Przejdź do treści
Źródło artykułu

F-16 oczami pilota General Aviation... część II

Korzystając z uprzejmości Dowództwa Sił Powietrznych i pilotów mogliśmy gościć w 32. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Łasku. Zapraszamy do lektury drugiej części fotoreportażu.

F-16 oczami pilota General Aviation... część pierwsza

Zespół
Wyszkoleni na F-16 piloci stanowią zespół w każdym tego słowa znaczeniu. Dzielą się obowiązkami i wspierają nie tylko w powietrzu ale także na ziemi. Dotychczas latali na Su-22 oraz Mig-ach 21 i 29. Jak twierdzą ,,dwa lata szkolenia w USA i dziesiątki kilogramów podręczników nauczyło ich nowego podejścia do latania”. Większej świadomości i samodzielności w podejmowaniu decyzji, ogromnego poczucia odpowiedzialności nie tylko za sprzęt, ale także za kolegów. Każdy z nich oprócz etatowych funkcji jest ekspertem w określonej dziedzinie, wspierając swoim doświadczeniem pozostałych. Widać, że skoro w „krajowym systemie” brak takich elementów, bądź co bądź logistyki – to trzeba je jakoś zastąpić we własnym zakresie. Nie ma tu pustki, obojętności, typowo polskiego „nie da się”.

W towarzystwie kpt. pil. Piotra Kręglickiego odwiedziliśmy nowoczesny kompleks budynków z hangarami, ,,domkiem pilota”, budynkiem symulatora i wieżą. Hangary robią wrażenie - niemalże warunki szpitalne. Porządek, żadnych niepotrzebnych przedmiotów. Czyste i oznakowane drogi kołowania. Widać, że „F.O.D.*” nie jest tu pojęciem nieznanym.

Odpoczynek
Kapitalna wręcz jest „kantyna” w domku pilota, w której meble, zdjęcia, gadżety lotnicze tworzą ciepłą i przyjazną otwartą atmosferę. Dla przykładu meble, wieszaki wykonane są z elementów samolotów MiG-21. Jest tu też akwarium, oraz manekin kobiety w stroju pilota. Co ciekawe w tym przyjemnym wnętrzu odbywają się nieraz całkiem poważne i „czyszczące” atmosferę bezpośrednie rozmowy lotniczej braci bazy.

Wieża
Właściwie lotnisko ma dwie. Ta starsza na wydmie jest już rzadko używana. Ta nowsza praktycznie wyposażona jest tak jak typowe wieże cywilnych portów lotniczych. Mamy informacje pogodowe, odczyty RVR, zobrazowanie radarowe, panele kontroli systemu świateł podejścia i radiostacje, w tym te dodatkowe szyfrujące transmisje. Jest tu również stanowisko, które w trakcie wykonywania lotów zajmuje pilot wspierający swoich kolegów – w czasie naszej wizyty był to kpt. pil. Krzysztof Duda.


Lotnisko dysponuje systemem ILS, działającą radiolatarnią NDB oraz systemem TACAN. Szkoda tylko, że cywilne środowisko nie może korzystać z tej infrastruktury (może i powinno, tylko za słabo się stara… a mogliby przycisnąć, generalnie ten sprzęt nie jest wykorzystywany w weekendy… takie marnotrawstwo☺). Dodajmy, że służba na wieży pełniona jest przez całą dobę. I jak deklarują jej operatorzy, można z nimi nawiązać łączność gdy zajdzie taka potrzeba, choćby po to by dowiedzieć się jak pogoda panuje w rejonie lotniska – co może przydać się przelatującemu w okolicy statkowi GA.

Ciut niżej w oddzielnym pomieszczeniu zasiadają operatorzy radaru, którzy mają do swej dyspozycji kilka anten wykorzystywanych w zależności od potrzeb. Ich rola to prowadzenie samolotów w rejonie lotniska – są ogniwem pośrednim między Wieżą a kontrolerem OAT.

Symulator x2
W budynku symulatora w pierwszej kolejności zmierzyliśmy się z symulatorem fotela wyrzucanego – katapulty, która wystrzeliła nas z przeciążeniem dużo mniejszym niż w trakcie rzeczywistego katapultowania (coś koło 3,5G, gdy w trakcie prawdziwego dochodzi nawet do 21G).


Na zdjęciu po prawej Por. pil. Piotr Kreglicki.

Zadaniem tego symulatora jest utrwalenie odpowiednich nawyków, niezbędnych do bezpiecznego katapultowania w warunkach rzeczywistego zagrożenia. Dowiedzieliśmy się, że automatyczna katapulta F-16 przed samym momentem opuszczenia kabiny sprawdza czy pilot zastosował się właściwie do instrukcji. Jeśli choć jeden z warunków katapultowania nie zostanie spełniony, katapultowanie nie powiedzie się.

Młodzi stażem piloci, w początkowej fazie szkolenia test ,,katapulty" przechodzą przed dużo częściej niż pozostali lotnicy, przynajmniej raz na 3 dni.

Najbardziej oczekiwanym był jednak lot w symulatorze F-16. Każdy z nas odbył treningowy lot z misją bojową i tankowaniem w powietrzu włącznie (akurat to zadanie nikomu z nas się nie udało.). Sterowanie ,,nieruchomym” joystickiem, którym wskazujemy jedynie kierunek lotu, dla pilotów latających na ,,klasycznych” samolotach było nie lada zaskoczeniem, do którego jednak udało się szybko przyzwyczaić – choć nie było to sterowanie idealne. Jak się okazało piloci z mniejszym nalotem ogólnym, radzili sobie lepiej. Uświadomiło to nam, że w tym samolocie nie liczy się klasyczna technika pilotażu (samolotem i tak steruje komputer) a jedynie uproszczone do minimum wydawanie poleceń dokąd samolot ma polecieć. Zrozumieliśmy również, że pilot lecący na misję, musi skupić się na najlepszym, skutecznym i szybkim wykonaniu zadania. W trakcie symulowanego lotu udało nam się lecieć z minimalną prędkością w okolicy 110-130 węzłów i przy tej prędkości lotu samolot zachowywał się zupełnie dobrze.

Choć nie było to łatwe ale z pomocą doświadczonych kolegów z 32 Bazy udało nam się bezpiecznie wylądować (co zważywszy na jedno uszkodzone w powietrzu podwozie – tu też jest limit na latanie z wyciągniętymi nogami – nie było takie pewne) i wysłuchać krótkiego wykładu na temat możliwości symulatora, jego roli w procesie szkolenia i w jakim stopniu oddaje rzeczywiste warunki lotu. Piloci mają dostęp do symulatora zawsze gdy chcą poćwiczyć i mogą realizować swoje specyficzne scenariusze przy udziale kolegów operatorów.

Na panelu kontrolnym, za plecami „pilota” znajduje się drugi dodatkowy układ sterowania F-16 (przepustnica i joystick), co umożliwia sterowanie „innym” obiektem jak np. latającą cysterną.
Dla nas latającą cysternę KC-135 pilotował kpt. Pil. Michał Kras (na zdjęciu poniżej) z której ,,próbowaliśmy" podjąć paliwo dla naszego F-16. Jednak nikomu z nas się to nie udało…

Mimo, że był to symulator dostarczył niezapomnianych wrażeń, udało nam się dotknąć czegoś, co dotychczas było pełne tajemnic i prawie nieosiągalne. Nasza wizyta w Łasku była świadectwem tego, że można. Dowodem, że wojsko nie musi być anonimowe i może integrować się społeczeństwem i całym środowiskiem lotniczym. Izolacja i konformizm przegrały konfrontację z otwartością. Wraz z rozwojem społecznej świadomości rozwija się także nasza armia. To co udało nam się zobaczyć, to pod każdym względem najwyższy poziom wtajemniczenia. Mamy nadzieję, że ta wizyta będzie początkiem lepszej współpracy Wojska Polskiego i środowiska General Aviation w lepszym wykorzystaniu naszego wspólnego dobra jakim jest Polska przestrzeń powietrzna.

Na koniec drobna uwaga. Do F-16 dało się podejść, dotknąć, pooglądać bez forsowania zasieków, podkradania czy podszywania za kogoś innego. Czy to znak, że stereotypy mogą ulec zmianie już dziś?


* F.O.D. Foreign Object Damage
 

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony