Artura Kielaka przepis na sukces
Dwa oddechy zdechłego nietoperza, ogon suma, krew łani, wszystko dokładnie wymieszać i wypić….. Nie, niestety nie tak. Nie tak osiąga się sukces w lotnictwie, choć pewnie byłoby łatwiej. Zamiast magii, jest ciężka praca, pełna wyrzeczeń, treningi, nauka, matematyka, fizyka. Opanowanie, zimna krew i spokój. Są cele i ogromna pasja. Szczególnie dzisiaj, sukces na światowym poziomie nie jest kwestią przypadku, o czym przekonali się uczestnicy Lotniczego Czwartku na lotnisku Warszawa Babice.
Najbardziej rozpoznawalny na świecie polski indywidualny akrobata samolotowy, srebrny medalista mistrzostw świata w Dubaju, kapitan w liniach lotniczych, pilot śmigłowcowy, skoczek spadochronowy, pasjonat sztuk walki i broni, miły, uśmiechnięty, Artur Kielak (dla wtajemniczonych Kapitan Bomba) gościł w zimowy czwartek w kawiarence Poziom Przejściowy. Artur przyciągnął jak magnes neodymowy dziesiątki pasjonatów lotnictwa, chcących posłuchać, jak realizować marzenia na światowym poziomie.
Kielak, jak mówi o sobie: „Jestem sportowcem. Ale sport to nie tylko jedna dziedzina. Sport to sposób życia. Sukces jest wypadkową, setek drobnych doświadczeń, zdobywanych w różnych dziedzinach życia”. Parę razy podkreślił: „Aby realizować marzenia, trzeba wstawać rano (najlepiej o 6 rano, przypis redakcji)”. Podkreślił kilkakrotnie, że bez wyśmienitej kondycji, akrobacji po prostu nie da się kręcić.
„Mój wyjazd do stanów, na szkolenie z akrobacji zespołowej uświadomił mi, że procedury są sednem latania wyczynowego. Podobnie jak w liniach lotniczych, na wszystko jest procedura. „Tam nie ma przypadku” powiedział. Nauka, obliczenia, nauka i obliczenia są sednem akrobacji. Artur uświadomił słuchaczom, że każda figura ma swój „timing”, zależny od samolotu, wiatru, prędkości. Jednym słowem, wszystko co widzimy w akrobacji jest POLICZONE! Szybka kalkulacja prędkości zliczenie czasu i „elegancka beczka, półbeczki, ćwierćbeczki”.
W zawodach akrobacyjnych w klasie nieznanej, przysługuje minimalny czas na przygotowanie do lotu 6 godzin. „Czasami to za mało” skonkludował mistrz.
Ale właśnie ta coraz bardziej popularna klasa „nieznana” daje możliwości wygrywania zawodów talentom. W tej klasie latania wyczynowego, jak w żadnej innej liczy się opanowanie, przygotowanie, zliczenie i wyobraźnia. Dlatego jak sam twierdzi, może konkurować z ludźmi dla których akrobacja jest jedynym zawodem, takimi, którzy trenują 5 dni w tygodniu. Arturowi musi niekiedy wystarczyć 5 (i mniej) treningów w miesiącu.
Marzenia Artura Kielaka? Ciągle się zmieniają, bo szybko je realizuje ;-) Na najbliższy czas to wyścigi lotnicze (Reno), latanie między pylonami i coraz szybsze samoloty.
Jest jeszcze jedna rzecz. Artur to nie tylko pilot. To menadżer jak mówi „własnego teamu”. Ten team to cały On, jak podkreśla. Zwróćcie uwagę, że jest jedynym pilotem, bez plakietek sponsorów.
Spotkanie naładowane było ogromną dawką pozytywnej energii. A jak go podsumować? Da się tylko jednym zdaniem: Każdy jest kowalem własnego losu. Kuj go!
Na koniec, jak każdy gość, Lotniczego Czwartku, Artur otrzymał swoją karykaturę. Lotnicze Czwartki odbywają się raz w miesiącu i są organizowane przes szkołę lotniczą unitedsky.eu oraz portal dlapilota.pl.
Odwiedź koniecznie stronę Artura Kielaka i poznaj w szczegółach jego drogę do sukcesu: arturkielak.com/o-mnie
Niestety Maciej Pospieszyński się rozchorował i nie mógł uczetniczyć w spotkaniu.
Czytaj również:
Podsumowanie: "Lotniczy Czwartek" na Babicach - spotkanie ze Stefanem Kraszewskim i przyjaciółmi
Komentarze