Jacek Bogatko wygrał Puchar Karkonoszy
Świetnie spisał się na Krajowych Zawodach Szybowcowych w Jeleniej Górze Jacek Bogatko, członek Aeroklubu Częstochowskiego, który zajął na nich pierwsze miejsce. Zdobył VI Puchar Karkonoszy. Startował na jantarze.
Zawody polegały na obowiązkowym pokonaniu przez wszystkich pilotów ustalonej wcześniej trasy. Wygrywał ten szybownik, który najszybciej przeleciał trasę. Zawody rozgrywano przez siedem dni.
– Każdego dnia odbywała się jedna konkurencja – była ustalona inna trasa z punktami zwrotnymi. Oprócz szybkości pokonania trasy, ważne było, aby oblecieć wszystkie punkty – tłumaczy Jacek Bogatko. – Loger rejestrował przebieg całej trasy, a potem sędzia odczytywał zapis. Na wynik wpływało to, czy zawodnicy prawidłowo oblecieli trasę i czy dobrze zaliczyli strefy. Czy nie naruszyli tych stref, których nie mogli oblatywać.
Pogoda nie rozpieszczała pilotów. Niebo było często zachmurzone, niska podstawa chmur, a noszenia prądów powietrznych dość słabe.
– Warunki były dość trudne, ale udało mi się zapanować nad sytuacją. Trzeba było obserwować jak zmienia się pogoda, długo czekać na noszenia. Obleciałem wszystkie siedem konkurencji. Trzy z nich nie zostały uznane, bo tylko ja je ukończyłem. Reszta zawodników wylądowała w polu – mówi Jacek Bogatko. – To zupełnie inne latanie niż na nizinach. Lataliśmy nisko – 150 metrów nad drzewami, nad zboczami gór. Jest to trudniej niż na płaskim terenie. Ale latanie było piękne. Dwie konkurencje zostały rozegrane wzdłuż Sudetów – przy wysokich górach. Wrażenia były niesamowite.
Jacek Bogatko lata szybowcem od 1979 roku, z dziesięcioletni przerwą. Wrócił do szybownictwa w 2000 roku. Należy do czołówki polskich szybowników.
Wioletta Gradek-Konieczna
Zawody polegały na obowiązkowym pokonaniu przez wszystkich pilotów ustalonej wcześniej trasy. Wygrywał ten szybownik, który najszybciej przeleciał trasę. Zawody rozgrywano przez siedem dni.
– Każdego dnia odbywała się jedna konkurencja – była ustalona inna trasa z punktami zwrotnymi. Oprócz szybkości pokonania trasy, ważne było, aby oblecieć wszystkie punkty – tłumaczy Jacek Bogatko. – Loger rejestrował przebieg całej trasy, a potem sędzia odczytywał zapis. Na wynik wpływało to, czy zawodnicy prawidłowo oblecieli trasę i czy dobrze zaliczyli strefy. Czy nie naruszyli tych stref, których nie mogli oblatywać.
Pogoda nie rozpieszczała pilotów. Niebo było często zachmurzone, niska podstawa chmur, a noszenia prądów powietrznych dość słabe.
– Warunki były dość trudne, ale udało mi się zapanować nad sytuacją. Trzeba było obserwować jak zmienia się pogoda, długo czekać na noszenia. Obleciałem wszystkie siedem konkurencji. Trzy z nich nie zostały uznane, bo tylko ja je ukończyłem. Reszta zawodników wylądowała w polu – mówi Jacek Bogatko. – To zupełnie inne latanie niż na nizinach. Lataliśmy nisko – 150 metrów nad drzewami, nad zboczami gór. Jest to trudniej niż na płaskim terenie. Ale latanie było piękne. Dwie konkurencje zostały rozegrane wzdłuż Sudetów – przy wysokich górach. Wrażenia były niesamowite.
Jacek Bogatko lata szybowcem od 1979 roku, z dziesięcioletni przerwą. Wrócił do szybownictwa w 2000 roku. Należy do czołówki polskich szybowników.
Wioletta Gradek-Konieczna
Źródło artykułu
Komentarze