Przejdź do treści
Źródło artykułu

Grad oskarżeń po paraliżu ruchu lotniczego w Europie. Przewoźnicy stracili miliardy

Ruch lotniczy na Europą długo jeszcze nie wróci do normy po tym, jak chmura pyłów z islandzkiego wulkanu Eyjafjallajökull sparaliżowała na prawie tydzień lotniska na całym kontynencie. Podczas gdy połowa lotów została wznowiona, przewoźnicy zarzucają instytucjom czuwającym nad bezpieczeństwem lotniczym, że - zamykając przestrzeń powietrzną - naraziły linie na niepotrzebne straty.
Lord Adonis, brytyjski minister transportu, przyznał w rozmowie BBC, że władze wykazały się zbytnią wrażliwością. - My, czyli wszyscy, którzy zajmują się kontrolą lotów, byliśmy zbyt ostrożni - powiedział. W środę brukselska agencja Eurocontrol ogłosiła, że odbyło się 21 tys. z zaplanowanych 28 tys. lotów. - Dlaczego utrudnienia trwały aż przez sześć dni? Ośrodki naukowe potrzebowały dużo doświadczenia i testów, by przekonać się, jaki jest wpływ pyłu na przebieg operacji lotniczych - dodał lord Adonis.

Eurocontrol nie miał początkowo pełnych danych na temat gęstości, koncentracji i skutków pyłu na silniki współczesnych odrzutowców. Eamonn Brennan, szef irlandzkiej agencji lotniczej, podkreślił w rozmowie z dziennikarzami AP, że nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z tego rodzaju zagrożeniem. - Potrzeba było czterech dni lotów testowych i ogromnej ilości danych empirycznych, żeby wydać zezwolenie na ruch - powiedział.

- To skandal, że władze, które nie odpowiadają przed nikim za swoje decyzje, uznały, że trzeba nałożyć ograniczenia lotnicze, na podstawie obrazków komputerowych, a nie prawdziwych doświadczeń naukowych i lotów testowych - mówią piloci na forum "Professional Pilots". Jednak decyzja nie była podjęta bezpodstawnie. Inżynierowie uważają, że gromadzący się w silnikach odrzutowych pył mógłby spowodować katastrofalne skutki - w tym zablokowanie przepływu powietrza i wyłącznie się silnika. W 1989 r. boeing 747 wleciał w chmurę wulkaniczną nad Alaską, wysiadły wszystkie cztery silniki maszyny, a samolot szybował przez pięć minut, dopóki silniki nie zostały ponownie uruchomione.

czytaj całość artykułu na stronie dziennika POLSKA.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony