Przejdź do treści

Mistrzostwa Świata Modeli Swobodnie Latających Rumunia 2010

Mistrzostwa Świata Modeli Swobodnie Latających Juniorów (2-6 sierpnia 2010 r.) to niezwykle ważna impreza dla młodych zawodników i dla polskiego modelarstwa. Dla wielu modelarzy są to zawody najważniejsze w "karierze" sportowej.

W 2010 roku Mistrzostwa rozegrano w miejscowości Salonta w Rumunii. Miejsce znane i stosunkowo przyjemne dla swobodnego latania.

Przygotowania trwały kilka miesięcy. Taka eskapada to trudne i pracochłonne przedsięwzięcie logistyczne i organizacyjne. Kierownik Norbert Suwała na bazie wcześniejszych doświadczeń starał się zapiąć wszystko na ostatni guzik.

Cała ekipa liczy 14 osób. Jedziemy dwoma samochodami. Gumówkarze i silnikówkarze busikiem Aeroklubu Polskiego, a szybownicy prywatnym samochodem pożyczonym od krośnieńskiego modelarza - Roberta Kopacza.

Wyjeżdżamy w niedzielę rano, aby zakwaterować się przed nocą. W Słowacji i na Węgrzech nie ma granic, są jednak autostrady i podróż biegnie wartko. Żar leje się z nieba i tylko klimatyzacja ratuje nas przed przedwczesną klęską. Na granicy rumuńskiej sprawdzają liczbę osób i paszportów. A że wszystko się zgadza jedziemy dalej zmieniając czas o godzinę. Wreszcie hotel, prysznic i spanko.

W poniedziałek o godz. 12.30 mamy komisję techniczną w namiocie na terenie pola wzlotów. Składamy certyfikaty, komisja sprawdza parametry i stempluje modele. Kilka drobnych poprawek i po strachu. Mierzymy hole. Jeden trzeba skrócić a inny wyrzucić. Jest też szansa na loty próbne, więc wykorzystujemy to mimo wielkiego skwaru. Latają też gumówkarze i silnikówkarze. Ostatnie próby i regulacje.

Kategoria F1A

We wtorek śniadanie o 6.00 i po godzinie jesteśmy w miejscu startu. Dzisiaj latają F1A: Przemek Gumienny, Mateusz Kopacz i Piotrek Chmielewski. Pomocnik Adam Kopacz przy zawodnikach, a Team Manager Norbert Suwała przy komisji. W pościgu rządzi Jerzy Włodarczyk, w składzie wszyscy pozostali. Zawodnicy nie muszą martwić się o odzyskanie modeli po locie, zawodnicy mają tylko latać.

Przemysław Gumienny rozpoczyna loty poprawnie zaliczając pewnie pierwszego maksa na 210 s. W drugim locie jednak po starcie dynamicznym model traci kilka metrów i lata tylko 104 s prawdopodobnie wskutek awarii bunt system. Później wykonane dwa pewne loty maksymalne wskazują, że Przemek jest zawodnikiem odpornym na stres. W piątym jednak ląduje z holem, a w drugiej próbie lata tylko 91 s nie trafiając w noszenie. W locie szóstym zalicza 138 s.

Mateusz Kopacz lata dobrze, choć starty dynamiczne nie są wykończone wystarczająco, aby nie budzić obaw. Zalicza jednak kolejne loty maksymalne samemu identyfikując noszenia. W czasie startu ma przegląd sytuacji, nie ryzykuje splątania i widzi modele rywali. W szóstej turze jego model w locie swobodnym trafia w hol innego modelarza i nie zalicza czasu maksymalnego, ma prawo do drugiej próby. Wyczepia model niezbyt poprawnie i z 40 m lata tylko 140 s. Koniec marzeń o dogrywce. 16. lokata wydaje się zadawalająca, chociaż mogło być lepiej.

Piotr Chmielewski dzień wcześniej uszkadza poważnie swój najlepszy model elektroniczny. Nie do naprawienia. Lata więc modelem B "z gwoździa". Wymaga to identyfikacji noszeń z poziomu lotniska lub wykorzystywanie noszeń odkrytych przez rywali. Przy słabym wietrze i stabilnych noszeniach termicznych jest to możliwe. I Piotr przy pomocy zespołu robi to dobrze i konsekwentnie od pierwszej do ostatniej kolejki. Będzie się dogrywał. W dogrywce w wielkim ścisku wyczepił niezbyt poprawnie nie zaliczając 5 min. 166 s dało mu ostatecznie całkiem dobrą 11. lokatę.

Drużynowo Polska na 7. pozycji ze startą 136 s do strefy medalowej. Wygrali Szwedzi przed USA i Rosją. Sklasyfikowano 16 zespołów.

W zespole została stworzona odpowiednia atmosfera, która pozwoliła zawodnikom startować na miarę ich umiejętności i wiedzy, bez skrępowania i zbędnego stresu. Na starcie nie widać było zdenerwowania. Zawodnicy przeżywali swoje wzloty i upadki w samotności podążając za modelem.

Wszyscy trzej to zrównoważeni, mądrzy i kulturalni ludzie. Przyjemnie z nimi przebywać i pracować. Gdy zechcą nadal parać się modelarstwem, można oczekiwać wielu sukcesów.

Wszyscy trzej szybownicy wykazali też wielką odporność fizyczną latając w ekstremalnych warunkach od wschodu do zachodu słońca bez oznak zmęczenia.

Dla Piotrka i Mateusza to ostatnie mistrzostwa juniorów, Przemek ma szansę wieść prym w juniorskim towarzystwie jeszcze przez dwa lata.

Występ polskich szybowników należy uznać za udany, chociaż apetyty mieliśmy znacznie większe. Z tego startu można wyciągnąć wiele wniosków, które mogą pozytywnie skutkować w przyszłych startach, jeżeli tylko wnioski te zechce ktoś wysłuchać i na ich bazie wprowadzić odpowiednie zmiany w systemie treningowym i organizacji kadry i reprezentacji.

Wyniki końcowe F1A

Więcej informacji o rozegranych zawodach na stronie Krośnieńskich Modelarzy.

FacebookTwitterWykop

Nasze strony