Przejdź do treści
Źródło artykułu

Kolejny rekord świata!

I znów Ken Morrissey z Wielkiej Brytanii pokazał swoją klasę w konkurencji F2A prędkościowej w Mistrzostwach Europy Modeli Latających na Uwięzi rozgrywanych w Częstochowie. Po wtorkowych dwóch nowych rekordach świata zdobytych przez siebie, w środę ustanowił trzeci! Osiągnął prędkość 305,9 km/h. – To jeszcze nie koniec. Pozostał nam jeden dzień rozgrywek. Będę szczęśliwy, jeśli uda mi się pobić swój własny rekord świata – mówi Anglik.

Każda z czterech konkurencji rozgrywanych na stadionie Arena Częstochowa i lotnisku Rudniki podczas mistrzostw Europy Modeli Latających na Uwięzi ma swoich fanów. Przy kręgach, gdzie rywalizują zawodnicy danej klasy gromadzą się inni uczestnicy tej sportowej imprezy, rodziny i znajomi modelarzy oraz kibice. Najbardziej spontaniczny doping jest na murawie stadionu, gdzie rozgrywane są walki powietrzne w konkurencji F2D. Kibice głośno dopingują zawodników, trąbią, machają flagami.


Takimi modelami startuje się w F2D

– To piękny i emocjonujący sport – zapewniają Rosjanie, którzy przyszli kibicować swoim kolegom startującym w F2D.

Klasa F2A jest konkurencją dla najszybszych modeli latających na uwięzi. W czołówce tej dyscypliny są Anglicy, Węgrzy, Hiszpanie, Rosjanie, Ukraińcy i Francuzi. Wielką nadzieją reprezentacji Ukrainy jest młodziutki Denys Shlyakhov. Ten junior ma zaledwie 16 lat, a lata swoim modelem powyżej 290 km/h. Na mistrzostwach Europy w Częstochowie uzyskał prędkość 294 km/h.

– To wielki talent – mówi o nim z podziwem Paweł Praus, szef polskiej ekipy narodowej. – Ale ma także dobry sprzęt. Startuje w stajni producenta silników modelarskich. Może wykorzystać nawet 10 silników.

Polacy w tej konkurencji plasują się pośrodku tabeli. Mieli trochę problemów sprzętowych. Najpierw Robert Holeczek kleił kadłub modela rozbitego w mistrzostwach Polski. Później Paweł Praus uszkodził swój model przy lądowaniu w pierwszym locie i musiał wykorzystać zastępczy sprzęt.


Polska ekipa z uszkodzonym modelem. Od lewej: Wacław Golisz, obok niego Wojciech Lesiuk, Paweł Praus (z prawej strony)

– Latałem drugim modelem, który leżał 10 lat w pudełku. Nigdy go nie dopracowałem – przyznaje szef polskiej ekipy. – Teraz trzeba z nim pracować i budować kolejny. Mamy ambitne plany, by w tym roku wybudować pięć nowych modeli – dodaje.

Kłopoty sprzętowe mieli też w środę Polacy startujący w klasie F2C wyścigowej. W modelu, którym lata zespół: Wacław Golisz (pilot) i Wojciech Lesiuk (mechanik) rozwarstwiło się skrzydło modela.

– Niestety tak się czasami zdarza na zawodach – przyznaje polski zespół.

W tej konkurencji prowadzą Francuzi, ale w czołówce są także Rosjanie, Ukraińcy i Hiszpanie.

– Walczymy do końca – zapewnia Luigi Lanzoni, szef włoskiej ekipy. – Na początku startów mieliśmy trochę problemów, ale później wychodziło nam coraz lepiej. Robimy, co możemy, żeby dobrze wypaść.

Sylwester Kubik startujący w F2B – klasie modeli akrobacyjnych rozgrywanych na lotnisku Rudniki też miał większe oczekiwania co do swojego startu w mistrzostwach Europy.

– Liczyłem na więcej – przyznaje. – Startuję nowym modelem i za bardzo go jeszcze nie wyczułem. Nie zgrałem się z nim jeszcze.

Emocjonująco zapowiada się najbliższy piątek, kiedy zostaną rozegrane półfinały i finały. A zawodnicy wyłonią między sobą mistrzów w każdej konkurencji. (wik)

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony