Pribina Cup 2010 - dzień szósty
Na dzisiaj Vladimir Foltin wyłożył najdłuższe jak dotąd trasy. Klasa Otwarta dostała do oblecenia 500tkę, 15tki natomiast wielobok 403 km z punktami 155 Hrinova, 069 Radar oraz 159 Fatriański Klak. Pogoda miała być bardzo dobra, jednak meteorolog zapowiadał znowu obszary rozlanych chmur z opadami przelotnymi. Całe szczęście ich nie było...
Odeszliśmy na trasę o 13.24 znów jako pierwsi. Zaraz na początku uciekł mi Tomek, który wykorzystał lepiej pierwsze chmury i uzyskał nade mną kilkusetmetrową przewagę. Goniłem go spory kawałek, bo do połowy drugiego boku. Przed pierwszym punktem złapałem 4-4,5m/s, gdzie wykręciłem podstawę 2400m. Drugie podobne noszenie, a potem trzy trójki i byliśmy już razem, znacznie przed goniącymi nas rywalami. Niestety chyba za dobrze szło i po drugim punkcie popełniliśmy z Tomkiem po jednym błędzie. Najpierw Tomek, który nie dokręcił się w jednym noszeniu. Musiał polecieć 4 km za punkt zwrotny, by podkręcić się na kolejny przeskok. Ja natomiast zaparkowałem przed 3 punktem na Wielkiej Fatrze. Wleciałem na nią za nisko na 1400m i musiałem odbić mocno w bok, by się podkręcić. W tym czasie dogonił mnie Tomek i dalszą część trasy lecieliśmy znów skrzydło w skrzydło. Dolot i zapas 150m wykręciliśmy w noszeniu 2,5m/s. Było jeszcze przed nami kilkadziesiąt kilometrów, a niestety przed duże obszary duszeń zapas malał. Całe szczęście na 15 kilometrze wybraliśmy pod tworzącą się chmurką zyskując ok. 100m i dopiero wtedy byliśmy pewni, że wykonamy szybki finish z prędkością 200km/h.
W sumie na całej trasie wyszła nam całkiem niezła prędkość 118km/h, co dało mi kolejny awans w tabeli na czwarte miejsce, a Tomkowi utrzymanie prowadzenia. Zapowiadają się jeszcze dwa dni latania, więc miejmy nadzieję uda się jeszcze wskoczyć na pudło.
Wszystkie relacje Łukasza Wójcika znajdziecie na stronie Gliding-Team.
Komentarze