Red Bull X-Alps – następni zawodnicy docierają do mety
Od 5 lipca trwa najtrudniejszy rajd przygodowy świata Red Bull X-Alps, którego trasa liczy ponad tysiąc kilometrów i wiedzie z Salzburga w Austrii do Monako. W poniedziałek po godzinie 15:00 Chrigel Maurer wylądował blisko linii mety w Peille we Francji, gdzie ostatecznie dotarł o 16:37, wygrywając tym samym po raz czwarty Red Bull X-Alps. We wtorek na mecie zameldowało się aż sześciu zawodników. Po zwycięzcy Christianie Maurerze i zdobywcy drugiego miejsca Sebastianie Huberze, jako trzeci u wybrzeża Monako lądował Paul Guschlbauer. Na czwartym i piątym znalazło się dwóch Francuzów (Girard i Petitot). Aaron Durogati okazał się nieco słabszy w powietrzu i ostatecznie spadł na szóste miejsce. Teraz pozostali zawodnicy chcą dotrzeć do mety nim skończy się wyścig, a to ma nastąpić w piątek w południe. Poniżej relacja z jedenastego dnia rajdu.
Tegoroczna edycja Red Bull X-Alps może być rekordowa pod względem liczby pilotów, którzy osiągną metę zawodów. We środę przed południem, po przejściu maratońskiego dystansu, do Peille dotarł Holender Ferdinand van Schelven. W godzinach popołudniowych, jako ósmy zawodnik kończący najtrudniejszy rajd przygodowy świata, dołączył do niego Amerykanin Gavin McClurg. Dyrektor wyścigu, Christoph Weber szacuje że w tym roku na platformie w Monako może wylądować nawet 20 paralotniarzy. I choć transalpejski klasyk ma się ku końcowi, gilotyna nie oszczędza najsłabszych. W czwartek o 6:00 rano zadziała po raz ostatni. Odpadła Amerykanka Dawn Westrum – ostatnia kobieta w stawce.
Choć w środę nie szło mu najlepiej, Paweł Faron ciągle ma szanse na dotarcie do mety. Dzień zaczynał z 11. miejsca, a skończył na 14. Miał spore kłopoty - w tym zaliczone lądowanie na spadochronie zapasowym. Ci, którym udało się go wyprzedzić latali naprawdę dobrze i zyskali nad nim praktycznie niemożliwą do nadrobienia w przedostatni dzień przewagę. Paralotniarzowi z Żywca na wieczór do mety pozostawało około 100 km. Jednak pogoda jest dobra i jak zapewniał dyrektor wyścigu, w czwartek „stukilometrowe loty powinny być możliwe”. Faron ma także w zanadrzu „night pass”. Jeśli nie dotrze do mety w ciągu dnia, będzie mógł wykorzystać czas obowiązkowego odpoczynku na marsz w kierunku Peille. Gdyby udało mu się tam dojść, przed południem w piątek mógłby lądować w Monako – po raz pierwszy w historii jego startów w Red Bull X-Alps. Trzymajmy kciuki!
Pozycje zawodników w czasie rzeczywistym można śledzić tutaj.
Więcej informacji na www.redbullxalps.com. Odwiedzajcie też dziennik Pawła Farona na oficjalnej stronie zawodów.
Komentarze