Pierwsza konkurencja Szybowcowych Mistrzostw Świata Juniorów
W dniach od 5 do 20 sierpnia, w niemieckim Musbach rozgrywane są VII Szybowcowe Mistrzostwa Świata Juniorów. Polskę reprezentują Krzysztof Cisek, Łukasz Grabowski, Paweł Roman i Mateusz Szymbara. Po kilku dniach deszczowej pogody w końcu udało się rozegrać pierwszą konkurencję.
Relacja Pawła Romana:
Dla szybowca klasy Club były prognozowane trasy o długości 450 km. Kierownik sportowy dla klasy Club wyłożył konkurencję prędkościową o długości 276 km, a dla klasy Standard 321 km.
Po wystartowaniu wraz z Mateuszem i Krzyśkiem polecieliśmy po trasie w kierunku pierwszego punktu zwrotnego. Warunki lotne jak na rejon Musbach były bardzo dobre. Podstawy chmur wynosiły 1600 m nad poziom morza, co przy elewacji terenu 700-900 m dawało odpowiednie warunki do wykonania lotu. Po powrocie w rejon lotniska nie zwlekaliśmy z odejściem na trasę. Przez pierwsze 65 km były dobre warunki. Niestety po przeleceniu tego dystansu zaczęły zanikać chmury. Przed drugim punktem zwrotnym, Mateusz został zmuszony do lądowania w terenie przygodnym. Mnie, podobnie jak Krzyśkowi udało się zaliczyć drugi punkt zwrotny.
Następnie lecieliśmy do trzeciego punktu oddalonego o 94 km w kierunku północno-wschodnim. Początkowo lecieliśmy asekuracyjnie w średnich warunkach, w kierunku gór o szumnej nazwie - Schwabische Alpen, gdzie były widoczne piękne, białe cumulusy. Po doleceniu nad ten płaskowyż duże wrażenie wywarły na nas jego wyraźne, ostre i pionowe krawędzie, które jeszcze bardziej zmniejszyły naszą wysokość względem ziemi. Widzieliśmy także kilka lotnisk położonych w bardzo ciekawych miejscach takich jak szczyt stromej góry czy wzdłuż krawędzi płaskowyżu. Przed trzecim punktem zwrotnym, pozanikały wszystkie chmury i aż do samego końca trzeba było lecieć na termice bezchmurnej. Mimo dzielnej walki, Krzysiek wylądował przed czwartym punktem zwrotnym. Dalszą część lotu udało mi się bezpiecznie pokonać szczęśliwie lądując na lotnisku. Po lądowaniu dowiedziałem się, że z klasy Standard żadnemu zawodnikowi nie udało się oblecieć trasy a w klasie Club ponad połowa wylądowała poza lotniskiem.
Podczas tego lotu największym dla mnie problemem była mała wysokość lotu względem terenu. Często zdarzało się tak że trzeba było wyjść z komina na wysokości 500 - 600 m AGL. Zwyczajnie, latając nad Polską staram się nie schodzić do wysokości tego rzędu. Podobno, dla tego rejonu była to dosyć dobra pogoda, tak więc po prostu trzeba będzie się przyzwyczaić do takiego "niskiego" latania. Na kolejny dzień prognozowana jest pogoda bezchmurna o zasięgu noszeń 1200 - 1400 m AMSL.
Więcej informacji dostępnych jest na stronie www.skj.szybowce.pl
Komentarze