Wspomnienie o Zygmuncie Skrzypku
Z początkiem tego roku z grona lotniczego odszedł zasłużony dla Aeroklubu Lubelskiego pilot Zygmunt Skrzypek. Poniżej cytujemy, jak członkowie Aeroklubu Lubelskiego wspominają pilota, mentora i przyjaciela Zygmunta Skrzypka.:
W Aeroklubie Lubelskim pojawił się prawie 60 lat temu jako młody, 17-letni człowiek. Początek jego drogi lotniczej był typowy: szkolenie na szybowcach, później samolotach. Intensywnie latał jako pilot sportowy oraz instruktor lotniczy. Lecz na tym nie poprzestał. Gdy w Lublinie powstał Zespół Lotnictwa Sanitarnego, Zygmunt podjął w nim pracę. Zaszczytną, odpowiedzialną i niebezpieczną. Ten rodzaj lotnictwa jest szczególny - istnieje tu przyzwolenie na świadome podejmowanie wyższego ryzyka – dla ratowania życia innych ludzi. I wielu pilotów, lekarzy, ratowników pełniąc tę misję zapłaciło wysoką cenę – w niektórych przypadkach najwyższą.
Nad Zygmuntem czuwała Opatrzność. Wielokrotnie doświadczał groźnych podczas lotu sytuacji, ale zawsze wychodził z nich obronną ręką. Był jednym z nielicznych pilotów zawodowych, którzy w długim życiorysie lotniczym nie mieli wypadku. Na pewno zawdzięczał to szczególnym predyspozycjom i cechom charakteru. Zawsze rozważny, opanowany, zdolny do podejmowania właściwych decyzji w trudnych warunkach. Podziwialiśmy Go jako pilota oraz cenili pogodne usposobienie, poczucie humoru, wyrozumiałość i wyjątkowo życzliwe nastawienie do ludzi.
Pod koniec lat 70-tych przeszedł do pracy w Świdniku – gdzie przeszkolił się na śmigłowcach. Tu latał głównie w ramach prac agrolotniczych. Zygmunt profesjonalnie wykonywał ten zawód przez lat kilkanaście – także pod niebem Afryki, gdzie latał w charakterze instruktora śmigłowcowego.
Gdy pojawiły się problemy zdrowotne, uniemożliwiające mu latanie – pogodził się z tym z właściwym sobie spokojem. Jednak bywał wśród nas, na lotnisku zawsze koleżeński i towarzyski, interesujący się wszystkim, co jest związane z awiacją. W okresach letnich pracował jako koordynator i kierownik lotów przeciwpożarowych na lotnisku w Radawcu. I zawsze, do końca był w Aeroklubie Lubelskim. W ostatnich dniach wiedzieliśmy o ciężkim stanie Jego zdrowia. Ale tliła się nadzieja, że z tego wyjdzie.
Odszedł w dniu noworocznego spotkania Klubu Seniorów Lotnictwa. Na zakończenie tego spotkania – w sobotę, 8-go stycznia, dotarła do nas ta bolesna wiadomość. Nie można się było powstrzymać od łez. Głęboki smutek trwa w nas nieustannie i będzie trwał jeszcze bardzo długo.
Był skromnym dobrym człowiekiem – tak Go postrzegaliśmy gdy był z nami, a jeszcze wyraźniej widzimy to dzisiaj. Póki życia i świadomości, będziemy Go pamiętać i wspominać.
Komentarze