Przejdź do treści
Piloci śmigali między pylonami
Źródło artykułu

W Częstochowie wiało, ale latali bezpiecznie

Najpierw porywisty wiatr, a drugiego dnia ulewny deszcz przeszkodziły uczestnikom slalomani na lotnisku Rudniki. Ale mimo tej kapryśnej aury pilotom motoparalotni i tak udało się rozegrać powietrzne wyścigi w chwilach lepszej pogody. – Prawdą jest, że Częstochowa to miasto cudów, bo dzisiaj stał się cud – Adam Paska, trener motoparalotniowej kadry narodowej podsumował w minioną niedzielę zawody na lotnisku Rudniki. A Włodzimierz Skalik, prezes aeroklubów: Polskiego i Częstochowskiego dodaje: – Dziękujemy wam za fantastyczną atmosferę. 

Latali w sobotę prawie że od świtu. Śmigali motoparalotniami między pylonami nadmuchanymi pneumatycznie. Ale z minuty na minutę wzmagał się wiatr. I w obawie przed niebezpieczeństwem lotów trener Adam Paska, kierownik sportowy zawodów na lotnisku Rudniki wstrzymał wyścigi. Bo choć słońce coraz mocniej przygrzewało, wiatr chciał urwać głowę. 

– Sięga 10 metrów na sekundę, a zawody slalomowe rozgrywamy przy prędkości 3-4 metrów na sekundę – wyjaśniał swoją decyzję Adam Paska

Część pilotów ruszyła więc zwiedzać Częstochowę i Jasną Górę, a niektórzy wygrzewali się w październikowym słońcu na lotnisku. W niedzielę wiatr ucichł, ale z wyścigami trzeba było zdążyć przed prognozowanym deszczem. I nim lunęło, udało się rozegrać cztery konkurencje w jednej klasie, i trzy konkurencje w dwóch pozostałych. 


Latali bezpiecznie 

– Dziękuję wam za bezpieczne latanie. Mieliśmy mało czasu na przeprowadzenie konkurencji, a zrobiliście wszystko perfekcyjnie i dlatego zawody się odbyły – chwalił pilotów motoparalotni Adam Paska

– Chodzi o to, żeby zebrać jak największą grupę pilotów, którzy chcą ulepszać swoje umiejętności –tłumaczyła na lotnisku Rudniki Emilia Plak, tegoroczna mistrzyni świata w klasie PF1f kobiet na jednomiejscowej paralotni z napędem ze startem nożnym, która w slalomie tzw. koniczynka pobiła rekord świata ustanowiony trzy lata wcześniej także przez siebie. – Paralotnie z napędem są najprostszym sposobem uniesienia się w powietrze. Ale wyniki zależą od wielu czynników: umiejętności, ale i sprzętu, pogody, i miejsca – dodała. 


Dwuosobowa załoga na starcie 

Zawodnicy musieli w jak najkrótszym czasie przelecieć slalom ustawiony w odpowiednim układzie. Rozegrano też konkurencje, w których piloci pokonywali trasy w czasie wcześniej zadeklarowanym przez siebie. I w grupie 40 pilotów doszło do niespodzianek w klasyfikacji, bo w niektórych konkurencjach wcale nie zwyciężyli faworyci. W klasie PF1 – paralotni z napędem ze startem nożnym najlepszy okazał sięMarcin Bernat. Drugie miejsce zajął Grzegorz Krzyżanowski. Trzeci był reprezentant Czech Jiri Koudela. W klasie PL1 – paralotni z napędem z wózkiem jednomiejscowym wygrał Roman Kierski. Tuż za nim znalazł się Krzysztof Romicki. Na trzeciej pozycji znalazł się Marcin Krakowiak. W klasie PL2/PF2 najlepsza okazała się załoga: Ryszard Żygadło i Patrycja Lejk. Drugie miejsce zajęli: Jarosław Balcerzewski i Magdalena Kłos, a na trzeciej lokacie uplasowali się Piotr Krupa i Alicja Jędrys. Dla najlepszych zawodników były puchary i dyplomy. Dodatkowe nagrody ufundowali też Aeroklub Częstochowski, Szkoła Paralotniowa Airaction i Polskie Stowarzyszenie Paralotniowe. 

– Dużo ćwiczeń, powtórzeń i było dobrze – cieszy się ze swojego sukcesu Marcin Bernat z Kielc. Na motoparalotniach lata od czterech lat. – Tą wspaniałą pasją zaraził mnie kolega. Pierwsze kroki w paralotniarstwie stawiałem właśnie na lotnisku Rudniki u Waltera Wojciechowskiego. Teraz ten sport coraz bardziej mnie pochłania. 

– Miałem dużo szczęścia na tych zawodach – uważa Roman Kierski z Gdańska, zwany Pylonem po swoim majowym wypadku, kiedy uderzył skrzydłem w dmuchanego pylona stojącego na trasie powietrznego slalomu. – Na lotnisku Rudniki wstrzeliłem się taktycznie. Zadeklarowałem czas przelotu, który – jak czułem – jestem w stanie zrealizować. Okazało się, że dobrze oceniłem swoje możliwości. Latanie to dla mnie czysta przyjemność, ale ściganie się na takich zawodach, współzawodnictwo daje adrenalinę i przynosi wielką satysfakcję. 


Podczas wyścigu 

Włodzimierz Skalik, prezes aeroklubów: Polskiego i Częstochowskiego podczas uroczystości zakończenia slalomani podziękował pilotom za wykazaną cierpliwość wobec pogody, dzięki której udało się rozegrać zawody. 

– W imieniu Aeroklubu Częstochowskiego chcę was zaprosić na podobne spotkanie w przyszłym roku. Chcemy wspierać rodzący się Puchar Polski. Mam nadzieję, że będziecie chcieli ścigać się na tym lotnisku, a Częstochowa stanie się stałym miejscem waszych lotniczych spotkań – powiedział Włodzimierz Skalik

A zawodnicy owacją na stojąco uhonorowali trenera Adama Paskę i jego rodzinę za zaangażowanie w organizację zawodów motoparalotniowych przez cały sezon sportowy. (wik) 

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony