1000 km na paralotni lub pieszo – niedługo zapisy
Kto może wystartować w najtrudniejszym rajdzie przygodowym świata? Odpowiada Paweł Faron.
Ponad 1000 km trasa z Salzburga do Monako, najważniejsze szczyty pięciu europejskich krajów, piękne widoki z góry i potworne zmęczenie spowodowane marszem, kiedy pogoda nie pozwala latać – to wszystko rozpala wyobraźnie pilotów paralotniowych na całym świecie. 1 lipca ruszają zgłoszenia do przyszłorocznej edycji, rozgrywanych raz na dwa lata Red Bull X-Alps – międzynarodowych zawodów okrzykniętych mianem najtrudniejszego rajdu przygodowego świata.
W 2017 nie wystartuje w nich trzykrotny uczestnik tej imprezy Paweł Faron, któremu przygotowania uniemożliwia kontuzja biodra. Postanowiliśmy zapytać go, kto tak naprawdę może wziąć udział w tym ekstremalnym teście umiejętności pilotażu i własnej kondycji.
Paweł Faron (fot. Kelvin Trautman/Red Bull Content Pool)
„Myślę, że zawody Red Bull X-Alps są dla pilotów, którzy oprócz latania lubią góry – lubią po nich chodzić i wspinać się. Góry muszą być dla nich pasją” – zaznacza na wstępie Paweł, który dopiero za trzecim razem w ogóle zdołał dotrzeć do mety tych piekielnie trudnych zawodów przed jej zamknięciem. Te góry, to Alpy i ich najwyższe szczyty, przepiękne przełęcze, ale też miejsca zdradliwe i lodowce, nad którymi lepiej przelecieć niż je obchodzić. Formuła hike&fly (wspinaj się i leć), pieszo lub na paralotni, jest tutaj główną zasadą. Jeśli zawodnik nie znajdzie noszenia, pogoda nie pozwoli mu wystartować, czeka go długa wędrówka z nadzieją, że rywale nie odskoczą zbyt daleko.
Trzeba być pilotem kompletnym (fot. Felix Woelk/Red Bull Content Pool)
„To musi być pilot kompletny, który oprócz zawodów robi przeloty cross country i ma swoje własne koncepcje” – opisuje idealnego kandydata Faron. „Zdarza się tak, że na zawodach wielu leci za czołówką – robią to samo, co najlepsi. Red Bull X-Alps wymaga całkowicie samodzielnego myślenia, spojrzenia na temat z własnego punktu widzenia i podejmowania w trakcie lotu decyzji dotyczących tego którędy lecieć i jak to zrobić, żeby pokonać jak największy dystans w trudnym terenie”. Taktyka odgrywa tutaj bardzo ważną rolę. Przewidywanie pogody, ruchów rywali, opracowywanie najlepszej trasy jest kluczowe. Czasami błąd wywołany zmęczeniem albo złą oceną warunków do latania, co w Alpach jest niezwykle trudne, może być okupiony olbrzymią stratą. Uczestnicy ścigają się w trakcie dnia, a w nocy obowiązuje ich przymusowy odpoczynek, ale jest od tego wyjątek. Każdy ma do dyspozycji jeden tzw. „night-pass”, umożliwiający wymagającą, nocną wędrówkę. „To muszą być ludzie bardzo wysportowani, odporni psychicznie i fizycznie” – dodaje polski paralotniarz.
Taktyka to podstawa - zarówno w dzień jak i w nocy (fot. Kelvin Trautman / Red Bull Content Pool)
O tym, kto wystartuje w Red Bull X-Alps zadecyduje jury. Jak zaimponować jego członkom wśród których jest Hannes Arch – jeden z twórców tego wydarzenia? „Oprócz tego, że ma się wyniki w zawodach, trzeba mieć też wyniki w przelotach cross country. Są takie portale paralotniowe, na których zgłasza się swoje przeloty. Myślę, że podczas podejmowania decyzji przez jury na pewno brane są one pod uwagę” – tłumaczy Paweł. Ale wyścig przez najwyższe góry Europy to nie tylko latanie. „Ważną sprawą jest również to, żeby pilot znał się na obsłudze sprzętu alpinistycznego. Czasem są tam do pokonania trudne miejsca, na przykład via ferraty. Czasami trzeba się wykazać umiejętnościami wspinaczkowymi. Odpowiednio ważna jest tutaj tężyzna fizyczna. Do tego wyścigu zgłaszają się tylko tacy ludzie, którzy mają naprawdę mocne nogi”.
Lądowanie Pawła na wodzie w Monako (fot. Harald Tauderer/Red Bull Content Pool)
To zawody dla nielicznych, bo kończą je tylko nieliczni. Spośród kilkudziesięciu uczestników, na metę dociera zwykle najwyżej kilkunastu. Po parunastu dniach – w zależności od pogody i tego jak radzą sobie najlepsi – od startu w Salzburgu, przywilej lądowania na platformie na wodach morza Śródziemnego w Monako jest dla nich jak wisienka na torcie. To ukoronowanie zmagań z wiatrem, pogodą i górami, które wszystko weryfikują. Podczas aplikowania nie można kłamać! „Ja w aplikacji pisałem dokładnie to, co sam zrobiłem i na pewno trzeba pisać szczerze” – ostrzega polski weteran Red Bull X-Alps. „Każdy może napisać, że przeleciał 300 km w Alpach i że dziennie biega 30 km, ale kłamstwo ma krótkie nogi i nie opłaca się podawać informacji, które nie są zgodne z prawdą. Trzeba napisać to, co się uważa za przydatne dla komisji. Ja pisałem o moich osiągnięciach i przejściach w Alpach – wspinałem się i moim zdaniem ma to jakieś znaczenie. Myślę, że to są ważne sprawy, ale ciężko stwierdzić, czego tak naprawdę komisja się spodziewa”.
Red Bull X-Alps (fot. Felix Woelk/Red Bull Content Pool)
Na rejestrację piloci mają dwa miesiące (od 1 lipca do 31 sierpnia – szczegóły tutaj). Najbliższa edycja Red Bull X-Alps zacznie się 2 lipca 2017. Pozycje zawodników będzie można śledzić na żywo na stronie zawodów: www.redbullxalps.com
Komentarze