Michał Wieczorek – Rajdowy as przestworzy
Kiedy siada za sterami niewielkiej Cessny, świat dookoła niego przestaje istnieć. Liczy się tylko cel, czyli znalezienie wszystkich obiektów, dotarcie do nich na czas i w konsekwencji zajęcie jak najlepszego miejsca w zawodach. Brzmi tajemniczo? Inaczej być nie może, wszak chodzi o latanie rajdowe – abstrakcyjne dla laika i dostarczające mnóstwo adrenaliny zawodnikom. – Daje mi ono dużo frajdy – mówi Michał Wieczorek, mistrz świata w lataniu rajdowym.
Pewnie setki razy zadawano panu pytanie, co to jest latanie rajdowe i precyzyjne. Z uwagi jednak na to, że rozmawia pan z laikiem i czytać będą pana laicy, nie uciekniemy od tego tematu. Zacznijmy zatem od tego pierwszego, czyli latania rajdowego. Zameldował się pan na starcie zawodów. Co pan robi po odhaczeniu na liście swojego nazwiska?
– Na starcie zameldowujemy się we dwóch – ja i mój nawigator Marcin. 15 min przed rozpoczęciem zawodów dostaje on do ręki czystą mapę wraz z matematycznym zadaniem do wykonania, które polega na wykreśleniu trasy lotu na podstawie podanych przez organizatorów współrzędnych. Oczywiście w tak krótkim czasie nie jest w stanie zrobić tego w całości, skupia się więc na początku drogi, a jej reszta powstaje na bieżąco już w samolocie. To tak naprawdę kluczowy moment, bowiem od tego, jak Marcin wykona to zadanie, zależy to, jak później ja polecę. W konsekwencji to bitwa z czasem. Mi jako pilotowi mapa „ucieka”, a Marcin musi się sprężać, żeby dorysowywać jej kolejne odcinki.
Vice Mistrzowie Świata w Lataniu Rajdowo Nawigacyjnym Michał i Marcin Wieczorkowie
(fot. archiwum prywatne M. Wieczorka)
Jaki dystans i w jakim czasie macie panowie do pokonania?
– Zazwyczaj jest to ok. 180 km, na przebycie których mamy 1–1,5 godz. Zaznaczę jednak, że w tych zawodach nie chodzi o to, aby trasę pokonać jak najszybciej, ale jak najdokładniej. Składa się ona bowiem z kilkunastu odcinków, które kończą się znalezieniem określonego punktu, i na każdym z nich powinniśmy być o podanym wcześniej przez organizatorów czasie z dopuszczalnym odstępstwem dwóch sekund w każdą stronę. Jeśli więc na obliczonym wcześniej przez nich komputerowym planie lotu nad danym kościołem powinniśmy być za 45 min i 32 s, musimy zrobić wszystko, aby tak właśnie się stało. Pomiary są robione w wybranych miejscach, ale my jako zawodnicy nie wiemy w których, musimy więc zachować regularność lotu.
Czy czas na pokonanie każdego odcinka jest taki sam?
– Nie, to kwestia bardzo zróżnicowana i zależy od organizatorów danych zawodów. Na dotarcie do obiektu możemy mieć 3 min, ale może być ich też 15.
Wróćmy jeszcze na chwilę do obiektów, które musicie panowie znaleźć na trasie zawodów. Czym one dokładnie są?
– To w zasadzie sedno sprawy, bo o ich znalezienie chodzi w tej całej zabawie. Przed zawodami organizatorzy pokonują tę samą trasę, którą my zmierzamy później, i robią zdjęcia skrzyżowań, pól, kawałków lasów, jezior, najczęściej mało charakterystycznych. Potem dają nam ich zdjęcia, a naszym zadaniem jest odnalezienie tych obiektów na trasie i poprawne zaznaczenie na mapie. Na zawodach rajdowych może być ich 20. Co ważne, nie znamy kolejności ich występowanie, więc musimy poradzić sobie jakoś z ułożeniem tych puzzli. Dodatkowo organizator rozkłada na ziemi płócienne znaki, które również musimy znaleźć i oznaczyć na mapie.
Zapraszamy do przeczytania całego wywiadu Justyny Franczuk z Michałem Wieczorkiem na stronie: www.magazynvip.pl
Zgodnie z regulaminem portalu, wyłączyliśmy możliwość komentowania tej informacji prasowej
Komentarze