Przejdź do treści
Źródło artykułu

Polak zakwalifikowany do najtrudniejszego wyścigu paralotniowego świata

Paweł Faron po raz trzeci zakwalifikował się do rajdu terenowo – lotniczego Red Bull X-Alps, w stawce 32 pilotów jest jedynym Polakiem.

Wytrzymałość i taktyka
Wyścig w 2015 roku będzie organizowany po raz siódmy. Trasa licząca około 1000 km w linii prostej z Salzburga do Monaco z punktami zwrotnymi na alpejskich szczytach jest sprawdzianem wytrzymałości, doświadczenia i taktyki. Organizator dopuszcza przemieszczanie się między punktami zwrotnymi paralotnią lub na nogach, pierwszy sposób jest zdecydowanie szybszy, ale karty rozdaje pogoda. W historii wyścigów zdarzały się różne edycje, również takie podczas których większość trasy trzeba było pokonać na piechotę.

Uczestnicy Red Bull X-Alps to światowa czołówka paralotniarstwa, medaliści mistrzostw świata i Pucharów Świata. Oprócz umiejętności lotniczych muszą odznaczać się bardzo dobrą kondycją. Dla każdego startującego zawodnika przebiec maraton to żaden problem – mówi Paweł Faron. Nawet jeśli jest pogoda do latania, to i tak codziennie na nogach pokonujemy około 40 km  – dodaje Faron. Na trasie wyścigu można przebywać od 5 rano do 22:30, latanie jest dozwolone w godzinach 6:00-21:00, można zatem nadrobić dystans pieszo przed wschodem słońca i po zmroku.


(fot. redbullcontentpool)

Alpy
Ogromne znaczenie ma znajomość terenu. Podczas wyścigu wlatujemy w zakamarki, gdzie nikt się nie zapuszcza – opowiada Paweł Faron. Za pierwszym razem znałem może 5-7 % trasy. Teraz mam już doświadczenie, 3-krotnie przekraczałem główną grań Alp. Mimo braku znajomości gór Paweł zajął podczas swojego debiutu 17. miejsce, a rok temu był 14. Pytany o apetyty na przyszłoroczny wyścig odpowiada: Miejsce w klasyfikacji nie odgrywa takiej roli, jak samo dotarcie do mety.

Wyścig trwa w zależności od pogody od tygodnia do trzech. Zawody kończą się 48h po dotarciu pierwszego zawodnika do mety. W zeszłym roku Pawłowi zabrakło niewiele ponad 100 km do Monaco. Mimo tego, że wyścig jest długi to końcówki okazują się niezwykle emocjonujące, a finiszujących pilotów dzielą minuty. Miałem taki finisz, w którym w promieniu zaledwie 5 kilometrów znajdowało się 5-ciu pilotów. 11 dni wyścigu i spotykamy się w tym samym miejscu – opowiada Paweł Faron.


(fot. redbullcontentpool)

Najważniejsza jest druga linia
Supporter to bardzo ważny człowiek w X-Alps, bez niego wyścig nie ma sensu – mówi o swoim pomocniku Paweł. Ta rola wiąże się z ogromną odpowiedzialnością, on w zasadzie podejmuje większość decyzji. Sprawdza prognozy, szuka startowiska, porównuje trasę z innymi zawodnikami,  dba o mnie jak matka o noworodka – przyznaje Paweł Faron. Supporter oprócz logistyki wyścigu prowadzi relację z perspektywy zawodnika, przesyłając materiały bezpośrednio do red bulla. W poprzednich edycjach można było mieć dwóch pomocników, dzięki temu praca była mniej intensywna, obecnie w X-Alps możliwe jest wsparcie tylko jednej osoby.

Każdy może zacząć
X-Alps to nie jest paralotniarstwo dla każdego, ale każdy może spróbować swoich sił w tzw. hike and fly – mówi Faron. Coraz więcej osób się na to decyduje, nie trzeba od razu pokonywać 60-70 km dziennie, wystarczy kilka kilometrów żeby podejść pod górę i z niej zlecieć – zachęca zawodnik.

Paweł Faron będzie się przygotowywał do wyścigu głównie w Tatrach oraz Beskidach w których mieszka. Wyścig wystartuje 5 lipca w Salzburgu.

/M.G./

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony