Przejdź do treści
Źródło artykułu

Pogoda mocno namieszała szybownikom

Niedzielna pogoda nad lotniskiem Rudniki Aeroklubu Częstochowskiego nieźle pomieszała w tabeli wyników V Szybowcowych Mistrzostw Polski w klasie 18-metrowej. Nic dziwnego, skoro przez złe warunki atmosferyczne na lotnisko doleciało jedynie pięciu pilotów. Nowym szybowcowym mistrzem Polski w klasie 18-metrowej został Tomasz Rubaj z Aeroklubu Gliwickiego. Tylko o 21 pkt. gorszy w łącznej klasyfikacji okazał się Karol Staryszak z Aeroklubu Mieleckiego, który zdobył srebro. Trzecie miejsce i brązowy medal wywalczył Łukasz Wójcik z Aeroklubu Włocławskiego-GTKK. – Dzisiejszy dzień pokazuje, że trzeba walczyć do końca – komentował Włodzimierz Skalik, prezes aeroklubów: Polskiego i Częstochowskiego podczas uroczystości zakończenia zawodów.

Na początku w minioną niedzielę nie zapowiadało się aż tak źle. Były noszenia nad rudnickim lotniskiem i organizatorzy zdecydowali się rozegrać ostatnią konkurencję Szybowcowych Mistrzostw Polski w klasie 18-metrowej. Ale później było coraz gorzej. Górne pokrycie – chmury typu cirrus wygaszały noszenia termiczne. Końcówka okazała się dramatyczna. 24 pilotów lądowało awaryjnie w polu. Na lotnisko dotarło zaledwie pięciu.

– Jestem jednym z tych szczęśliwców – cieszył się Paweł Frąckowiak z Aeroklubu Poznańskiego. – Pogoda była rzeczywiście trudna.

Oprócz tego pilota na lotnisku Rudniki wylądowali szybowcami w niedzielę: Łukasz Wójcik, Tomasz Rubaj, a także Niemiec Andreas Kessler i Irlandczyk Stephen Crabb.

– Warunki były bardzo słabe. Z początku tworzyły się silne dwumetrowe szlaki. Później siadło zupełnie, zmniejszyła się podstawa chmur. Noszenia spadły do 1-1,5 metra. Takie znaleźć to już był sukces – relacjonował po zakończeniu konkurencji Zdzisław Bednarczuk z Aeroklubu Bielsko-Bialskiego, który – żeby nie wylądować w polu – ratował się włączeniem silnika w swoim szybowcu.

– Za daleko weszliśmy w ostatnią strefę. Pogoda zepsuła się na powrocie i nie doleciałem. Spadłem z trzeciego na piąte miejsce. Szkoda. Trochę niedosyt… – mówił Przemysław Bartczak z Aeroklubu Włocławskiego, który lecąc na 15-metrowym szybowcu LS 8a do ostatniej konkurencji utrzymywał się w czołówce zawodników.


Karol Staryszak latał 18-metrowym szybowcem ASG 29


Przez lądowanie w polu w niedzielnej konkurencji spadł też w łącznej klasyfikacji z drugiej pozycji na czwartą Adam Czeladzki z Aeroklubu Warszawskiego. Zbigniew Nieradka z Aeroklubu Częstochowskiego, aktualny mistrz świata i wicemistrz Europy w klasie 18-metrowej nie zalicza rudnickich zawodów do udanych. Przyzwyczajony do 18-metrowych nowoczesnych szybowców przez kłopoty z wypożyczeniem sprzętu przesiadł się do swojego 15-metrowego LS 8a. Najlepiej wypadł w przedostatniej konkurencji zajmując drugie miejsce. W łącznej klasyfikacji uplasował się na dziewiątej lokacie i był najlepszym zawodnikiem Aeroklubu Częstochowskiego.

– Zdecydowanie przeszacowałem tę pogodę. Mogłem to wszystko lepiej rozegrać. Popełniałem błędy taktyczne, a do tego dochodziło niezrozumienie pogody. Choćby i dziś – mówił w niedzielę po awaryjnym lądowaniu w polu. – Myślałem, że na początku było najgorzej. Okazało się, że później było jeszcze gorzej. Zbyt późne odejście, za daleko wlatywałem w strefy – wyliczał swoje błędy.


Paweł Frąckowiak i Marian Mitka

Równie krytycznie komentował swój start Karol Staryszak, aktualny wicemistrz świata w klasie 18-metrowej, mistrz Europy i broniący tytułu mistrza Polski. Na lotnisku Rudniki wygrał dwie konkurencje i prowadził do ostatniego dnia lotów.

– Dobrze zacząłem, źle skończyłem. To nie były moje zawody. Bardzo dużo błędów popełniłem. A skutek był taki, że ta moja przewaga punktowa okazała się niewystarczająca przy nie przewidzianych wypadkach w ostatniej konkurencji – mówił Karol Staryszak po ceremonii wręczenia medali. I choć zajął drugie miejsce i uzyskał tytuł pierwszego wicemistrza Polski, nie ukrywał, że liczył na złoto – Przyzwyczaiłem się do dobrego, teraz trudniej do trochę gorszego – przyznał.

Nawet Tomasz Rubaj, nowy mistrz Polski w klasie 18-metrowej liczył, że jeszcze lepiej wypadnie w rudnickich zawodach.

– Udało mi się wygrać, ale pogoda mocno namieszała. Ja doleciałem, ale nie sądziłem, że aż tak wielu zawodników wyląduje w polu. Gdyby więcej pilotów doleciało, trudniej byłoby zdobyć mistrzowski tytuł – komentował po ostatniej konkurencji. – Na zawodach latało mi się dosyć źle. Psuł mi się szybowiec. W najlepszą pogodę leciałem z jednym skrzydłem pełnym wody, a z drugim pustym, bo zepsuł się zawór i cała woda wylała się. Przez to szybowiec był kiepsko wyważony i słabo leciał. Najwięcej straciłem w konkurencji, kiedy pogoda była najlepsza – relacjonował aktualny szybowcowy mistrz Polski w klasie 18-metrowej.


Jacek Dankowski, trener kadry szybowcowej obserwował zawody na lotnisku Rudniki

Z brązowego medalu i tytułu drugiego wicemistrza Polski cieszył się Łukasz Wójcik, który na lotnisku Rudniki Aeroklubu Częstochowskiego powtórzył swój sukces sprzed roku.

– Nie spodziewałem się tego trzeciego miejsca i tym bardziej jest fajnie. Wczoraj byłem jeszcze piąty. Dziś panowała bardzo trudna pogoda, szczególnie na końcu. Już prawie otwierałem hamulce do lądowania – przyznał Łukasz Wójcik. – Ale w całych zawodach była bardzo zróżnicowana: od słabych warunków do super wymarzonych, w jakich jeszcze nigdy nie latałem w Polsce – dodał.

Jacek Dankowski, trener szybowcowej kadry narodowej bardzo dobrze ocenia rozegrane na lotnisku Rudniki mistrzostwa Polski w klasie 18-metrowej.

– Pozytywna jest duża liczba konkurencji przy bardzo zróżnicowanej pogodzie. To był cały przekrój pogody – od termiki bezchmurnej po cumulusy. A dzisiaj zupełna zmiana pogody. To wszystko pozwoliło pilotom na wszechstronną ocenę i pokazanie swoich umiejętności przy każdych warunkach pogodowych – mówił w minioną niedzielę Jacek Dankowski. – Zawody – poza wyłonieniem tytułu mistrza Polski – były pierwszym etapem przygotowań do mistrzostw świata, które odbędą się na początku sierpnia w USA. Szczególnie trudna dla szybowników okazała się trzecia konkurencja, kiedy podstawy chmur były bardzo wysokie – powyżej 3.000 metrów. A piloci wznosili się do maksymalnej wysokości dopuszczalnej w Polsce – 2.900 metrów. To typowa pogoda, której spodziewamy się w Teksasie. Tutaj mieli okazję pościgać się w podobnych warunkach.

Najlepszym z pilotów szybowcowych Aeroklubu Częstochowskiego podczas mistrzostw Polski był Zbigniew Nieradka (9. lokata), pozostali to: Mateusz Szymbara, który znalazł się na 19. pozycji i Andrzej Domagała na 21. miejscu.


Przed startem

Niedzielną konkurencję w Krajowych Zawodach Szybowcowych w klasie Klub B odwołano. W łącznej klasyfikacji tych zawodów najlepszy okazał się Marian Mitka z Aeroklubu Śląskiego. Drugie miejsce zajął Radosław Krajewski (Aeroklub Gliwicki), a trzecią lokatę Zenon Wajda (A. Ziemi Jarosławskiej). Szybownicy Aeroklubu Częstochowskiego uplasowali się: Jacek Bogatko na 8. pozycji, Robert Lara na 14. miejscu, tuż za nim Robert Podlejski i Przemysław Łośko na 17. lokacie. W uroczystości zakończenia szybowcowych mistrzostw Polski władze miasta Częstochowy reprezentował Zdzisław Wolski, przewodniczący Rady Miasta, który w imieniu własnym i prezydenta Częstochowy Krzysztofa Matyjaszczyka złożył gratulacje zwycięzcom i tym, którzy nie dolecieli na lotnisko. W ceremonii uczestniczyli też Jan Miarzyński, członek Zarządu Powiatu w Częstochowie oraz Waldemar Chmielarz, wójt gminy Rędziny.

– Chcę podziękować wszystkim zawodnikom za wspaniałą rywalizację. Byliśmy świadkami pięknej sportowej walki. Każdy dzień przynosił inne wrażenia, niezwykle mocne zwłaszcza ten ostatni. Życzę szczęśliwego powrotu do domu i zapraszam na kolejne zawody w Aeroklubie Częstochowskim – pożegnał pilotów szybowcowych Włodzimierz Skalik. (wik)

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony