Przejdź do treści
Źródło artykułu

B737 Max po 20 miesiącach uziemienia poleciał z pasażerami

W Brazylii odbył się w środę pierwszy od 20 miesięcy komercyjny lot B737 Max. Samolot, należący do brazylijskiego przewoźnika Gol, pomyślnie wylądował w Porto Alegre po półtoragodzinnym locie z Sao Paulo. Na pokładzie było 188 pasażerów i siedmiu członków załogi.

Wszystkie Boeingi 737 Max były uziemione od 20 miesięcy z powodu dwóch katastrof w 2018 roku w Indonezji i w 2019 roku w Etiopii, w których łącznie zginęło 346 osób. Ich przyczyną było błędnie działające oprogramowanie kontrolujące system MCAS, automatycznie zapobiegający przeciągnięciu (utracie siły nośnej).

Federalna Agencja Lotnictwa USA (FAA) wydała 18 listopada zezwolenie na powrót do latania z pasażerami samolotów Boeing 737 Max. Wkrótce podobną decyzję wydał brazylijski regulator lotniczy, a wszystkie maszyny tego typu przed powrotem w powietrze musiały przejść jeszcze ostateczne prace konserwacyjne.

Brazylijski Gol jest pierwszym na świecie przewoźnikiem, który zdecydował się ponownie wprowadzić Boeingi 737 Max do komercyjnego latania. Linie, uprzedzając ewentualne obawy pasażerów, zezwoliły im przed środowym lotem na dokonanie zmiany rezerwacji i wybór innej maszyny, ale jak pisze agencja AFP, większość pasażerów nie była świadoma, że leci samolotem typu 737 Max.

"Nie znałam historii tego samolotu. Mogli nas ostrzec, ale na szczęście wszystko poszło dobrze" - cytuje AFP słowa pasażerki Naiary Providello. "Dobrze wiedzieć. Ale jeśli samolot był w powietrzu, to chyba znaczy, że jest bezpieczny" - mówił inny pasażer.

Jak pisze francuska agencja, członkowie załogi maszyny i pracownicy brazylijskiej linii nie kryli zadowolenia, a nawet poruszenia udziałem w tym światowym wydarzeniu. Podkreślali, że "wszystko teraz pójdzie dobrze" i że nawet Delta Airlines i American Airlines nie wznowiły jeszcze lotów komercyjnych. "To duża odpowiedzialność dla naszych linii" - mówił przedstawiciel Gola.

W czasie środowego lotu na pokładzie było 188 pasażerów i siedmiu członków załogi. W sumie samolot był wypełniony w 88 procentach.

Wszystkie samoloty 737 Max, będące w posiadaniu linii lotniczych na całym świecie, zostały wycofane z eksploatacji w marcu zeszłego roku do czasu uzyskania nowego certyfikatu, dopuszczającego je do lotów z pasażerami. Główna modyfikacja, jaka miała być w tym czasie wprowadzona, dotyczyła zmiany oprogramowania kontrolującego system odpowiadający za siłę nośną maszyn, wprowadzone miały też być zmiany w okablowaniu samolotów i przeprowadzone miały zostać odpowiednie szkolenia dla pilotów.

"W ciągu ostatnich 20 miesięcy przeprowadziliśmy najbardziej kompleksowe przeglądy bezpieczeństwa w historii lotnictwa komercyjnego. Bezpieczeństwo przede wszystkim” - oświadczył Celso Ferrer, kierownik operacyjny firmy Gol. Przewoźnik w komunikacie podkreślił też, że 140 brazylijskich pilotów zostało odpowiednio przeszkolonych w USA, a cała flota siedmiu tego typu samolotów zostanie przywrócona do służby do końca roku.

Gol zapowiedział też, że planuje również rozszerzyć swoją flotę tych samolotów -obecnie ma 95 potwierdzonych zamówień zakupu u Boeinga, a 20 maszyn oczekuje już na dostawę w Stanach Zjednoczonych.

Po katastrofach w Indonezji i Etiopii na całym świecie odwołano 653 zamówienia na 737 Max, co wywołało jeden z największych kryzysów w historii światowego lotnictwa. Według ekspertów władze Boeinga mogą mieć jednak pretensje wyłącznie do siebie, bowiem Komisja transportu amerykańskiej Izby Reprezentantów we wrześniu br. opracowała raport, w którym stwierdzono, że szefostwo koncernu ukrywało przed regulatorami i liniami lotniczymi kluczowe informacje na temat samolotów tego typu.

Członkowie komisji uznali, że Boeing celowo ukrywał te informacje, by uniknąć dodatkowych kosztów i móc sprzedawać samoloty po zawyżonych cenach. Według kongresmenów ze swojej roli nie wywiązała się także Federalna Agencja Lotnictwa USA, dopuszczając maszyny 737 Max do użytku.

W raporcie podkreślono, że system MCAS, który powoduje automatyczne skierowanie nosa samolotu w dół, mając w ten sposób ułatwić panowanie nad maszyną, w praktyce miał kluczowe mankamenty. Okazało się bowiem, że testujący maszynę pilot zdał sobie sprawę z działania systemu dopiero po 10 sekundach, podczas gdy przepisy mówią o maksymalnie 4-sekundowym czasie na reakcję. W rezultacie piloci mogli być nieświadomi działania systemu, co pociągnęło za sobą katastrofalne skutki.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony