazowszu. 51-latek wymagał pilnej interwencji specjalistycznego zespołu kardiologicznego. Gdy okazało się, że to wrocławski szpital zajmie się pacjentem, medycy zaczęli szukać sposobu, by mężczyznę jak najszybciej bezpiecznie przetransportować na oddział szpitala. Transport drogą lądową pacjenta po zawale mógłby stanowić zbyt duże ryzyko, nawet przy zapewnieniu mu najlepiej wyposażonej karetki. 

Nie było chwili do stracenia. Musieliśmy dość szybko odpowiedzieć, czy będziemy mogli ten lot wykonać. Byliśmy ostatnią deską ratunku. Na szczęście, między innymi taką właśnie sytuację ćwiczyliśmy razem z lekarzami i ratownikami medycznymi Lotniczego Pogotowia Ratunkowego i Państwowego Instytutu Medycznego MSWiA zaledwie kilka miesięcy temu (Gotowi do wspierania działań kontrterrorystycznych), więc byliśmy dobrze przygotowani. Wiedzieliśmy, jak sprawnie przystosować Black Hawka do transportu chorego. Przećwiczyliśmy też ułożenie noszy, rozlokowanie sprzętu i sposób komunikacji między zespołem medycznym a załogą w trakcie lotu. To nam bardzo ułatwiło zadanie. Zgodnie z planem po przygotowaniu śmigłowca, m.in. demontażu części siedzeń w kabinie pasażerów, zainstalowaniu konstrukcji, która umożliwia ułożenie chorego na noszach, załoga w składzie: dwóch pilotów i crew chief, wystartowała z bazy na lotnisku Warszawa-Babice do szpitala na Mazowszu. Z przygodnego lądowiska nieopodal szpitala zabraliśmy ułożonego na noszach zaintubowanego specjalnie dla bezpieczeństwa na czas transportu pacjenta oraz zespół medyczny, który przez całą drogę monitorował stan zdrowia 51-latka. Po godzinie i 15 minutach policyjny Black Hawk wylądował na, dobrze już nam znanym z transportów serca do transplantacji, lądowisku szpitala przy ul. Borowskiej we Wrocławiu. Gdy tylko wyłączono silniki śmigłowca, pacjenta zabrano na oddział, a my po uzupełnianiu paliwa wróciliśmy do Warszawy – mówi insp. pil. Robert Sitek, naczelnik Zarządu Lotnictwa Policji Głównego Sztabu Policji KGP.

To nie była prosta sprawa. Tylko kilka ośrodków w Polsce może podjąć się leczenia pacjentów z tak poważną chorobą serca. Lekarze mazowieckiego szpitala zrobili, co w ich mocy, by pomóc pacjentowi, który przeszedł zawał, a duży obszar niedokrwienia spowodował, że serce było niewydolne i trzeba było pracę lewej komory serca zastąpić krótkoterminowym mechanicznym wspomaganiem krążenia. W tym przypadku potrzebne było wdrożenie specjalnej długotrwałej procedury medycznej. Bez tego nie miałby szans. Jego życie wisiało na włosku. W naszym ośrodku było miejsce, mogliśmy pomóc. Wtedy okazało się, że musimy jeszcze znaleźć sposób na bezpieczne przewiezienie pacjenta. Pokonanie prawie 400 km karetką stanowiło dla niego zbyt duże ryzyko. Musieliśmy więc szukać sposobu na transport lotniczy. Transport samolotem wydłużyłby ten czas. I tym razem okazało się, że tylko dzięki współpracy Policji i LPR możemy wszystko zorganizować sprawnie i bezpiecznie dla pacjenta – mówi koordynator ds. transplantacji serca wrocławskiego szpitala Mateusz Rakowski.

Ten lot wymagał większego śmigłowca niż te, którymi dysponujemy. Stąd pomysł, by połączyć siły policyjnego lotnictwa i medyków LPR. Policyjny Black Hawk jest nam znany, bo mieliśmy okazję jesienią ubiegłego roku przećwiczyć na jego pokładzie razem z policjantami różne warianty działań ratowniczych, w tym transport osób pilnie potrzebujących pomocy lekarskiej. Nasi medycy zatem przygotowali niezbędny sprzęt, w tym: nosze samolotowe EMS (zamontowane na podstawie w Black Hawku), w zabudowie na moście – 7 sztuk pomp infuzyjnych, respirator Hamilton+ butla tlenowa, kardiomonitor Zoll, śpiwór oraz dodatkowo 2 plecaki ze sprzętem RT- 2, ssak, zapas tlenu, pompy Impella z dodatkowym zasilaniem – wymienia Dyrektor Lotniczego Pogotowia Ratunkowego prof. Robert Gałązkowski i dodaje: – Z pomocą policyjnych lotników rozlokowaliśmy sprzęt medyczny w taki sposób, by w trakcie lotu lekarze i ratownicy medyczni bez trudu mogli swobodnie nim operować w ograniczonych przestrzennie warunkach i kontrolować cały czas stan pacjenta.

Dzięki policyjnym lotnikom oraz pod czujnym okiem lekarzy i wyspecjalizowanego zespołu ratowników na pokładzie policyjnego Black Hawka możliwe było zapewnienie bezpiecznego transportu choremu pacjentowi. Już po 75 minutach był on na oddziale Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Teraz jest pod obserwacją lekarzy z Instytutu Chorób Serca, którzy podejmą decyzję co do wymiany wszczepionej wcześniej pompy na bardziej zaawansowany układ, który odciąży i wspomoże pracę  serca. Kolejnym krokiem będzie kwalifikacja do transplantacji albo do mechanicznego wspomagania krążenia długoterminowego, z którym pacjent będzie mógł opuścić szpital.

Dla policyjnych lotników to był już drugi transport chorego pacjenta na pokładzie Black Hawka, specjalnie przystosowanego do tego lotu. Wcześniej z wykorzystaniem tej maszyny kilkanaście razy pomagali też ratować życie transportując organy, głównie serca do transplantacji.

Tekst: mł. insp. Anna Kędzierzawska z BKS KGP 
Film/foto: sierż. szt. Tomasz Lis, sierż. szt. Kamil Kłeczek, sierż. szt. Krystian Kłeczek z BKS KGP, mł. asp. Paweł Noga z KWP we Wrocławiu, ZLP GSP KGP, LPR
Montaż: sierż szt. Tomasz Lis

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony