Przejdź do treści
Źródło artykułu

Brytyjski ekspert: aby ukraińska kontrofensywa się udała, musi mieć wsparcie z powietrza, a to mogłaby zapewnić jedynie zachodnia interwencja

Jeśli ukraińska kontrofensywa ma odnieść sukces, musi mieć odpowiednią osłonę powietrzną, a do tego nie wystarczy eskadra używanych samolotów F-16. Jedynym wiarygodnym sposobem na zapewnienie Ukrainie zdolności powietrznych wymaganych do tej ofensywy byłaby interwencja Zachodu – pisze w sobotę na portalu stacji Sky News analityk wojskowy, emerytowany wicemarszałek brytyjskich sił powietrznych Sean Bell.

Zwraca on uwagę, że przez większą część wojny na Ukrainie rosyjskie siły powietrzne były wyraźnie nieobecne, a rosyjskie myśliwce ograniczały się głównie do wystrzeliwania pocisków dalekiego zasięgu na cele na całej Ukrainie. Wyjaśnia, że rosyjskie siły powietrzne uznały przestrzeń powietrzną nad Ukrainie za zbyt niebezpieczną, po części ze względu na dostarczone przez Zachód nowoczesne systemy obrony powietrznej, a potwierdzeniem tego są raporty mówiące, że straciły one 10 proc. swoich zasobów.

Ale jak zaznacza Bell, od początku ukraińskiej kontrofensywy rosyjskie siły powietrzne znacząco zwiększyły liczbę lotów i skuteczność.

Wyjaśnia, że skuteczne operacje lądowe bez dysponowania przewagą w przestrzeni powietrznej nad danym terenem są z zasady bardzo trudne, a Ukraina nie ma obecnie możliwości zdominowania przestrzeni powietrznej i w rezultacie zmuszona jest do prowadzenia kontrofensywy bez wsparcia z powietrza. Rosjanie natomiast mogą operować względnie bezkarnie nad południowo-wschodnią Ukrainą i tym, co do pewnego stopnia ratuje Ukraińców jest to, że najwyraźniej rosyjskim siłom powietrznym brakuje doświadczenia i umiejętności w prowadzeniu takiego wsparcia, tłumaczy ekspert.

Dodaje, że wysyłanie przez Ukrainę niedoświadczonych rekrutów przeciw solidnej rosyjskiej obronie, w sytuacji gdzie należy się spodziewać, że będą ponosić trzykrotnie większe straty niż obrońcy, byłoby ryzykowną operacją.

„Czy zatem wcześniejsze dostarczenie Ukrainie samolotów F-16 z Zachodu coś by zmieniło? Krótko mówiąc – nie. Ukraina potrzebuje nowoczesnych sił powietrznych, a nie eskadry używanych F-16, które ani nie mają wsparcia, ani nie są wiarygodne w walce z nowoczesnymi, niewidocznymi dla radarów rosyjskimi myśliwcami. Siły powietrzne to złożony amalgamat technologii, zaawansowanego oprogramowania, najnowocześniejszej broni precyzyjnej i bogactwa możliwości wspierających - takich jak pokładowe systemy ostrzegania i kontroli (AWACs), pociski ziemia-powietrze i systemy wojny elektronicznej” – pisze Bell.

Jak przekonuje, rosyjskie siły powietrzne mogłyby zdziesiątkować niewielką liczbę pozbawionych tego wsparcia starzejących się F-16, niszcząc w ten sposób raczkujące ukraińskie siły powietrzne niemal z dnia na dzień i ośmielając rosyjskie wojsko. „Jedynym wiarygodnym sposobem na zapewnienie Ukrainie zdolności powietrznych wymaganych do tegorocznej ofensywy byłaby interwencja Zachodu i zaangażowanie zachodnich zasobów - i załóg - w konflikt” – przekonuje, ale zaznacza, że nie ma żadnych oznak międzynarodowego apetytu na taki poziom eskalacji, pomimo krytycznego znaczenia tej ukraińskiej ofensywy.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

bjn/ tebe/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony