Przejdź do treści
– Chcę się  pokazać z najlepszej strony na mistrzostwach Europy – mówi Artur Kielak
Źródło artykułu

Artur Kielak trenuje na lotnisku Rudniki

Na podczęstochowskim lotnisku Rudniki trenuje przed mistrzostwami Europy w klasie Unlimited Artur Kielak, mistrz Polski w akrobacji samolotowej w klasie Advance. Polska będzie miała wreszcie swojego reprezentanta na tych zawodach po latach przerwy. – Chcę wypaść jak najlepiej – mówi pilot.

Trzeba uczcić Święto Lotnictwa i polatać – śmieje się Artur Kielak. Przyleciał na lotnisko Rudniki Aeroklubu Częstochowskiego swoim nowym samolotem akrobacyjnym XA 42 nazywanym potocznie Sbachem od nazwiska jego konstruktora. – Lata się nim rewelacyjnie. To absolutnie nowoczesna maszyna. Jako pilot akrobacyjny nie wypróbowałem sprzętu, który dałby mi tyle radości latania i miał takie osiągi. Jest rewelacyjny, zbudowany inaczej niż Extra. Ma większe powierzchnie sterowe, na więcej można sobie pozwolić w powietrzu. Pozwala na osiągi nieosiągalne dla Extry. To samolot, którym szybciej niż mrugnięcie oka można zrobić dwa rodzaje beczek. Przy prędkości 225 węzłów czyli 450 km na godzinę można wychylić w pełni lotki i osiągnąć prędkość wokół osi podłużnej 450 stopni na sekundę. Tylko trzeba nauczyć błędnik i przyzwyczaić organizm, by załamania były precyzyjne.

Artur Kielak, członek Aeroklubu Śląskiego ma na lotnisku Rudniki dogodne warunki treningu. Pomaga mu Sebastian Nowicki. Piloci latają Sbachem na zmianę. Gdy jeden wykonuje w powietrzu akrobacyjną wiązankę, drugi obserwuje lot z ziemi i przez radio przekazuje swoje uwagi, komentuje na gorąco, co było wykonane dobrze, a co jest do poprawy. Do tego każdy lot jest nagrywany przez kamerę pokładową, a później analizowany przez pilotów.

Utrudnia mi fakt, że uczę się bez trenera, głównie z Internetu i kontaktując się przez telefon. Nie jest prosto – przyznaje Artur Kielak. – Trzy tygodnie przed startem ministerstwo sportu zdecydowało, że będę reprezentował Polskę na mistrzostwach Europy w klasie Unlimited. Musiałem się szybko nauczyć, jak zrobić odwróconą beczkę i inne sekwencje w tej klasie. Dopiero teraz potrafię balansować, zebrać wszystko do kupy.

Mistrzostwa Europy w akrobacji samolotowej w klasie Unlimited rozpoczynają się w najbliższą sobotę w Dubnicy na Słowacji. Artur Kielak jest pierwszym pilotem, który będzie reprezentował Polskę po latach nieobecności naszego kraju na tych zawodach.

– W tym czasie zmienił się sprzęt, umiejętności zawodników poszły w górę. Pojadę sam, żeby powalczyć – mówi Artur Kielak. – Mam swój cel – zdobyć określoną ilość procentów w każdej konkurencji. Na zawody w klasie Advance każdy jedzie z nastawieniem, że zwycięży. Tu jestem realistą. Wiem, że nie mam co marzyć o wygranej, ale chcę wypaść jak najlepiej. Nie startowałem jeszcze w klasie Unlimited. Siedząc w kokpicie wydaje mi się, że robię coś dobrze. Kolega obserwujący z ziemi mówi podobnie, Ale jak ocenią mnie sędziowie? Nie znają mnie ani mojego sposobu latania. Chciałbym sprawdzić, czego sam się nauczyłem, poprawić braki i popatrzeć na najlepszych pilotów na świecie. Najwięksi faworyci to Francuzi i Rosjanie. To rzeczywiście światowa elita lotnicza.

Latanie w klasie Advance jest fajne, ale – jak przyznaje Artur Kielak – to przedsionek do latania w akrobacji wyczynowej. Klasa Unlimited to najwyższy poziom akrobacji. W tym lataniu wyczynowym kładzie się nacisk na kąty, piony, a wykonywane figury są ściśle ograniczone czasowo.

– Klasa Unlimited umożliwia pokazanie, co można wycisnąć z człowieka i maszyny. Jest pełna, bez limitów – podkreśla Artur Kielak.

Pilot intensywnie trenuje od trzech tygodni. To jego autorski trening. Przyznaje, że trzeba dużo samozaparcia, by przez taki czas latać z ogromną prędkością, kręcić figury i ładować ogromne ujemne przeciążenia – po kilkanaście razy dziennie.


Artur Kielak trenuje na lotnisku Rudniki z Sebastianem Nowickim (z lewej)

– Warto jednak. Po trzech tygodniach czuję, że umiem polecieć w większości te wiązanki. To satysfakcjonujące dla nas obydwóch: i dla mnie, i dla Sebastiana – mówi Artur Kielak. – Nie chcę tkwić w klasie Advance. Mamy samolot, który może konkurować z najlepszymi. Teraz jedyne, co nam potrzebne to spokojny trening i stworzenie teamu. Francuzi, Rosjanie maja 8-osobowy team. To dużo daje – patrzenie nawzajem na siebie i korygowanie błędów, dostrzeganie braków. Potrzebny jest trener międzynarodowy w klasie Unlimited, bo tylko wtedy będzie można sięgnąć po największe laury. Czy inni będą chcieli trenować w klasie Unlimited? Mam nadzieję, że dołączą do mnie koledzy. A nawet jeśli nie i tak zamierzam robić swoje. W przyszłym roku są mistrzostwa świata w klasie Unlimited, chciałbym w nich wystartować. Chcę też próbować sił w mistrzostwach narodowych Czech, Niemiec czy Francji i za dwa lata być gotowym na mistrzostwa Europy – planuje polski pilot. (wik)

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony