Blog Mikołaja Doskocza: Ryzyko pilota w nielegalnym przewozie
Ten tekst będzie pewnego rodzaju przestrogą. Przestrogą dla pilotów, którzy z różnych powodów decydują się na latanie w firmach, które wykonują nielegalne przewozy lotnicze. Nie wnikam, czy powody, dla których najczęściej młodzi piloci podejmują się tego rodzaju działalności – każdy odpowiada za siebie. Natomiast potraktujcie ten tekst jako materiał do analizy ryzyka i na koniec oceńcie sami, czy faktycznie warto.
Firmy lotnicze w ogóle się nie kryją z tym, że robią lewiznę. Mają strony internetowe, regularnie zorganizowaną działalność i prowadzą rekrutacje „młodych pilotów do lotów dyspozycyjnych”. Wystarczy wejść na pierwsze ogłoszenia na dlapilota.pl i mamy:
Przecież to są ewidentne przekręty. „Loty dyspozycyjne” i pilot z PPL? Na zlecenie klientów? Sorry, nikt racjonalnie myślący się na to nie nabierze.
Jak to wygląda w praktyce?
Rynek lotniczy rośnie, zarówno w zakresie dużego lotnictwa jak i general aviation. O ile w pierwszym przypadku nie ma możliwości, żeby dochodziło do poważnych naruszeń (typu latanie bez certyfikatu, bez licencji czy uprawnień) to w GA jest już gorzej. Tajemnicą Poliszynela jest to, że loty widokowe czy loty dyspozycyjne odbywają się w dużej części w szarej strefie. Przedsiębiorcy (bo tak ich trzeba nazywać, bez względu czy robią to pod przykrywką fundacji, stowarzyszeń czy jako teoretycznie osoby nieprowadzące działalności gospodarczej) podejmują się wykonywania przewozów lotniczych nie mając żadnych uprawnień, wymaganych przepisami. Za to są konkretne kary.
Ale nie o tym dzisiaj – chcę się skupić na mechanizmie, w którym rzutki „rekin biznesu lotniczego” zrzuca całą odpowiedzialność i ryzyko na pilota. A pilot nieświadomie zgadza się na przejęcie tego ryzyka za 300 zł za godzinę lotu. Bo w sytuacji, gdzie operacja jest nazywana niezarobkową i wszystkie dokumenty są tak tworzone (w sposób sztuczny oczywiście), to pilot dowódca jest odpowiedzialny za wszystko co jest związane z lotem – nie mamy operatora, przynajmniej w dokumentach.
Jeżeli przedsiębiorca wynajmuje samolot/śmigłowiec pilotowi, organizuje loty pod nazwą „dzielenia kosztów” jednocześnie wystawiając absurdalnie wysoką cenę za wynajem statku powietrznego – to właśnie pilot jest osobą, która przewozi pasażerów za wynagrodzeniem. Czy ma AOC? Czy ma koncesję? Czy zawsze ma CPL???
Obowiązki dowódcy
Dowódca odpowiada praktycznie za wszystko co dzieje się na pokładzie i jest związane z lotem. Jeżeli wykonuje loty widokowe na pikniku i wie, że pasażerowie płacą wynagrodzenie – to mamy przewóz lotniczy. Jeżeli dowódca przygotowuje ofertę handlową (jak np. w ofertach pracy, które pokazałem) a następnie przewozi klienta – mamy przewóz lotniczy. A dowódca ma obowiązek wykonania takiego lotu zgodnie z postanowieniami instrukcji operacyjnej. Czy ma taką instrukcję, skoro nie ma operatora posiadającego certyfikat AOC?
Możliwe konsekwencje prawne
Najłagodniejszą z konsekwencji jest kara administracyjna z Prawa lotniczego:
• art. 209s – przewóz bez certyfikatu, max 20 000 PLN
• art. 209i – przewóz bez koncesji, od 40 000 PLN
Jeżeli do ujawnienia dojdzie w konkretnym locie, gdzie będą dowody że lot był za wynagrodzeniem a wszystkie dokumenty wskazują, że to pilot jest jedynym oficjalnym podmiotem – to właśnie pilot będzie odpowiadał finansowo. Jeżeli zgodzi się na model wynajęcia śmigłowca/samolotu a sam zrobi rozliczenie na „podział kosztów” – praktycznie umarł w butach. Bo rzeczywisty beneficjent (właściciel) jest tylko wynajmującym statek powietrzny.
Idąc dalej mamy przepis karny – grzywna, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności do 1 roku. Art. 210 ust. 1 pkt. 10 Prawa lotniczego. Przestępstwem w tym wypadku jest wykonywanie zarobkowego przewozu bez certyfikatu.
Jeżeli w lotach zarobkowych lata pilot z PPL, to kolejne zagrożenie karą za wykonywanie czynności lotniczych niezgodnie z treścią licencji. Wszak mając PPL nie można latać w operacjach zarobkowych, nawet jeżeli nie pobiera się za to wynagrodzenia. Jak już zostanie udowodnione wykonywanie nielegalnego przewozu to za chwilę dojdzie kara skarbowa za nieodprowadzane podatki…
I na koniec do katalogu dochodzi nam zawieszenie licencji. Chociażby w oparciu o zarzut „nielegalnego wykorzystania uprawnień” (ARA.FCL.250). O odpowiedzialności odszkodowawczej w razie wypadku nie będę pisał, bo to może iść w miliony złotych.
Nie chodzi o bycie świętszym od papieża i karanie każdego, kto leci ze znajomym czy w rzeczywistej formule flight sharingu i dzieli koszty lotu. Chodzi o działające na szeroką skalę, zorganizowane przedsiębiorstwa, które zarabiają oszukując pasażerów, konkurencję i nas wszystkich – najczęściej nie płacą ani grosza podatku. Chodzi o to, czy jako piloci chcecie im pomagać i wystawiać się na duże ryzyko.
Sami decydujcie czy warto nastawiać się dla ludzi, którzy zarabiają bardzo duże pieniądze na nielegalnym lataniu.
Mikołaj Doskocz, radca prawny prowadzący Kancelarię Prawa Lotniczego – LATAJ LEGALNIE. Specjalizuje się w prawie lotniczym i obsłudze przedsiębiorców lotniczych. Prowadzi blog o prawie lotniczym www.latajlegalnie.com



Komentarze