Przejdź do treści
Źródło artykułu

Europejski satelita Artemis nadal działa

Oficjalnie satelita telekomunikacyjny Artemis ukończył już swoją misję, ale mimo tego ciągle ma dużo do zaoferowania. Po prawie 11 latach na orbicie nadal komunikuje się z Ziemią - poinformowała Europejska Agencja Kosmiczna (ESA).

Jako że planowany okres działania satelity Artemis dobiegł końca, ale nadal jest on w dobrym stanie, Europejska Agencja Kosmiczna zdecydowała o przedłużeniu terminu eksploatacji tego satelity telekomunikacyjnego o kilka lat. Według najnowszych ustaleń deorbitacja satelity ma nastąpić dopiero w 2014 roku.

Satelita Artemis przetestował różne technologie, które po pewnym czasie stawały się standardami w misjach satelitów telekomunikacyjnych. Na przykład utworzył pierwsze laserowe połączenie do przepływu danych pomiędzy dwoma satelitami znajdującymi się na różnych orbitach.

Był także pierwszym satelitą telekomunikacyjnym, któremu w tak znaczącym stopniu zmieniono orbitę, a także pierwszym, który na swoje miejsce na orbicie geostacjonarnej dotarł przy użyciu silników jonowych.

Artemis dostarczał także łączy dla satelity Envisat, największego, jaki kiedykolwiek zbudowano. Z kolei obecnie służy pomocą przy komunikowaniu się z automatycznymi pojazdami transportowymi ESA (ATV), gdy wykonują swoje misje do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Obsługuje je od momentu odseparowania się ATV od rakiety nośnej, poprzez dokowanie do stacji ISS, po deorbitację i końcowe spalenie w atmosferze.

Kolejnym projektem, w którym bierze udział Artemis, jest system EGNOS (European Geostationary Overlay System), który usprawnia serwisy nawigacyjne dla samolotów i statków. Satelita funkcjonuje w tym systemie od 2003 roku.

Inny przykład osiągnięć tego satelity, to ustanowienie dwukierunkowego połączenia z bezzałogowym dronem, który w 2007 roku został wypuszczony na wysokości 21 km nad Sardynią. Dane telemetryczne i polecenia sterujące były przekazywane w sytuacji, gdy dron poruszał się z prędkością ponad 1 macha. (PAP)

cza/ agt/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony