Przejdź do treści
Źródło artykułu

Tusk: zestrzelenie samolotu - akt terroru; potrzebna presja na Rosję

Zestrzelenie samolotu pasażerskiego na terenie Ukrainy jest aktem terroru - oświadczył premier Donald Tusk. Zapewnił, że to zdarzenie nie powoduje bezpośredniego zagrożenia dla bezpieczeństwa Polski. Jak ocenił, potrzebna jest presja na separatystów i Rosję.

Zdaniem szefa rządu, obecnie najbardziej prawdopodobna wydaje się hipoteza, że malezyjski samolot został zestrzelony rakietą wystrzeloną z części terytorium Ukrainy, pozostającej pod kontrolą separatystów. "To wyłącznie hipoteza, która będzie wymagała udowodnienia, ale ta hipoteza dzisiaj wydaje się najbardziej prawdopodobna" - podkreślił Tusk w piątek na konferencji prasowej.

Malezyjski samolot, najprawdopodobniej zestrzelony, rozbił się niedaleko granicy z Rosją. Na pokładzie było 298 osób; nikt nie przeżył. W rejonie, gdzie spadł samolot, trwają walki między prorosyjskimi separatystami a ukraińskimi siłami rządowymi.

"Mamy do czynienia z aktem terroru, nawet jeśli jego sprawcy będą tłumaczyli, że miała miejsce pomyłka" - zaznaczył premier.

Przypomniał, że w ostatnich dniach dwa samoloty ukraińskie zostały zestrzelone nad terytorium Ukrainy. "Nie ma żadnego tłumaczenia, nie ma żadnego usprawiedliwienia dla zestrzeliwania samolotów państwa nad jego terytorium" - przekonywał szef rządu.

"Tragedia, ze względu na jej cywilny charakter, rozmiar, fakt, że ofiary pochodzą z różnych krajów, niezaangażowanych w żaden sposób w konflikt na Ukrainie, jest szczególnie bolesna i wstrząsająca" - ocenił. Jak dodał, tragedia jest "potwierdzeniem tego zła, które dzieje się dzisiaj we wschodniej części Ukrainy - z przyczyny separatystów".

Premier przekonywał, że "oburzenie na sprawców tej zbrodni musi także przekładać się na oburzenie wobec tych, którzy wspierają sprawców tej zbrodni".

Według Tuska, na Ukrainie powinno dojść do zawieszenia broni, aby ułatwić zbadanie okoliczności katastrofy, ale - jak zastrzegł - nie za cenę uznania status quo. "Musimy pamiętać, że zawieszenie broni, tak potrzebne, nie może być w żadnym przypadku sposobem na utrzymanie status quo, na utrzymanie sytuacji, w której separatyści, wspierani przez obce państwo, de facto okupują terytorium Ukrainy" - podkreślił.

Jak dodał, "ta świadomość musi towarzyszyć wszystkim decyzjom Unii Europejskiej i całego świata zachodniego wobec tego dramatycznego zdarzenia".

Tusk powiedział też, że podziela zdanie innych premierów i prezydentów, którzy wypowiadali się w tej sprawie i nakłaniali do natychmiastowego przerwania działań zbrojnych na wschodzie Ukrainy w celu przeprowadzenia szybkiego dochodzenia - wyjaśniającego wszystkie okoliczności katastrofy malezyjskiego samolotu.

Szef rządu poinformował, że w piątek przyjął raporty od ministrów: obrony narodowej, spraw wewnętrznych, spraw zagranicznych, od szefów służb wywiadowczych oraz od wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej. Zapewnił, że zestrzelenie samolotu nie powoduje bezpośredniego zagrożenia dla bezpieczeństwa Polski.

"Żadne samoloty LOT-owskie nie latają nad tym terytorium (wschodniej Ukrainy), niezależnie od celu tego lotu. I nie w związku z tą tragedią, ale po prostu tak się składa, że samoloty prowadzone przez LOT, które latają w kierunkach wschodnich, akurat omijają teren ogarnięty konfliktem, kilkaset kilometrów na północ albo na południe w zależności od celu" - powiedział Tusk.

"Pragnę wszystkich uspokoić: nie było i nie będzie, także w przyszłości, zagrożenia dla polskich samolotów w związku z tym konfliktem" - podkreślił premier.

Szef rządu zwrócił także uwagę, że wszystkie informacje, jakie spływają od polskich służb, potwierdzają, że "bardzo bolesne, tragiczne zdarzenie - którego polityczne konsekwencje mogą być bardzo poważne - nie stanowi jednak bezpośredniego zagrożenia dla bezpieczeństwa Polski".

Premier dodał przy tym, że choć konflikt na Ukrainie tworzy "niebezpieczny dla wszystkich sąsiadów kontekst", to "zestrzelenie samolotu malezyjskiego nie powinno doprowadzić do jakichś zdarzeń czy konsekwencji bezpośrednio zagrażających Polsce". "W tym sensie pragnę uspokoić opinię publiczną, która też bardzo przeżywa to zdarzenie i też niepewna jest jego konsekwencji" - mówił Tusk.

Zdaniem szefa rządu, "wnioskiem z katastrofy malezyjskiego samolotu powinna być konsekwentna presja na separatystów, a także na Rosję, aby zaprzestać wspierania tych, którzy odpowiadają najprawdopodobniej bezpośrednio za tę straszliwą tragedię".

Jak poinformował, podczas rozmowy telefonicznej z premierem Holandii Markiem Ruttem zapewnił o współczuciu wszystkich Polaków dla rodzin zabitych i dla całej Holandii oraz o pełnym wsparciu w działaniach politycznych, organizacyjnych, prawnych, jakie Holandia będzie podejmowała. Według agencji Reuters najliczniejszą grupę ofiar stanowili Holendrzy; było ich na pokładzie 189.

Tusk powiedział, że rozmawiał również z szefem Rady Europejskiej Hermanem Van Rompuyem o koniecznych krokach, jakie Unia powinna podjąć w związku z katastrofą samolotu. "Będziemy oczekiwali od naszych ministrów spraw zagranicznych, którzy spotkają się najpóźniej w poniedziałek, aby wypracowali stanowisko, którego konsekwencją być może będzie nadzwyczajne posiedzenie Rady Europejskiej" - zaznaczył. Jak powiedział PAP rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski, zaplanowane wcześniej spotkanie szefów dyplomacji odbędzie się we wtorek.

Rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska poinformowała PAP, że Tusk rozmawiał w piątek również z kanclerz Niemiec Angelą Merkel.

Premier jeszcze w piątek o godz. 17 spotka się z prezydentem Bronisławem Komorowskim w sprawie katastrofy malezyjskiego samolotu i sytuacji na Ukrainie. Tusk zapowiedział też, że będzie rozmawiać z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką.

"Te rozmowy, a także oświadczenia polityków różnych krajów, pokazują bardzo wyraźnie, że tragedia nie może pozostać bez reakcji i przede wszystkim powinna być ostatnim aktem tego zła, które dzieje się w relacjach ukraińsko-rosyjskich i na wschodzie Ukrainy" - uznał Tusk.

Tusk poinformował, że do tej pory wszystko wskazuje na to, że wśród ofiar katastrofy malezyjskiego samolotu nie było Polaków. Zastrzegł, że nie jest to informacja ostateczna, ponieważ trwa identyfikacja ofiar.

Samolot leciał z Amsterdamu do Kuala Lumpur. 50 kilometrów przed wejściem w rosyjską przestrzeń powietrzną zaczął się zniżać. Uderzył w ziemię w okolicach miast Szachtarsk i Torez w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy. (PAP)

mrr/ as/ gma/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony