Przejdź do treści
Wojciech Wiejak - pilot, instruktor (fot. archiwum Autora)
Źródło artykułu

Wspomnienie o pilocie, instruktorze Wojciechu Wiejaku

W połowie czerwcu br. odszedł od nas Wojciech Wiejak – autorytet w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym w zakresie pilotowania śmigłowca. Teraz LPR opublikowało na swojej stronie wspomnienie o pilocie, które zamieszczamy poniżej.

Wojciech Wiejak – pilot, instruktor
Urodził się w 1957 roku. Był najmłodszym synem Alojzego Wiejaka, jednego z pierwszych polskich pilotów sanitarnych, związanego z Krakowem. W latach 70. odbył szkolenie szybowcowe, a następnie samolotowe w Aeroklubie Krakowskim. W 1978 r. był nawigatorem Krzysztofa Lenartowicza na Samolotowych Mistrzostwach Polski. Reprezentująca Aeroklub Krakowski załoga zdobyła wówczas tytuł mistrzowski. W tym czasie rozpoczął również studia na Wydziale Mechanicznym Politechniki Krakowskiej.

Po ukończeniu studiów w 1982 r. został zatrudniony jako pilot w krakowskim Zespole Lotnictwa Sanitarnego. Po przeszkoleniu na samoloty Morava i śmigłowce Mi-2 w październiku 1982 r. rozpoczął dyżury w ZLS.

W styczniu 1985 r. został powołany na obowiązkowe szkolenie wojskowe, które rozpoczął w Centralnym Ośrodku Szkolenia Specjalistów Technicznych Wojsk Lotniczych w Oleśnicy. Obwiązującą po szkoleniu teoretycznym praktykę odbył w eskadrze technicznej lotniczej Jednostki Wojskowej 1616, która stacjonowała na krakowskich Balicach. Służbę ukończył w stopniu starszego kaprala podchorążego z końcem listopada. Zgłosił się ponownie do macierzystego ZLS i wrócił do latania. W tym okresie pojawił się nowy rodzaj zadań – transport organów do transplantacji, często wraz z zespołem lekarzy, którzy dokonali pobrania organów od dawcy. Podczas jednego z takich lotów w 1987 r. chwilę po starcie z Rzeszowa w „Moravie” pilotowanej przez Wojciecha Wiejaka przerwał pracę jeden z silników. Pilot, mając na pokładzie czterech pasażerów – lekarzy, termos z organami oraz wyposażenie medyczne, bezpiecznie wylądował na jednym działającym silniku. Mechanik zespołu rzeszowskiego błyskawicznie przygotował do startu śmigłowiec Mi-2, którym cała ekipa zdążyła powrócić do Krakowa przed upływem okresu przydatności pobranych organów.

W 1991 Wojciech Wiejak otrzymał od Tadeusza Augustyniaka propozycję objęcia stanowiska kierownika ZLS w Krakowie, nie przyjął jej jednak, a kierownikiem został Andrzej Brzeziński.

W połowie 1992 r. Wojciech Wiejak rozpoczął swoją półroczną lotniczą przygodę w Nigerii. Tamtejsze przedsiębiorstwo OkadaAir zakupiło śmigłowiec PZL W-3 „Sokół” oraz dwa śmigłowce Mi-2 do obsługi połączeń krajowych. Firma zakontraktowała też polskich mechaników i pilotów, początkowo z WSK Świdnik, później także z innych podmiotów. Jako pierwszy spośród pilotów sanitarnych wyjechał Wojciech Wiejak, biorąc na ten czas bezpłatny urlop. Na miejscu okazało się, że lata się w trudnych warunkach geograficznych i klimatycznych, przy czym większość zadań wykonywano na bardziej przydatnym „Sokole”. Latano nad terenami pustynnymi lub porośniętymi dżunglą, a przede wszystkim nad morzem, obsługując platformy wiertnicze na szelfie kontynentalnym. Do tego dochodziła konieczność posługiwania się językiem angielskim zarówno w korespondencji radiowej, jak i w życiu codziennym. Wszystko to było dla Wojtka Wiejaka znakomitą szkołą, istotnie zwiększającą jego kwalifikacje i doświadczenie.

W drugiej połowie lat 90. rozpoczął współpracę z krakowską firmą Polinar – przedstawicielem na Polskę amerykańskiego producenta śmigłowców Robinson. Liczba tych śmigłowców w naszym kraju stale rosła. Szkolił nabywców jako instruktor na R-44 i na jego mniejszej wersji R-22.

W tym czasie zaczął się zmieniać sposób działania lotnictwa sanitarnego, w tym także zespołu krakowskiego. Rozpoczęto – na razie w formie eksperymentu – latanie z zespołem ratowników do nagłych zdarzeń. Zmieniła się także podległość zespołu. Kiedy w Ministerstwie Zdrowia podjęto prace nad nowymi zasadami organizacji lotnictwa sanitarnego, w skład zespołu reformatorów wszedł także Wojciech Wiejak. Praca zespołu zaowocowała powstaniem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego jako instytucji o zasięgu krajowym, o jednakowych wymaganiach i standaryzacji wszystkich baz. Wojtek Wiejak nie mógł usiedzieć spokojnie na kolejnych naradach w Warszawie. Wyjechał do Szwajcarii, aby w renomowanej organizacji REGA podejrzeć najlepsze wzorce. Wybór szwajcarskiego partnera nie był przypadkowy, bowiem REGA wykonuje zarówno klasyczne zadania ratownictwa medycznego, jak i ratownictwa wysokogórskiego.

Wojtka zawsze ciągnęło w Tatry. W ciągu lat współpracy z TOPR-em wykonał niemal 260 lotów ratowniczych m.in. zwożąc ze stoków 230 kontuzjowanych narciarzy i turystów. Po zmianie organizacji lotnictwa sanitarnego został kierownikiem nowej bazy LPR w Zakopanem. Wcześniej działała ona jako część zespołu krakowskiego, następnie stała się samodzielnym ośrodkiem. Wojciech Wiejak kierował bazą do lutego 2003 r., kiedy to po utracie „Sokoła” w wyniku awaryjnego lądowania działalność bazy musiała zostać zawieszona. Podczas swojego szefowania nadzorował budowę nowej infrastruktury bazy z budynkiem dla personelu i hangarem dla śmigłowca. W pierwszym kwartale 2005 r. bazę tę przejął TOPR.

Wojtek uczestniczył też czynnie w przetargach na nowe śmigłowce dla LPR. Pierwszy zakończył się zakupem pojedynczego śmigłowca Agusta A-109E Power, który pierwotnie miał operować w Tatrach wg formuły szwajcarskiej. Wspomniana wyżej zmiana operatora bazy w Zakopanem sprawiła, że nowy śmigłowiec trafił do warszawskiej bazy HEMS, gdzie latał aż do zniszczenia w wyniku wypadku w listopadzie 2009 r.

W kolejnych latach Wojciech Wiejak znalazł się w zespole, który przeprowadzał tzw. dialog konkurencyjny, czyli taki „przedprzetarg” na następcę wysłużonych śmigłowców Mi-2. Zespół opracowywał koncepcje działania nowych śmigłowców, wymagania i zwracał się do potencjalnych oferentów z pytaniami o możliwości ich sprzętu. Owocem tych kilkuletnich prac zespołu był zakup 23 śmigłowców EC135. Wojtek bardzo walczył o to, by nowe śmigłowce mogły działać w górach, wykonując zadania ratownicze. Dzięki jego staraniom udało się wyposażyć nowe EC135 w węzły, pozwalające na ewentualne doposażenie ich we wciągarki w przyszłości. Śmigłowce operujące w górach zostały wyposażone w belki do mocowania stałych lin, pozwalających na wykonywanie desantowania ratowników i przenoszenia osób poszkodowanych. Dzięki Wojtkowi udało się w 2012 roku stworzyć wraz z GOPR-em standard wykorzystania operacji linowych w lotach HEMS i rozpocząć cykliczne szkolenia pilotów LPR, którzy mogli współpracować z GOPR przy wykorzystaniu metody długiej liny.

Wojtek Wiejak był niekwestionowanym autorytetem w LPR w zakresie pilotowania śmigłowca, a jego wiedza na temat latania w górach była wręcz legendarna. Mówiło się, że Wojtek „widzi wiatr”. W górach umiejętność określenia kierunku wiatru, spływu po zboczu, lokalnych zawirowań, „dysz i wydmuchów” jest krytycznie ważna dla bezpiecznego wykonania podejścia do zawisu lub lądowania. Swój dar Wojtek wykorzystywał bez chwili zawahania podczas niesienia pomocy wszystkim potrzebującym. Znał wszystkie polskie góry, ale szczególnie ukochał Tatry.

Przyjaciele pamiętają go jako amatora palenia fajki oraz jako wielkiego pasjonata kolei.

W 1999 roku został odznaczony przez Prezydenta RP Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Zmarł 16 czerwca 2023 r. Spoczywa na cmentarzu na Salwatorze w Krakowie.

Na podstawie materiałów przygotowanych przez Roberta Hojdysa i Jana Palucha opracował Miłosz Rusiecki

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony